A teraz historia Kajtusia.
Ania jechała szosą poza miastem, raptem zauważyła, że samochody z przeciwnej strony hamują, a po chwili jadą dalej. Gdy była bliżej, zauważyła na jezdni, coś małego, czarnego. W pierwszej chwili myślała, że to ptak, ale w końcu poznała, to maleńki kociak.
Zatrzymała się i wyskoczyła na jezdnię, zatrzymała nadjeżdżający z przeciwka samochód. Kociak maszerował pomiędzy kołami i w ogóle nie reagował.
Ania położyła się na jezdni i udało jej się wyciągnąć kociaka.
Mały był cały mokry i okropnie zimny. Ma góra 5 tygodni, chudy szkielecik, nos miała zaklejony ropą i trawą, obydwa oczka zamknięte, zapuchnięte i sklejone ropą.
Ania zawinęła go w kocyk i pojechała do weterynarza. Kociak jest wychudzony, odwoniony i ślepy. Jest szansa, że chociaż jedno oczko uda się uratować.
Prosimy o pomoc , datki z dopiskiem "dla Kajtusia" można wpłacać :
Fundacja MaszKotka
BZ WBK 63109010980000000129730509
pay pal :
maszkotka@op.pl