Ja wlasciwie nie lubie kotow- makabrycznie dluga historia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 03, 2004 5:42 Ja wlasciwie nie lubie kotow- makabrycznie dluga historia

Witam. Od roku podczytuje to forum, ale sama jakos nie zabieralam sie do pisania. Nawet nie wiecie jakie to bylo szczescie dla Was :lol:
Ale dzisiaj cos mnie naszlo i napisalam krotko historie pewnego kota.
Chcecie to poczytajcie. Ciekawe kto dobrnie do konca? :lol:
Psow panicznie sie boje, a kot na czwartym pietrze w bloku to jakies nieporozumienie. Meczarnia, a nie milosc do zwierzat - myslalam i mowilam do dzieci odmawiajac im posiadania zwierzaka. I udawalo mi sie to przez wiele lat. Byly rybki, chomik, zolw, swinka morska, ale o kotach i pasach nie bylo mowy. Potem narodziny drugiego dziecka - alergika od stop do glow - calkiem uciely wszelkie dyskusje. Zniknely z domu nawet dywany, kwiaty, ksiazki... (ci alergolodzy... :wink: ).
I zylibysmy dlugo i beztrosko.... gdyby nie mala bratanica, ktora zakazy
ma za nic. Sama w domu ma zwierzyniec (ale ma dom z ogrodem), wiec
zupelnie nie rozumie co znaczy "nie" na pytanie czy chcemy przygarnac kota. Bo ona juz go zostawic u siebie niestety nie mogla. Pewnego pieknego dnia ktos podrzucil pod ich dom dwa sliczne malenkie czarne kotki. Biedne , zabiedzone, zagrzybiale. Zakochala sie w nich od pierwszego wejrzenia i zostaly u niej dolaczajac do dwoch kotow, psa, krolika i licho wie czego jeszcze. Ale kiedy nastepnego dnia ktos wrzucil za ogrodzenie nastepnego kociaka, rodzice kazali jej znalezc inne miejsce dla bidy. I tak kociak musial gdzies przeczekac. Ja twardo przez telefon powiedzialam NIE, bo juz znam sie na takim "na chwileczke tylko". Nie ze mna te numery. A tu smarkata przywozi bez pozwolenia kota. Male, chude, bylejakie, zwykly dachowiec. I wcale mnie nie wzuszalo, ze kleczy przede mna z teatralnym gestem rozpaczy na twarzach i blaga o litosc dwojka dzieci (w tym jedno moje), nawet to, ze kot faktycznie maciupenki - miescil sie na dloni 11-latka.
Tylko to durne kocie zamiast mi jakos pomoc(4 pietro, alergik, wyjazd na wakacje), rozrabiac, drapac, albo nawet gryzac, to zwinelo sie klebek,
wylizalo paluchy syna, a gdy doszlo do ostatniego to ....wzielo go za cumla. Ssac paluszek, ciagnac "mleko" ktorego niet - zasnelo blogo. Choroba sieroca jak nic. No i wywal tu czlowieku takie toto.
Kotka dostala na imie Lila. Zla bylam na siebie. Zla rowniez dlatego, ze bolalo mnie gardlo i ogolnie czulam sie marnie. Poszlam wczesniej spac, rano przeciez trzeba do pracy. I co robi ta mala pokraka? Zamiast spac grzecznie na pieknie przygotowanym dla siebie poslaniu, wlazi na moje lozko i uklada sie ....na mojej szyi! Prorok jaki czy co? Cala moja noc nieprzespana, bo jak spac z czyimis zebami (nawet malymi) tuz kolo tetnicy czy zyly?! Wierzcie lub nie, ale rano gardlo bylo zdrowiusienkie.
Autosugestia? Zeby ta malpka wybrala sobie na spanie jakies normalniejsze miejsce? :D Wybrala, ale o ile syna traktowala jako swoja mame i towarzysza zabaw to sypiala ze mna (musze byc jakas chora albo zle napromieniowana).
Weterynarz widzac moja mine i slyszac szczere wyznanie, ze ja kotow to wlasciwie wcale specjalnie nie lubie, probowal wmowic mi, ze to norweski lesny albo przynajmniej ojciec byl wiewiorka (piekny puszysty ogonek),
jakby to mialo w tym momencie jakies znaczenie.
Kociatko umialo samodzielnie pic mleczko i wiedzialo po co jest kuweta.
Natomiast ja szczesciem dla Lilki nic ale to nic nie wiedzialam o kotach.
Nie wiedzialam, ze czasy mojego blogiego snu sie skoncza, bo kot bedzie w nocy polowal nie patrzac, ze biega po mnie. Nie wiedzialam, ze bedzie mnie budzil bladym switem czego nie znosze i od czego oduczylam nawet wlasne dzieci i wszystkich ich kolegow nocujacych pod naszym dachem.
Nie wiedzialam, ze gdy na rok bede musiala wyjechac z kraju, to wywiezc kota to nie takie proste jak wywiezc dziecko. I jakie drogie! Nie wiedzialam, ze kotka ma ruje! Mnostwa rzeczy nie wiedzialam, ale opiekunem jej zostal moj syn i on mial za nia odpowiadac. A ona jakas madra sama w sobie bo niczego nie niszczy, nie gryzie, nie wchodzi na stol. Naczytalam sie tutaj :lol:
Gdy okazalo sie ze wyjezdzamy na rok, to slodko przesiedziala dziewczynka w kontenerku i na kolanach dzielnie znoszac 10 godzin lotu. Przez miesiac miala jak w raju. Mieszkalismy w domu z duzym ogrodem.
Lilka skakala po drzewach i dachach goniac wiewiorki. Niestety musielismy zmienic mieszkanie. W nowym - trzeba bylo ja ukrywac. Specjalnie nie byloby to trudne, gdby nie ...ruja. Ta wariatka nie dosyc, ze molestowala wszystkich panow w domu, to jeszcze darla sie jak opentana. W mieszkaniu jest zamknieta w "czterech scianach", ale zabieramy ja na spacery na smyczy do parku i nad ocean. Wydaje sie ze jest jej z tym dobrze. I tak sobie zyjemy. Niedlugo wracamy do kraju, na czwarte pietro i bedziemy mam nadzieje zyli dlugo i szczesliwie. Ale zadnych dzieci i kotow wiecej nie planuje. Natomiast planuje kupno domu z ogrodkiem, bo nadal uwazam ze kot i czwarte pietro.....
Pozdrawiam. Jak dojde do tego jak wkleic tu jej zdjecie to uczynie to.

jo210

 
Posty: 18
Od: Nie sty 18, 2004 5:54
Lokalizacja: Krakow

Post » Sob lip 03, 2004 6:46

:ok: super opowieść! :lol:

A dom kotu trzeba kupić koniecznie! :lol:
Obrazek

Pandorka

 
Posty: 886
Od: Nie kwi 11, 2004 15:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 03, 2004 7:16

Jo - świetna opowiesć :D
Witaj na forum, mam nadzieję, że teraz będziesz tutaj też pisać :D
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Sob lip 03, 2004 7:19

Niesamowita opowowieść :lol:
Wszystkiego dobrego dla Ciebie, rodzinki i Lilki oczywiście :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5230
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Sob lip 03, 2004 7:45

:D
Ech, gdyby mi ktoś trzy lata temu powiedział, że będę mieć kota....
A dwa koty....
Żółty kaftan murowany... :lol:
Piekna historia :D
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Sob lip 03, 2004 8:02

Piękna opowieść. :D I czekamy na zdjęcia :D
Obrazek

Kesi

Avatar użytkownika
 
Posty: 10195
Od: Wto lut 12, 2002 17:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 03, 2004 8:16 Re: Ja wlasciwie nie lubie kotow- makabrycznie dluga histori

jo210 pisze:planuje kupno domu z ogrodkiem, bo nadal uwazam ze kot i czwarte pietro......

no i w koncu mam dobry powod zeby kupic dom :)
bo ja tez na czwartym pietrze
i tez z kotem :)
mam nadzieje, ze ten ostateczny argument przekona mojego TZ :)

bardzo dziekuje za taka piekna historie, ktora moglam przeczytac do porannej kawy

Cynia

 
Posty: 190
Od: Czw sty 15, 2004 11:18
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 03, 2004 8:22

Fajna historia.Dom bezwzglednie trzeba kupic!A kicia trafila ci sie swietna jesli tak jak mowisz-nie niszczy,nie chodzi po stołach,nie szkudzi.Mi sie trafił w zyciu tylko jeden taki grzeczny kotek,a troche ich bylo... :P
Obrazek Obrazek

dagah

 
Posty: 132
Od: Wto kwi 13, 2004 8:32
Lokalizacja: Piotrków Tryb

Post » Sob lip 03, 2004 8:32

Witaj :D I super historia :lol:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 03, 2004 8:52

Witaj :lol:

Ja sie kocich pazurkow kiedys balam ;-)

A z darciem to juz na pewno wiesz co trzeba zrobic ;-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob lip 03, 2004 9:01

Witaj :D :D :D opowiadasz swietnie :D mizianki dla Lilki
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 03, 2004 9:01

Witaj :D. Oby więcej takich makabrycznie długich historii :wink:.
Ja też nie wyobrażałam sobie kota w małym mieszkanku na trzecim piętrze :?
Ja też wzięłam kota od koleżanki "tylko na przechowanie, póki nie znajdziemy mu domu" ... a po miesiącu wpadłam, zakochałam się po uszy, i ...jestem zakocona...i fajnie jest :lol:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Sob lip 03, 2004 9:08

:ryk: I ja do dzieci tak mawiałam, trzecie piętro, blok, itd. A teraz mam świnkę morską (senior bo ma ok. 7lat), rybki i sama zobacz trzy czarne :twisted:, które mocno kochamy.
A co do tego domu to świetna decyzja, a jak jeszcze będzie z ogrodem to i dzieci skorzystają :lol:
<img src="http://213.134.183.15/~gify/wizytowka.jpg" border="0" />

beata202

 
Posty: 262
Od: Nie cze 27, 2004 17:55
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 03, 2004 9:26

Witaj :)
My na trzecim piętrze, w dwóch pokojach z dwoma kotami.
Osobiście uważam, że kocia pojemność mieszkania to jeden kot na jeden pokój 8)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Sob lip 03, 2004 10:01

Znam, ci ja mnóstwo takich, co to kotów nie znosili, ale jak się przypętały, to świata za nimi nie widzą.
A jak ślicznie o nich opowiadają!

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Blue, Google [Bot], kicalka, polalala, Szeska i 297 gości