Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
martynab pisze:Szczerze powiedziawszy nie wiem. Wiem, że w Katowicach jest schronisko i zgodnie z ustawą, powinni być też jacyś karmiciele. Ale co, gdzie i jak, nie wiem. Liczyłam, że skoro na forum jest tyle osób, to może szybciej będzie, jak ktoś mi coś podrzuci. Nie bardzo miałam czas grzebać po stronach. Przyjechałam z kotką w niedzielę wieczorem, w poniedziałek szłam do pracy, wracałam o 17:00. Wypadało ze zwierzakiem trochę posiedzieć, żeby nie był samotny, to siedziałam na dworze gdzieś do 20:00 i tak codziennie do piątku. Ale szczerze powiedziawszy, już nie potrzebuję nikogo. Kotka nie ma zamiaru wychodzić poza ogrodzenie. Udało mi się wywalczyć, że na noce zamykam ją w podmurowanym garażu, gdzie ma dla siebie całą dużą kołdrę, więc nie jest jej nawet zimno.
W sobotę za tydzień pojedzie ze mną do moich rodziców i tam zamieszka już na stałe. Wreszcie będzie mieszkała w domu z ludźmi i wylegiwała się na prawdziwym łóżku. Na działce widziałam, że tego jest nauczona. Szkoda tylko, że będzie musiała przejechać ponad 400km. Że nigdzie bliżej nikt jej nie chce.
Zastanawiam się, jak to się mogło stać, że zadbana, wysterylizowana kotka trafiła na działkę? Ciągle mam wrażenie, że nie zrobiłam wszystkiego, żeby znaleźć jej właścicieli. Bo może wcale nikt jej nie wyrzucił. Może jednak zwiała komuś, kto był z nią na wakacjach. Mało prawdopodobne, ale być może. Nie będę opisywała, dlaczego mało prawdopodobne. Musiałabym opisywać znowu całą historię. Już to robiłam, to dostałam jedynie odpowiedź, że zrobiłam głupio, że zabrałam kotkę z miejsca, gdzie doskonale sobie radziła i teraz jestem za nią odpowiedzialna. Super odpowiedź ... Normalnie odkrycie zasługujące na Nagrodę Nobla. Na pewno kotka od piątku wieczór do niedzieli popołudniu doskonale zaklimatyzowała się na działce i uważała ją za swój dom. Zwłaszcza, jak na noce pchała się do domku. Powodzenia też, jak przy braku chyba 1/4 uzębienia radziłaby sobie z myszami. Ona nawet większego kawałka mięsa nie jest w stanie pogryźć. Najchętniej zaś jada saszetki po 100g z małymi miękkimi kawałkami. Ewentualnie ugotowanego i rozdrobnionego kurczaka. Przepraszam za sposób wypowiadania się, ale jestem lekko poirytowana, bo pomagam zwierzakowi, liczę na jakąś pomoc na chyba najbardziej właściwym forum, jakie jest, a dostaję burę i to jeszcze tak bezzasadną.
Co do tego, jak szukałam jej właścicieli: chodziliśmy z chłopakiem po ludziach na działkach, porobiłam ogłoszenia w Internecie na tych portalach, które wskazuje Jokot do ogłaszania ich kotów. Dałam też ogłoszenie tu. U weterynarza przyszło mi na myśl coś jeszcze. Weterynarz powiedział, że szew po sterylce jest mało estetyczny i może wskazywać na to, że była kiedyś w schronisku. Skoro być może była w schronisku, to może tak skontaktować się ze schroniskami w okolicy i sprawdzić, czy mieli taką kotkę. Może akurat trafiłabym jakimś cudem na odpowiednie schronisko, może akurat mieliby nazwisko właścicieli i akurat ci właściciele bardzo by za nią płakali. A jakby nie płakali (kotka mogła na działce znaleźć się celowo), to schronisko mogłoby sobie zanotować dane tych ludzi, żeby nigdy więcej nie dostali zwierzaka. Problem w tym, że nie wiem, jak w schroniskach ewidencjonują zwierzaki. Żadnego chipa ona nie ma. Ale nic, napiszę, co wiem, porozsyłam i najwyżej kolejny raz dostanę burę, co mi tam ...
ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.
JakubW pisze:ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.
proponowal bym rozwieszenie ogloszenia w okolicy...albo spytanie kilku stałych mieszkańców osiedla ma kilkanaście domów i jest w dolinie (3 lata koty nie gineły...ba 30 lat nic nie gineło)
ASK@ pisze:JakubW pisze:ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.
proponowal bym rozwieszenie ogloszenia w okolicy...albo spytanie kilku stałych mieszkańców osiedla ma kilkanaście domów i jest w dolinie (3 lata koty nie gineły...ba 30 lat nic nie gineło)
Znaczy się , rozumiem, że rozwiesiłeś jako właściciel ogłoszenia w całej okolicy? Gdzie sie dało. Wszędzie gdzie to możliwe. Zrobiłeś to czy tylko masz pretensję ,że "znalazca" kota nie ogłosił? Wedle ustawy, kot bez oznakowania, obróżki ,chipa, oznacznika...wałęsający się samopas po okolicy , jest kotem bezdomnym .
ASK@ pisze:Nie napadam. Tylko stwierdzam fakty. Są jeszcze długopisy i papierki by można było odręcznie ogłoszenia napisać.Są znajomi z kompem i drukarką. Są punkty gdzie można wydrukować, ba mailem przesłać treść i odebrać już gotowca. To nie średniowiecze.Dla chcacego nic trudnego.
Mniemam ,że kota nie raz nie pojawiała się przez kilka dni dlatego "nie szukano". Swoją drogą kot powienien być "oznaczony" jeśli wychodził. Tak by można było właściciela namierzyć. Nie oznakowany kot jest kotem z założenia bezpańskim. A kot włóczący się po okolicach bez oznakowań można podciągnać pod zaniedbanego, opuszczonego. Ustawa działa w dwie strony.
To ,ze kotka była wyciachana nie oznacza,ze nie została porzucona. To nie jest takie dziwne.
Nie bronię "znalazczyni" ale dziwię się beztrosce właścicieli co tak sobie koty wypuszczają.I nie zabezpieczają go na tyle by można było kota dotargać do domu właściciela. To nie jest sprawa jednoznaczna.Dla mnie.
Poza tym z opiesu wynika,że ogłoszenia były zrobione , poszukiwane też były ogłoszenia właściciela a pytani ludzie nic nie wiedzieli. Nie jest problemem przeszukanie netu. Portale ogłoszeniowe są jedne dla wszystkich. Jest opis zaniedbanego uzębienia stwarzającego problemy przy jedzeniu. Byli u weta i wet o kotce też nic nie wiedział.
- Jakub nadal nie wiemy czy chcesz odzyskac kota? Bo gadanie dla samego gadania do niczego nie prowadzi. A złośliwości nikomu nie są potrzebne, rzecz w merytorycznym poprowadzeniu sprawy. Zatem?p.s. tak tak sa dlugopisy a jak sie wysile to kota namaluje tym dlugopisem i powiesze na drzewie w lesie.
Kobieto szanuje co robisz dla kotów i dlatego nie skomentuje..aa..kusi
JakubW pisze:Tak chce odzyskać kota.
Pani powiedziała ze mam sprawe do prokuratury zglośić jak chce go odzyskać.
Wiec założyłem wątek który przeniósł się tutaj.
Kamakolo pisze:Uważam, iż Jakubowi nie dano szansy znalezienia kotki. Sprawa odbyła się za szybko.
A nasza bohaterka miała potrzebę uratowania jakiegoś zwierzaka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, cvAwaib, florka, Google [Bot] i 535 gości