Katowice - kot zabrany i odnaleziony właściciel

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 10, 2014 20:44 Katowice - kot zabrany i odnaleziony właściciel

Czy ktoś z Was wie, czy w Katowicach poza schroniskiem, działa jakaś organizacja, fundacja, albo domy tymczasowe dla kotów?
Mam problem, bo znalazłam około roczną kotkę, nie mogę jej zatrzymać, ponieważ nie mieszkam u siebie, a właściciele domu stanowczo nie chcą udostępnić jej żadnego pomieszczenia, nawet gospodarczego. Chciałabym skontaktować się z kimś, żeby porozmawiać, co mogę zrobić. Ze swojej strony oczywiście szukam dla niej domu i szukać będę do skutku bez względu na pomoc, albo nie ze strony organizacji. Tylko nie chcę, żeby siedziała bez przerwy, nawet w nocy na dworze. Koszty karmy też mogę pokrywać ja.
Proszę o kontakt, informacje. Naprawdę, sprawa jest pilna.
Ostatnio edytowano Śro paź 01, 2014 10:42 przez aassiiaa, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Zmieniłam tytuł wątku.

martynab

 
Posty: 104
Od: Nie cze 09, 2013 17:16
Lokalizacja: Działdowo (warmińsko - mazurskie)

Post » Pt sie 15, 2014 5:40 Re: Katowice - organizacje, DT

:!:
W necie nic nie ma?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob sie 16, 2014 14:25 Re: Katowice - organizacje, DT

Szczerze powiedziawszy nie wiem. Wiem, że w Katowicach jest schronisko i zgodnie z ustawą, powinni być też jacyś karmiciele. Ale co, gdzie i jak, nie wiem. Liczyłam, że skoro na forum jest tyle osób, to może szybciej będzie, jak ktoś mi coś podrzuci. Nie bardzo miałam czas grzebać po stronach. Przyjechałam z kotką w niedzielę wieczorem, w poniedziałek szłam do pracy, wracałam o 17:00. Wypadało ze zwierzakiem trochę posiedzieć, żeby nie był samotny, to siedziałam na dworze gdzieś do 20:00 i tak codziennie do piątku. Ale szczerze powiedziawszy, już nie potrzebuję nikogo. Kotka nie ma zamiaru wychodzić poza ogrodzenie. Udało mi się wywalczyć, że na noce zamykam ją w podmurowanym garażu, gdzie ma dla siebie całą dużą kołdrę, więc nie jest jej nawet zimno.
W sobotę za tydzień pojedzie ze mną do moich rodziców i tam zamieszka już na stałe. Wreszcie będzie mieszkała w domu z ludźmi i wylegiwała się na prawdziwym łóżku. Na działce widziałam, że tego jest nauczona. Szkoda tylko, że będzie musiała przejechać ponad 400km. Że nigdzie bliżej nikt jej nie chce.
Zastanawiam się, jak to się mogło stać, że zadbana, wysterylizowana kotka trafiła na działkę? Ciągle mam wrażenie, że nie zrobiłam wszystkiego, żeby znaleźć jej właścicieli. Bo może wcale nikt jej nie wyrzucił. Może jednak zwiała komuś, kto był z nią na wakacjach. Mało prawdopodobne, ale być może. Nie będę opisywała, dlaczego mało prawdopodobne. Musiałabym opisywać znowu całą historię. Już to robiłam, to dostałam jedynie odpowiedź, że zrobiłam głupio, że zabrałam kotkę z miejsca, gdzie doskonale sobie radziła i teraz jestem za nią odpowiedzialna. Super odpowiedź ... Normalnie odkrycie zasługujące na Nagrodę Nobla. Na pewno kotka od piątku wieczór do niedzieli popołudniu doskonale zaklimatyzowała się na działce i uważała ją za swój dom. Zwłaszcza, jak na noce pchała się do domku. Powodzenia też, jak przy braku chyba 1/4 uzębienia radziłaby sobie z myszami. Ona nawet większego kawałka mięsa nie jest w stanie pogryźć. Najchętniej zaś jada saszetki po 100g z małymi miękkimi kawałkami. Ewentualnie ugotowanego i rozdrobnionego kurczaka. Przepraszam za sposób wypowiadania się, ale jestem lekko poirytowana, bo pomagam zwierzakowi, liczę na jakąś pomoc na chyba najbardziej właściwym forum, jakie jest, a dostaję burę i to jeszcze tak bezzasadną.
Co do tego, jak szukałam jej właścicieli: chodziliśmy z chłopakiem po ludziach na działkach, porobiłam ogłoszenia w Internecie na tych portalach, które wskazuje Jokot do ogłaszania ich kotów. Dałam też ogłoszenie tu. U weterynarza przyszło mi na myśl coś jeszcze. Weterynarz powiedział, że szew po sterylce jest mało estetyczny i może wskazywać na to, że była kiedyś w schronisku. Skoro być może była w schronisku, to może tak skontaktować się ze schroniskami w okolicy i sprawdzić, czy mieli taką kotkę. Może akurat trafiłabym jakimś cudem na odpowiednie schronisko, może akurat mieliby nazwisko właścicieli i akurat ci właściciele bardzo by za nią płakali. A jakby nie płakali (kotka mogła na działce znaleźć się celowo), to schronisko mogłoby sobie zanotować dane tych ludzi, żeby nigdy więcej nie dostali zwierzaka. Problem w tym, że nie wiem, jak w schroniskach ewidencjonują zwierzaki. Żadnego chipa ona nie ma. Ale nic, napiszę, co wiem, porozsyłam i najwyżej kolejny raz dostanę burę, co mi tam ...

martynab

 
Posty: 104
Od: Nie cze 09, 2013 17:16
Lokalizacja: Działdowo (warmińsko - mazurskie)

Post » Sob sie 16, 2014 17:37 Re: Katowice - organizacje, DT

Karmiciele nie są zgodnie z ustawą ustanowieni. To odruch serca i obowiązek własny. Nie zależny od ustawy. Schron do karmicieli też nic nie ma.

Dawno przestałam się dziwić pojawianiu się miłych, domowych kotów na ulicy. Ktoś umarł, ktoś wyjeżdża, urodziło się dziecko, znudziła się zabawka... Jest tyle "ważnych" powodów. Dokarmiam koty wolnożyjące i ciągle w tym miejscu wywalane są koty domowe.

Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto wrz 30, 2014 13:21 Re: Katowice - organizacje, DT

Obrazek

Jestem zbudowana z pamięci moich rodziców i dziadków, wszystkich moich przodków. Są w tym, jak wyglądam, w kolorze moich włosów. I jestem zbudowana ze wszystkich, których w życiu spotkałam, którzy zmienili sposób mojego myślenia. Więc kim jestem „ja"?

Kamakolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1658
Od: Śro gru 30, 2009 8:21
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto wrz 30, 2014 13:27 Re: Katowice - organizacje, DT

martynab pisze:Szczerze powiedziawszy nie wiem. Wiem, że w Katowicach jest schronisko i zgodnie z ustawą, powinni być też jacyś karmiciele. Ale co, gdzie i jak, nie wiem. Liczyłam, że skoro na forum jest tyle osób, to może szybciej będzie, jak ktoś mi coś podrzuci. Nie bardzo miałam czas grzebać po stronach. Przyjechałam z kotką w niedzielę wieczorem, w poniedziałek szłam do pracy, wracałam o 17:00. Wypadało ze zwierzakiem trochę posiedzieć, żeby nie był samotny, to siedziałam na dworze gdzieś do 20:00 i tak codziennie do piątku. Ale szczerze powiedziawszy, już nie potrzebuję nikogo. Kotka nie ma zamiaru wychodzić poza ogrodzenie. Udało mi się wywalczyć, że na noce zamykam ją w podmurowanym garażu, gdzie ma dla siebie całą dużą kołdrę, więc nie jest jej nawet zimno.
W sobotę za tydzień pojedzie ze mną do moich rodziców i tam zamieszka już na stałe. Wreszcie będzie mieszkała w domu z ludźmi i wylegiwała się na prawdziwym łóżku. Na działce widziałam, że tego jest nauczona. Szkoda tylko, że będzie musiała przejechać ponad 400km. Że nigdzie bliżej nikt jej nie chce.
Zastanawiam się, jak to się mogło stać, że zadbana, wysterylizowana kotka trafiła na działkę? Ciągle mam wrażenie, że nie zrobiłam wszystkiego, żeby znaleźć jej właścicieli. Bo może wcale nikt jej nie wyrzucił. Może jednak zwiała komuś, kto był z nią na wakacjach. Mało prawdopodobne, ale być może. Nie będę opisywała, dlaczego mało prawdopodobne. Musiałabym opisywać znowu całą historię. Już to robiłam, to dostałam jedynie odpowiedź, że zrobiłam głupio, że zabrałam kotkę z miejsca, gdzie doskonale sobie radziła i teraz jestem za nią odpowiedzialna. Super odpowiedź ... Normalnie odkrycie zasługujące na Nagrodę Nobla. Na pewno kotka od piątku wieczór do niedzieli popołudniu doskonale zaklimatyzowała się na działce i uważała ją za swój dom. Zwłaszcza, jak na noce pchała się do domku. Powodzenia też, jak przy braku chyba 1/4 uzębienia radziłaby sobie z myszami. Ona nawet większego kawałka mięsa nie jest w stanie pogryźć. Najchętniej zaś jada saszetki po 100g z małymi miękkimi kawałkami. Ewentualnie ugotowanego i rozdrobnionego kurczaka. Przepraszam za sposób wypowiadania się, ale jestem lekko poirytowana, bo pomagam zwierzakowi, liczę na jakąś pomoc na chyba najbardziej właściwym forum, jakie jest, a dostaję burę i to jeszcze tak bezzasadną.
Co do tego, jak szukałam jej właścicieli: chodziliśmy z chłopakiem po ludziach na działkach, porobiłam ogłoszenia w Internecie na tych portalach, które wskazuje Jokot do ogłaszania ich kotów. Dałam też ogłoszenie tu. U weterynarza przyszło mi na myśl coś jeszcze. Weterynarz powiedział, że szew po sterylce jest mało estetyczny i może wskazywać na to, że była kiedyś w schronisku. Skoro być może była w schronisku, to może tak skontaktować się ze schroniskami w okolicy i sprawdzić, czy mieli taką kotkę. Może akurat trafiłabym jakimś cudem na odpowiednie schronisko, może akurat mieliby nazwisko właścicieli i akurat ci właściciele bardzo by za nią płakali. A jakby nie płakali (kotka mogła na działce znaleźć się celowo), to schronisko mogłoby sobie zanotować dane tych ludzi, żeby nigdy więcej nie dostali zwierzaka. Problem w tym, że nie wiem, jak w schroniskach ewidencjonują zwierzaki. Żadnego chipa ona nie ma. Ale nic, napiszę, co wiem, porozsyłam i najwyżej kolejny raz dostanę burę, co mi tam ...


kobieto jakie działki to że ty masz jakis barak to nie znaczy że inni ludzie maja tam "działki".
Wiesz jak cieżko było dostać nazwe osiedle dla twoich działek...a jak cieżko było o stałe oswietlenia na drodze...działek.
Zebów brak nie stwierdzono...zwierzak wychowany a saszetkach może dziwnie je.
Co do szwu po sterylizacji to zapraszam na gorzkie żale tutaj http://www.weterynarzkrakow.com.pl/ bo tutaj robiona była sterylizacja.

p.s. witamy w dolinie!!!!!!!!!!!!


ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.


proponowal bym rozwieszenie ogloszenia w okolicy...albo spytanie kilku stałych mieszkańców osiedla ma kilkanaście domów i jest w dolinie (3 lata koty nie gineły...ba 30 lat nic nie gineło)

JakubW

 
Posty: 17
Od: Wto wrz 30, 2014 9:20

Post » Wto wrz 30, 2014 14:08 Re: Katowice - organizacje, DT

e widze przymiarki do kradzieży/pomocy były już wczesniej

viewtopic.php?f=21&t=163439&p=10673853#p10673853

i teraz mitologia pani po polonistyce:

1) kłamstwo z wiekiem ..kot ma 3-4 lata
2) kłamstwo lokalizacji...nie mieszkamy na działkach średnia wartość domu w okolicy 800tys i rośnie (powstaje w okolicy najwiekszy kompleks narciarski w Polsce)
3) kotu nic nie było ani nie był wyglodzony/zaniedbany
4) brak jakiekolwiek interakcji z otoczeniem (brak ogloszen tam gdzie zabraliśmy zwierzaka,INTERNET jest wielki,jeżeli skłamiemy z wiekiem może byś już cieżko coś znaleść)

może napisze wam poradnik "jak nie ukraść kota"

1. Kotke bierzemy jak sie dłużej przy nas kreci..jest słąby..głodny...chudy i generalnie zagubiony.
2. Jeżeli kot jest wysterylizowany i zadbany to +100 że ma właściciela.
3. Jeżeli nie ma zebów to sprawdzamy dlaczego może byl wielokrotnie w ciąży przed stetylizacja.
4 Jezeli jesteśmy gdzies na weekend nie bierzemy kotka/pieska/auto/walizki z pieniedzmi bo prawdopodobnie sie nie zgubiła.
5. Nie straszymy wlaściciala prokuraturą.
6. Jeżeli jesteśmy polonista nie oceniamy behawioryzmu zwierzaka
7. Pamietamy ze koty lubią sie powłóczyć ale potem wracają.
8. Pamietamy że swiat nie jest zły (piesek wyjadajacy rzeczy z smietnika/kotek krecacy sie przy baraku nadal ma wlasciciela który na niego czeka-jego dzieci tez)

JakubW

 
Posty: 17
Od: Wto wrz 30, 2014 9:20

Post » Wto wrz 30, 2014 18:10 Re: Katowice - organizacje, DT

JakubW pisze:


ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.


proponowal bym rozwieszenie ogloszenia w okolicy...albo spytanie kilku stałych mieszkańców osiedla ma kilkanaście domów i jest w dolinie (3 lata koty nie gineły...ba 30 lat nic nie gineło)

Znaczy się , rozumiem, że rozwiesiłeś jako właściciel ogłoszenia w całej okolicy? Gdzie sie dało. Wszędzie gdzie to możliwe. Zrobiłeś to czy tylko masz pretensję ,że "znalazca" kota nie ogłosił? Wedle ustawy, kot bez oznakowania, obróżki ,chipa, oznacznika...wałęsający się samopas po okolicy , jest kotem bezdomnym .
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto wrz 30, 2014 19:04 Re: Katowice - organizacje, DT

ASK@ pisze:
JakubW pisze:


ASK@ pisze:Zrobiłaś wszystko co można. Nie obwiniaj się. To stęskniony właściciel powinien szukać kota i jakby szukał to byś natknęła się na jego ogłoszenia.


proponowal bym rozwieszenie ogloszenia w okolicy...albo spytanie kilku stałych mieszkańców osiedla ma kilkanaście domów i jest w dolinie (3 lata koty nie gineły...ba 30 lat nic nie gineło)

Znaczy się , rozumiem, że rozwiesiłeś jako właściciel ogłoszenia w całej okolicy? Gdzie sie dało. Wszędzie gdzie to możliwe. Zrobiłeś to czy tylko masz pretensję ,że "znalazca" kota nie ogłosił? Wedle ustawy, kot bez oznakowania, obróżki ,chipa, oznacznika...wałęsający się samopas po okolicy , jest kotem bezdomnym .


czytajmy ze zrozumieniem...Pani ukradla kota w weekend i wywiozla go 100km dalej...wiec nie mogla zobaczyc naszych dzialań
Cale osiedle ma 100-200m wiec zawineła go prawie z naszego ogrodu.


Smutne w calej histori jest ze naprawde kupe jest kotow ktore naprawde sa zaglodzone...brudne...zawszone.....i taki ten kot kiedys byl.Ale jak juz nie ma nerwicy i jest czysciutki i zadbany to pewnie wlasnie go wyrzucili i trzeba sie nim zaopiekowac.


p.s. mam 10 letnia córke...jak myślisz rozwieszalismy coś?

JakubW

 
Posty: 17
Od: Wto wrz 30, 2014 9:20

Post » Wto wrz 30, 2014 19:09 Re: Katowice - organizacje, DT

ASK@ chyba nie ma co napadać na Jakuba. W końcu jest właścicielem. Kota szukał, aż znalazł.

Dziewczyna - wedle tego co ja zrozumiałam - przyjechała do miejscowości X w piątek wieczorem, wyjechała w niedziele wieczorem, z kotem. Nie było szans, żeby znalazła jakiekolwiek ogłoszenia, bo nie sądzę, żeby się pojawiły przed poniedziałkiem. Mówimy o łikendzie - nie każdy ma w domu drukarkę...

Jeśli dziewczyna jeździ do miejscowości X, to dlaczego nie zabierała ze sobą kota i nie szukała właściciela? Przecież to by było logiczne.

Dlaczego chłopak z gór miał szukać SWOJEGO KOTA na śląskiej tablicy?
Wydaje się, że dbał o kotkę - była wysterylizowana, dobrze odżywiona i zadbana. Według słów dziewczyny.
Nie - nie jestem zwolenniczką wypuszczania kotów, ale jeśli w miejscowości X "psy doopami szczekają" (a tak wynika z opowieści obojga zainteresowanych), to Jakubowi wydawało się bezpieczne wypuszczanie kota.

Problem raczej leży w tym, czy Jakub będzie chciał odzyskać kotkę? Bo ustawa ustawą, ale jesli ów "bezpański" kot wyszedł za płot swojej posesji i wszedł na następną, tuż obok, to jest czyjś czy niczyj? stojąc 8 metrów od płota? :mrgreen:
Obrazek

Jestem zbudowana z pamięci moich rodziców i dziadków, wszystkich moich przodków. Są w tym, jak wyglądam, w kolorze moich włosów. I jestem zbudowana ze wszystkich, których w życiu spotkałam, którzy zmienili sposób mojego myślenia. Więc kim jestem „ja"?

Kamakolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1658
Od: Śro gru 30, 2009 8:21
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto wrz 30, 2014 19:26 Re: Katowice - organizacje, DT

Nie napadam. Tylko stwierdzam fakty. Są jeszcze długopisy i papierki by można było odręcznie ogłoszenia napisać.Są znajomi z kompem i drukarką. Są punkty gdzie można wydrukować, ba ,mailem przesłać treść i odebrać już gotowca. To nie średniowiecze.Dla chcącego nic trudnego. Jakby kot zginłą to na głowie stwałam i cała okolica wiedziała o tym.
Mniemam ,że kota nie raz nie pojawiała się przez kilka dni dlatego "nie szukano". Swoją drogą kot powienien być "oznaczony" jeśli wychodził. Tak by można było właściciela namierzyć. Nie oznakowany kot jest kotem z założenia bezpańskim. A kot włóczący się po okolicach bez oznakowań można podciągnać pod zaniedbanego, opuszczonego. Ustawa działa w dwie strony.
To ,ze kotka była wyciachana nie oznacza,ze nie została porzucona. To nie jest takie dziwne.

Poza tym z opiesu wynika,że ogłoszenia były zrobione , poszukiwane też były ogłoszenia właściciela a pytani ludzie nic nie wiedzieli. Nie jest problemem przeszukanie netu. Portale ogłoszeniowe są jedne dla wszystkich. Jest opis zaniedbanego uzębienia stwarzającego problemy przy jedzeniu. Byli u weta i wet o kotce też nic nie wiedział.

Nie bronię "znalazczyni" ale dziwię się beztrosce właścicieli co tak sobie koty wypuszczają.I nie zabezpieczają go na tyle by można było kota dotargać do domu właściciela. To nie jest sprawa jednoznaczna.Dla mnie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto wrz 30, 2014 19:35 Re: Katowice - organizacje, DT

ASK@ pisze:Nie napadam. Tylko stwierdzam fakty. Są jeszcze długopisy i papierki by można było odręcznie ogłoszenia napisać.Są znajomi z kompem i drukarką. Są punkty gdzie można wydrukować, ba mailem przesłać treść i odebrać już gotowca. To nie średniowiecze.Dla chcacego nic trudnego.
Mniemam ,że kota nie raz nie pojawiała się przez kilka dni dlatego "nie szukano". Swoją drogą kot powienien być "oznaczony" jeśli wychodził. Tak by można było właściciela namierzyć. Nie oznakowany kot jest kotem z założenia bezpańskim. A kot włóczący się po okolicach bez oznakowań można podciągnać pod zaniedbanego, opuszczonego. Ustawa działa w dwie strony.
To ,ze kotka była wyciachana nie oznacza,ze nie została porzucona. To nie jest takie dziwne.
Nie bronię "znalazczyni" ale dziwię się beztrosce właścicieli co tak sobie koty wypuszczają.I nie zabezpieczają go na tyle by można było kota dotargać do domu właściciela. To nie jest sprawa jednoznaczna.Dla mnie.



wedle ustawy działka i barak na ktorej mieszkala zostala w 1970 wywłaszczona pod droge i nie powinno byc tam zabudowan...to co burzymy?
dziwi mnie ze ludzie sie tak buduja."I nie jest sprawa jednoznaczna.Dla mnie."

A to nie ta sama ustawa ktora mozna interpetowac według NSA że zwierze bez obroży i nie odznaczone jest zwierzęciem dzikim.I to dlatego radni warszawy nie bardzo sie chcieli zajmować "dzikimi" kotami.?

ah..ta sama :ryk:

Wiem wiem żyjemy w kraju ustaw.Mój kraj taki piękny.

p.s. tak tak sa dlugopisy a jak sie wysile to kota namaluje tym dlugopisem i powiesze na drzewie w lesie.

Kobieto szanuje co robisz dla kotów i dlatego nie skomentuje..aa..kusi :201494

JakubW

 
Posty: 17
Od: Wto wrz 30, 2014 9:20

Post » Wto wrz 30, 2014 19:54 Re: Katowice - organizacje, DT

Krótko, bo to nie moja bajka.

Poza tym z opiesu wynika,że ogłoszenia były zrobione , poszukiwane też były ogłoszenia właściciela a pytani ludzie nic nie wiedzieli. Nie jest problemem przeszukanie netu. Portale ogłoszeniowe są jedne dla wszystkich. Jest opis zaniedbanego uzębienia stwarzającego problemy przy jedzeniu. Byli u weta i wet o kotce też nic nie wiedział.


ASK@ kluczowym problemem był tu czas. Od piątku późnego wieczora do niedzieli po południu. Ogłoszenie zrobiono i zapewne powieszono u veta w sobotę, po czym vet zamknął gabinet i poszedł do chałpy. A wiemy już, że kotka była pacjentką veta z Krakowa. Miejscowy vet mógł jej nie znać.

Portale ogłoszeniowe? A jak myślisz - KIEDY pojawiły sie ogłosznia w necie? Bo ja sądzę, iż najwcześniej w poniedziałek.

Uważam, iż Jakubowi nie dano szansy znalezienia kotki. Sprawa odbyła się za szybko.
A nasza bohaterka miała potrzebę uratowania jakiegoś zwierzaka :D

Nie wiem - bo Jakub nie zajął stanowiska - może dobrze się stało, i kotka ma nowy dom. Może źle, bo tęskni (kotka) za dawnym życiem...

Reasumując: trzeba chyba racjonalnie podchodzic do kwestii ratowania zwierzaka :mrgreen: Nie każdy znaleziony na ulicy kot jest bezdomny. Nie każde piszczące w piwnicy maleństwa są bez matki. Własnie nam umarło takie czterotygodniowe przyniesione do schronu maleństwo, bo ludzie chcieli ratować :x

p.s. tak tak sa dlugopisy a jak sie wysile to kota namaluje tym dlugopisem i powiesze na drzewie w lesie.

Kobieto szanuje co robisz dla kotów i dlatego nie skomentuje..aa..kusi :201494
- Jakub nadal nie wiemy czy chcesz odzyskac kota? Bo gadanie dla samego gadania do niczego nie prowadzi. A złośliwości nikomu nie są potrzebne, rzecz w merytorycznym poprowadzeniu sprawy. Zatem?
Obrazek

Jestem zbudowana z pamięci moich rodziców i dziadków, wszystkich moich przodków. Są w tym, jak wyglądam, w kolorze moich włosów. I jestem zbudowana ze wszystkich, których w życiu spotkałam, którzy zmienili sposób mojego myślenia. Więc kim jestem „ja"?

Kamakolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1658
Od: Śro gru 30, 2009 8:21
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro paź 01, 2014 22:27 Re: Katowice - kot zabrany i odnaleziony właściciel

Tak chce odzyskać kota.
Pani powiedziała ze mam sprawe do prokuratury zglośić jak chce go odzyskać.
Wiec założyłem wątek który przeniósł się tutaj.

JakubW

 
Posty: 17
Od: Wto wrz 30, 2014 9:20

Post » Śro paź 01, 2014 22:51 Re: Katowice - kot zabrany i odnaleziony właściciel

JakubW pisze:Tak chce odzyskać kota.
Pani powiedziała ze mam sprawe do prokuratury zglośić jak chce go odzyskać.
Wiec założyłem wątek który przeniósł się tutaj.

8O Żartujesz?
Kamakolo pisze:Uważam, iż Jakubowi nie dano szansy znalezienia kotki. Sprawa odbyła się za szybko.
A nasza bohaterka miała potrzebę uratowania jakiegoś zwierzaka :D

Też tak to widzę.

Nie no, bez wygłupów. :roll:
Kotka ma właścicieli, którzy chcą ją odzyskać. Nie była zaniedbana, nie wygląda na swój wiek.
Tyle że wychodząca. (Ja swoich kotów nie wypuszczam, ale ja mieszkam w mieście.)
martynab, oddaj kota!
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34268
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, cvAwaib, florka, Google [Bot] i 535 gości