U mnie koty poczuły wiosnę i zaczęły sezon łowiecki.Jednego dnia przyniosły 2 sikorki i ....niewielkiego jastrzębia(wielkości dużego gołębia )
Mało sie nie popłakałam, a kociarstwo z duma prezentowało swoje łupy przynosząc trofea do domu jako swój wkład w wyżywienie,
To ja karmie zimą ptaki ,wieszam budki lęgowe a one mordują biedne ptaszki,
Z tym jastrzębiem to pewnie było tak.Nasypałam ziarno sikorkom,przyleciały tłumnie ,jastrząb się na nie zasadził a na drapieżnika kot.
Taki łańcuch pokarmowy,Nawet nie wiem który to kot upolował bo zastałam denata starannie ułożonego pod progiem drzwi.
Szkoda
W niedzielę zwiał mi przez uchyloną bramę Fryderyk. ktoś do mnie przyjechał i na chwilę nie zapięłam kłódki ,powiał wiatr otworzył bramę i wystarczyło
Co ja sie go nagoniłam .Głuchnie i leci przed siebie.Zatrzymuje co druga posesja ,spogląda czy zanim ide i pędem dalej.W końcu wróciłam do domu a on o dziwo wrócił pod bramę.Zorientował się ,z e ja sobie poszłam, Za chwile ktos wyjeżdżał z mojej posesji.Pies był wdomu ale otwarta była psia klapka,Fredi błyskawicznie wyskoczył i tyle go widzieli.Ganiałam zanim po wodzie starorzecza,nad Bugiem aon zwiewał.W końu zdecydowałam się wrócić do domu a on po pewnym czasie przyleciał,Ukarałam zbója zapinając go na długiej smyczy przy bocianim słupie.
Pieseł świruje.
Na dokładkę lnieje tak ,ze moge po czesaniu ulepić z sierści drugiego Frediego 2 Ale kocham gałgana bardzo.Zmądrzeje tylko potrzeba czasu