Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
anula7777 pisze:Piszącym kąśliwe uwagi bardzo "dziękuję". Napisałam na tym forum żeby szukać wsparcia i rady od osób, które miały kota w podobnej sytuacji. Najlepiej wyjąć zdanie z kontekstu i pisać złośliwe komentarze, które i tak nic dobrego nie wnoszą:/ Kotek leżał w ogródku pod krzakiem zaraz po wypadku, kiedy go wydostaliśmy z nieszczęsnego płotu wyrwał się i uciekł tam na 3 łapach! Nie mogłam od razu z nim pojechać, bo nie miałam nawet transportu. To nie znaczy, że źle się opiekuje swoim kotem? Bo pozwoliłam mu położyć się tam gdzie mu było wygodnie? Nie chciałam go nigdzie przenosić, żeby mu czegoś nie uszkodzić przed konsultacją z wet. I proszę mi nie pisać, że nie kocham swoich zwierząt. Dostał pierwszą pomoc, ale widzę, że z ta łapką nie jest dobrze bo ropieje i strasznie się martwie, żeby nie było jakiegoś zakażenia...
Alienor pisze:Za operację Fiony (zmiażdżona miednica, dekapitacja główki kości udowej, wcześniej RTG) po zniżce dal forumowego kota poszło 450 zł u renomowanego chirurga. Tutaj pierwsza wizyta ma wynieść 300 zł? Wiem, że w różnych miejscach są różne ceny, ale bez przesady.
Kinnia pisze:ok.
krótko i na temat - laska skąd jesteś?
na tym forum jest wystarczająco duzo ludzi, znajdzie się ktoś, kto zerknie na futrzaka i doradzi bezpośrednio - czyli odwiedzi Ciebie.
zważywszy na to, że kocurek nie może czekać
skąd jesteś?
anula7777 pisze: Dostał pierwszą pomoc, ale widzę, że z ta łapką nie jest dobrze bo ropieje i strasznie się martwie, żeby nie było jakiegoś zakażenia...
Zosik pisze:anula7777 pisze:Piszącym kąśliwe uwagi bardzo "dziękuję". Napisałam na tym forum żeby szukać wsparcia i rady od osób, które miały kota w podobnej sytuacji. Najlepiej wyjąć zdanie z kontekstu i pisać złośliwe komentarze, które i tak nic dobrego nie wnoszą:/ Kotek leżał w ogródku pod krzakiem zaraz po wypadku, kiedy go wydostaliśmy z nieszczęsnego płotu wyrwał się i uciekł tam na 3 łapach! Nie mogłam od razu z nim pojechać, bo nie miałam nawet transportu. To nie znaczy, że źle się opiekuje swoim kotem? Bo pozwoliłam mu położyć się tam gdzie mu było wygodnie? Nie chciałam go nigdzie przenosić, żeby mu czegoś nie uszkodzić przed konsultacją z wet. I proszę mi nie pisać, że nie kocham swoich zwierząt. Dostał pierwszą pomoc, ale widzę, że z ta łapką nie jest dobrze bo ropieje i strasznie się martwie, żeby nie było jakiegoś zakażenia...
Moja "kąśliwa" uwaga, czyli pytanie "od czego kot odpoczywa" wynika właśnie z tego, że mam kota w podobnej sytuacji. A nawet PO podobnej, bo łapa została amputowana.
Moja "kąśliwy" komentarz miał na celu zwrócenie uwagi na to, że działać trzeba JUŻ, TERAZ, a nawet wczoraj.
W związku z tym ponowię pytania, które pojawiły się wcześniej: co powiedział wet? jakie są rokowania? co zamierzasz dalej zrobić? (oprócz zbierania pieniędzy)Alienor pisze:Za operację Fiony (zmiażdżona miednica, dekapitacja główki kości udowej, wcześniej RTG) po zniżce dal forumowego kota poszło 450 zł u renomowanego chirurga. Tutaj pierwsza wizyta ma wynieść 300 zł? Wiem, że w różnych miejscach są różne ceny, ale bez przesady.
Próba ratowania Bluśki u trzech różnych wetów, czyli od pierwszej wizyty, przez założenie gipsu (niefortunne), próba ratowania łapy, następnie amputacja, potem pobyt w klinice, a następnie podawanie leków po operacji oraz leczenie nadżerek w paszczy to koszt łącznie około 600zł (z pamięci łączę ceny faktur).
300zł za pierwszą wizytę, z której nic nie wynika, to (jak pisze Alienor) przynajmniej przesada.
Alienor pisze:Czyli: kot ma zakażenie bakteryjne (ropa) rany łapy. Nie był u weta, choć to absolutnie konieczne i pilne (ból, zagrożenie życia). Powiedz skąd jesteś, to ktoś z okolicy podpowie do kogo uderzyć, żeby kot miał szansę przeżyć. Bo o zachowaniu łapki to - sądząc po opisie - można zapomnieć. Może znajdzie się gdzieś w okolicy forumowicz zmotoryzowany, który zawiezie tego kota do weta jak powinno być zrobione od razu 16ego września, kiedy miał miejsce wypadek. Dziś jest 19ty.
PS. Całość tekstu wklejonego pochodzi z opisu jednej z aukcji na allegro. Skopiowałam na wszelki wypadek całą stronę w razie czego, żeby nie było, że zmyślam. Jak czytałam (przyznaję, pobieżnie, bo mną wk.rw miotał) to nie chciałam wierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nadal nie chce mi się wierzyć. Kocham zwierzątka, więc chciałam zabrać kociej mamie jej dzieci i odwieźć je do schroniska - WTF?!
Zosik pisze:taaa... też próbowałam ratować swojego prywatnego kota u Teodorowskiego. Oprócz faktury na ponad 2000zł nie uzyskałam nic. Oprócz tego, że kot był w gorszym stanie, niż jak go przywiozłam.
Napisz w końcu skąd jesteś, daj opis pierwszej wizyty (wypis z przychodni a nie Twoje dywagacje) i ktoś mądry wyśle Cię do odpowiedniego miejsca, bo to wszystko zmierza do nikąd...
anula7777 pisze:Potrafisz czytać ze zrozumieniem? Czy ja mam obowiązek przygarniać wszystkie kotki, które ktoś porzuci do siebie? Kiedy lata temu przybłąkała się do nas ciężarna kotka miałam już swoje zwierzeta i oczywiście, że pomyślałam w pierwszej chwili żeby zawiadomić najbliższe schronisko. Chyba po to istanieją te instytucje? Ty przygarniasz wszystkie koty z okolicy jak Ś.P Wioletta Willas? Owszem zgłosiłam ten fakt najbliższej placówce... i co w tym złego? Ktoś inny w ogóle pewnie by olał całą sprawę, a ja w rezultacie przygarnęłam te koty, bo je pokochałam i dałam im dom. Mają u mnie dobrze a ty się czepiasz? W dodatku przekręciłaś moją wypowiedź. Napisałam, że nie chciałam oddać kotów do schroniska i przygarnęłam wszystkie trzy! Bez komentarza.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 523 gości