Robisz to w cieply dzień. Najpierw wybierasz cieple i suche miejsce, w którym kot będzie mógl się sam dosuszyć; można tam polożyć ręcznik, ale gwarancji, że kot z niego skorzysta nie ma. Potem bierzesz dość dużą miednicę i nalewasz do niej pelno cieplej wody; cieplej, nie gorącej. Miednicę stawiasz na dnie wanny. Szykujesz duży ręcznik, szampon i kubek do polewania. Ubierasz się w "ciuchy do malowania"
Odlawiasz kota i zamykasz się z nim w lazience.
Wstawiasz kota do wanny i polewasz wodą z kubka. Kilka razy, ze szczególnym uwzględnieniem brzucha, ogona, lap i szyi. Najlepiej po polaniu przyjechać ręką pod wlos. Uwaga na uszy, żeby nie nalać wody do środka! Potem szampon i delikatnie masujesz aż powstanie piana. Nie uda Ci się odczekać kilku minut z mokrym kotem w szamponie, więc zaraz po dokladnym pokryciu kota pianą zaczynasz splukiwać polewając wodą z kubka. Po kilku kubkach trzeba przejechać ręką po kocie, z wlosem, żeby zebrać nadmiar wody, klaków i piany. Powtarzasz tyle razy ile trzeba, żeby dokladnie splukać. Brzuch, lapy i ogon trzeba lekko "wyżąć" ręcznie, bo mnóstwo wody na nich zostaje. Ostatnie plukanie może być bezpośrednio z miednicy, pozostalą wodą. "Wyżymasz" jeszcze raz, a potem zawijasz w ręcznik (najlepiej razem z lapami) i wycierasz najdokladniej jak się da, znowu ze szczególnym uwzględnieniem brzucha, lap i ogona.
Zanosisz kota na przygotowane uprzednio miejsce do samodzielnego suszenia. Sprzątasz pobojowisko w lazience, przeprowadzasz higienę odniesionych ran, przebierasz się w suche ciuchy i możesz usiąść, żeby wypić browar w celu ukojenia starganych nerwów
W trakcie procedury samodzielnego dosuszania warto kota kilka razy przeczesać, bo ilość klaków wypadających podczas kąpieli jest imponująca. Suszarkę sobie odpuść, jeśli nie chcesz kota przyprawić o zawal, a sama wylądować u chirurga z ciężkimi obrażeniami ciala
ps. Dwie ręce mogą nie wystarczyć, jeśli nie ma się wprawy.