Cześć, cieszę się, że znalazłam forum pełne doświadczonych kociarzy, bo może ktoś z was miał styczność z podobnym jak mój problemem i będzie miał jakieś rady.
Mam 1,5 rocznego kocurka, wykastrowany, zdrowy, nigdy się na nic nie leczył. Z charakteru taka trochę cholera, co to goni po całym domu, zaczepia i zachęca do zabawy. W swojej przyjaźni mocno niedelikatny, zawsze po takiej zabawie byłam mocno udrapana
. Przygarnęłam go jak miał 3 miesiące, ładnie nauczony kuwety, mieszkaliśmy we dwójkę sami w skromnym mieszkaniu. I tak przez rok. 2 miesiące temu wszytsko się pozmieniało w jego życiu i okazało się, że bidul średnio sobie radzi z tymi zmianami.
Dowiedziałam się, że jestem w ciąży, więc mój partner przeprowadził się do mnie szybciej niż to było planowane (
I zmiana), powoli remontujemy mieszkanie przed urodzeniem się dziecka i dokupujemy meble, sprzęty, akcesoria dla dziecka (
II zmiana), ja zostałam uziemiona przez lekarza w mieszkaniu z powodu zagrożonej ciąży i taka zmiana trybu życia też odbija się na kociaku. Raz, że nie ma kiedy sam sobie rozrabiać, bo nie mogę wyjśc z domu, a dwa, że ja nie mogę się z nim bawić tak jak dotychczas (dalej poświęcam mu czas, ale nie mogę z nim np. biegać i szybko się męczę). Partner próbuje nadrobić i bawi się z nim, ale jednak to też zmiana. Co najgorsze w pobliżu budują apartamentowiec, więc kocurek jest narażony na ciągły hałas.
Jestem załamana tym, co się teraz dzieje z moim sierściuchem. Jest osowiały, nietowarzyski, przestał z nami spać (na początku łączyłam to z potężnymi upałami), gdy zrobił się płochliwy i zaczął ciągle drapać się po uszach zabraliśmy go do weterynarza i ten stwierdził, że kotek jest zestresowany. Dostał jakieś tabletki na wzmocnienie odporności, mamy ograniczyć stres i liczyć na to, że pogodzi się ze zmianami. A mi się serce kraje jak go widzę. Chcemy mu zbudować nowy punkt obserwacyjny, poświęcać mu jeszcze więcej czasu, ale nie wiem co jeszcze mogę zrobić, żeby mu ułatwić aklimatyzację.
Nasz błąd, że nie zaczęliśmy go przygotowywać do zmian, ale sami byliśmy w stresie.
Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji albo słyszał o czymś podobnym i wie jak pomóc kotu?