Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Rustie pisze:Wadowice. Urocze 20 tysięczne miasteczko w Małopolsce. Cel pielgrzymek milionów turystów, punkt wypadowy na beskidzkie górskie szlaki. A przede wszystkim biała plama na zwierzęcej mapie pomocowej Polski.
Oczywiście UM się stara. Straż miejska wyłapuje psy i odstawia je do Palki et consortes
Mają również weta wyłonionego w przetargu, ale on tylko usypia powypadkowe. Próbował kastrować, ale mu nie wychodzi i zwierzęta nie przeżywają zabiegów (sic!).
Fundacji lokalnych nie ma.
Beznadzieja.
Nie ma sensu porywać się z motyką na słońce, prawda?
Ale w piątek o 1 w nocy zadzwoniła Kotka Milka. Dziką dzicz złapała do starego kontenerka połatanego sznurkiem i drutem (rzucając w kota wątróbką ), kotka za dzień, max. dwa się okoci, rano będzie w Krakowie pod moją lecznicą, bo nie ma wyjścia. Obdzwoniła wcześniej większość fundacji krakowskich i śląskich i nie mają możliwości.
Gdy wyobraziłam sobie Anię łapiącą w nerwach, czy zdąży przed porodem, bez sprzętu, kasy, kontaktów, przypomniało mi się stare miauowe powiedzenie "Kto nie chce szuka wymówek, kto chce szuka sposobu."
Więc chyba damy radę. Przynajmniej spróbujemy.
Potrzebujemy tylko Waszej pomocy, kochani
Nasza prywatna wstępna lista to 32 koty w pięciu stadach. 12 kastracji już wstępnie umówione z karmicielami.
Klatka łapka zamówiona na krechę, kenel do Wadowic pojedzie w przyszłym tygodniu (znalazłam na śmietniku ). Część zabiegów wykonamy w Krakowie, bo tu ceny mamy fantastyczne. Jednak wymaga to godzinnej jazdy busem, może się zdarzyć, że po prostu nie będzie na to czasu.
Z najlepszą wadowicką lecznicą udało się wynegocjować ceny, z jakimi startowała w przetargu miejskim. To jednak nadal cena o 60 % wyższa niż krakowska
Kotka wykastrowana aborcyjnie 10.04.15 - dzika ciężarówka złapana w ostatniej chwili przez znajomą, która nie miała nawet klatki łapki, ale za to ogromną determinację Do wypuszczenia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jaga_17 i 282 gości