to Józek
UWAGA!! Drodzy Ci wszyscy, którzy mogą i chcą nam pomóc!
Jeszcze kilka dni temu rozpaczliwie poszukiwaliśmy tego oto kotka, naszego rezydenta, Józka. Jak wszystkim już obwieściliśmy kot Józek się odnalazł w niecodziennych okolicznościach. Okazało się, że (o co skrycie go podejrzewaliśmy) sam zdecydował o tej przeprowadzce i zamieszkał dosłownie dwa domy dalej ,na tej samej co nasza Ampułka ulicy. Józek jest z nami od prawie 3 lat. Trafił do nas jako około półtoraroczny kot z problemami urologicznymi. Cierpiał na nie poddające się żadnemu leczeniu idiopatyczne zapalenie pęcherza moczowego i cewki moczowej. Właściciel wobec braku czasu oraz niezadowalających postępów w zdrowieniu zdecydował się go uśpić. My od samego początku zakochaliśmy się w nim i uznaliśmy, że nie zostało jeszcze dla tego kotka zrobione wszystko więc adoptowaliśmy go. Długo i nie bez przygód dochodził do zdrowia. Przeszedł operację amputacji prącia i wyszycia cewki. Był na specjalnej diecie. Niestety my jesteśmy tylko zakładem leczniczym a nie domem, u nas rotacja zwierząt odbywa się cyklicznie: wyleczone znajdują nowe domy, przewlekle chore zostają, na miejsce tych szczęśliwców, którym udało się zostać pokochanymi trafiają do nas nowi , potrzebujący bracia mniejsi. Józek nie lubi tych rotacji. Nie dogadał się z Lutrem, który jest niestety na nas skazany. Nie zaakceptował nowych kociąt w naszym socjalu. Nigdy nie przepadał za Kociubą, która mieszka z psami. Jednym słowem mieszkanie z nami stawało się dla niego coraz większym stresem i dyskomfortem. A my nie mamy dodatkowych pomieszczeń, żeby mu tego oszczędzić. Myśleliśmy już kilka razy nad tym, żeby znaleźć dla niego dom bo obserwowaliśmy co się dzieje ale jakoś się to rozmyło samoistnie. Po części jest to nasza wina, bo obowiązki zawodowe ograniczają w sezonie znacząco nasz czas wolny, w którym można zająć się intensywnymi poszukiwaniami domków. Poza tym okres wakacyjny odbiera nam wolontariuszy, osoby pomocne w zamieszczaniu ogłoszeń wyjeżdżają na wakacje, sprawy się odwlekają. Oprzytomnieliśmy kiedy zaginął. Ot w sobotę wieczorem 12 lipca przyszedł jak zwykle na puszeczkę a potem poszedł sobie i już się nie pojawił. Rozwiesiliśmy ogłoszenia, szukaliśmy go przez karmicieli, przez fb. Jakaż była nasza radość, kiedy się okazało, że jest cały i zdrowy.......... i jakaż refleksja, że wyniósł się od nas 2 domy tylko dalej i ani razu nas nie odwiedził. On u nas źle się czuł. Nękany przez Lutra, kociaki, przeganiany przez psy przychodzące do przychodni. Daliśmy mu jeść, skubnął tylko i biegał od drzwi do okna, żeby stąd uciec. Ponieważ wyglądało na to, że tam gdzie sam się osiedlił jest mu dobrze, był karmiony, głaskany i tak rozpaczliwie nie chciał u nas zostać, choć był zawsze dla nas Numerem Jeden pozwoliliśmy mu tam wrócić, nie chcieliśmy, żeby cierpiał. ...... I tu wszyscy pewnie pytają: " No i super. Gdzie więc problem? Będzie mieszkał obok, będziecie go widywać...." Otóż nie. Dziś go nam w oparach pretensji odniesiono. Nie jest już tam mile widziany odkąd wiadomo, że nie jest bezdomny...... Nie ma tam już dla niego miejsca. . Nie nam jest się wypowiadać ani komentować a i Was prosimy o powstrzymanie się, bo nie znając wszystkich argumentów możemy źle osądzić. Przerażające jest tylko to, że ten biedak ze wszystkich sił usiłuje uciec i tam wrócić..........
BŁAGAMY, POMÓŻCIE! SZUKAMY DLA TEGO CUDOWNEGO PIESZCZOCHA DOMU NA PRZEDWCZORAJ. NIE MOŻEMY PATRZEĆ JAK NASZ DACH STAŁ SIĘ DLA NIEGO WIĘZIENIEM. SIEDZI ODIZOLOWANY W KLATCE W SZPITALU. SAM. NIESZCZĘŚLIWY. NIE MOŻEMY GO WYPUŚCIĆ, BO TAM WRÓCI A TAM GO NIE CHCĄ. JÓZEK NIE JEST WYMAGAJĄCY. TERAZ JEST BIAŁO- RUDĄ KUPKĄ NIESZCZĘŚCIA. CZY KTOŚ MOŻE DAĆ MU DOMEK? NAJLEPIEJ Z MAKSYMALNIE 1 TOLERANCYJNYM KOTEM. JÓZEK JEST KOTEM WYCHODZĄCYM,PRZEPADA ZA KURCZAKIEM Z DYNIĄ, POTRAFI OBSŁUGIWAĆ KLAMKI. UWIELBIA PODRÓŻOWAĆ W AUCIE I NA AUCIE, UWIELBIA WYGRZEWAĆ SIĘ NA SAMOCHODOWYCH DACHACH. JEST KOTEM DO POKOCHANIA OD ZARAZ! ZAPEWNIMY MU WSZYSTKO CO TRZEBA. OBSŁUGĘ WETERYNARYJNĄ MA ON U NAS DOŻYWOTNIO W GRATISIE. POMÓŻCIE NAM A WŁAŚCIWIE JÓZKOWI! SAMI NIE JESTEŚMY W STANIE MU POMÓC- MAMY PO KILKA WŁASNYCH KOTÓW W DOMACH (AP -7 , MŻ - 5) ALBO JEDNEGO ALE TERRORYSTĘ (JK) A JEDNA Z LEKAREK JEST NA KOCI NASKÓREK UCZULONA (KD).
WIERZYMY W WAS, WIERZYMY W MOC FB!
SPRAWA JEST BARDZO POWAŻNA I BARDZO PILNA!
może ktoś, coś?