kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 07, 2014 19:21 kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Witam wszystkich, z góry przepraszam, jeśli umieściłam zły wątek w złym temacie lub odwrotnie... Jestem tu nowa, w ogóle na żadnym forum zwykle nie bywam. Ale mam problem z kociakiem, i tylko tu - myślę, że mam jakąś nadzieję.
Mama ma dwa koty. Ragdola Fryderyka i...dachowca Czarusia, własnej 'hodowli' - miot który 'wdarł się' przed sterylizacją kotki.
Czaruś jest dachowcem, ale długowłosym, zupełnie innym niż typowe, no taki, co gdzieś tam ma w genach persa [jego Babcia była pół perską]. Mniejsza o to. Czaruś ma cudowny charakter, jest miły, kochany i stety niestety ufa wszystkim.
W piątek, 1 sierpnia przyczołgał się do domu wyjąc. Tylne łapki i ogon bezwładne. Poza tym, żadnych ran. Pojechał do miejscowego weta, który niestety rtg nie posiada. Pojechałyśmy z mamą na prześwietlenie do najbliższego weta który rtg posiada. Nie 'rozciągnął' kota, zrobił zdjęcia jak luźno leży i stwierdził, że nic nie jest złamane. Naszym wetom zdjęcie się nie podobało więc pojechałam z kocurem do Wrocławia do InterVetu. Tam po 'rozciągnięciu' kota i zrobieniu pierwszego zdjęcia od razy było wiadome - th11 i th12 złamane. Ten taki 'kanał' przez który przechodzi rdzeń, był baaaardzo zwężony. Nie dawali 100 % że rdzeń jest przerwany ale 90%. Mówili, że za późno na operacje. Na grzbiecie wystąpiła miejscowa martwica, wyniki krwi wątroby nie za fajne i wysoka temperatura. Dostawał leki jakieś przeciwbólowe i sterydowe, przeciwobrzękowe, i podobno wyniki wątroby jakie są - to przez to i ogólnie pourazowe. Dziś tj 7 sierpnia byłyśmy u naszej wetki, powiedziała, że nic się nie zmieni na lepsze ALE... minimalnie ma lepsze czucie w tylnych łapkach Czucie głębokie, jak się ściśnie przy pazurkach to łapkę wyrywa. Kał oddaje sam, siusia niestety tylko kiedy go 'wyciskamy'. Temperatura spadła do 39. Martwica...zniknęła...strup odpadł a pod spodem różowiutka, zdrowa skórka. Łapki ciepłe, ogon nagle stał się jeszcze bardziej ciepły. Czaruś dziś nas gryzł i się wściekał, że go ciągle gdzieś męczymy [wyciągnie z koszyka, mycie, wyciskanie].
Jeśli wątroba wróci 'do normy', temperatura będzie ok, a martwica się nie pokaże - ale kot będzie siusiał tylko przy wyciskaniu pęcherza no i będzie praktycznie leżał - warto go trzymać przy życiu i robić wszystko, żeby żył? Mama zajmuje się moim niepełnosprawnym bratem więc jestem gotowa zabrać Czarka do siebie, pomimo 3 kotków ze schroniska. Ale czy są szanse, że pożyje kilka lat w miarę szczęśliwy ?

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Czw sie 07, 2014 19:30 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

dodam tylko ze kocur ma rowno rok i jest w dobrej formie, myje sie, lapie muchy, tarza sie i przytula do trawy, ma duuuzy apetyt, czuje sie swietnie..

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Czw sie 07, 2014 19:31 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Ja bym o niego walczyła.Sama się ostatnio opiekowałam bezdomnym kotkiem po wypadku, nie był w tak poważnym stanie jak Wasz kitek. Na początku po wypadku nie chodził, jadł z ręki itp.Ale udało się , może nie do końca, ale kot jest szczęśliwy i zadowolony z siebie.Powodzenia :ok:
Ostatnio edytowano Czw sie 07, 2014 19:35 przez iwaka, łącznie edytowano 1 raz
Szyszka ............................................. Moris .............................................. Glutek i Muszka
Obrazek Obrazek Obrazek [url=https://naforum.zapodaj.net/e1a033c7ccbe.jpg.html][url=https://naforum.zapodaj.net/35b4fd9e2ec9.jpg.html]

iwaka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2712
Od: Pt sie 12, 2011 18:33
Lokalizacja: Warmińsko - Mazurskie

Post » Czw sie 07, 2014 19:32 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Iwaka - dziękuję!to właśnie chciałam bardzo usłyszeć... :)

ps. czy ma tu ktoś na forum większe doświadczenie z takimi 'niepełnosprawnymi' kotkami? jak to się przekłada na życie? na co warto zwrócić uwagę?

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Czw sie 07, 2014 19:35 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Walczcie o niego.
kicikicimiauhau
 

Post » Czw sie 07, 2014 19:38 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Poczytaj sobie ten wątek ,jaka może być poprawa :ok:

viewtopic.php?f=1&t=163399
Szyszka ............................................. Moris .............................................. Glutek i Muszka
Obrazek Obrazek Obrazek [url=https://naforum.zapodaj.net/e1a033c7ccbe.jpg.html][url=https://naforum.zapodaj.net/35b4fd9e2ec9.jpg.html]

iwaka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2712
Od: Pt sie 12, 2011 18:33
Lokalizacja: Warmińsko - Mazurskie

Post » Czw sie 07, 2014 20:06 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Cholera, że też akurat do interwetu trafiliście :roll:
Trzeba było jechac do Niedzielskiego, albo do Biezyńskiego, przynajmniej się znają na ortopedii. Albo Wrzoska- to neurolog.

Moim zdaniem to tak- mimo upływu czasu pokazać fotę komuś "znawszemu". Pewnie faktycznie na operację za późno, ale bym była za wprowadzeniem leków- to musi wet zdecydować, ale norma to cocarboksylaza, wit B, nivalin etc.

Wet, który mówi, że już się nie poprawi, chociaż jest częściowe czucie i panowanie nad fizjologią (kał) - BREDZI. Tzn, nie ma możliwości przewidzieć, czy i jaka nastąpi poprawa, wet to nie jasnowidz, pewność ma się tylko w przypadku całkowitego zerwana rdzenia. Jeśl jest czucie- tzn że jakaś ciągłość musi być.

Poprawiac się może przez następne tygodnie i miesiące.
Koniecznie dopytajcie kompetentnego weta o leki. I o to jak ćwiczyć!!! Bardzo ważne, żeby nie dopuścic do przykurczów w łapkach, żeby nie było, że kot czucie i władzę w łapach odzyska, a nie będzie mógł chodzić przez deformacje nóg (owszem, widziałam taki przypadek).

Dla przykładu- jedna z moich podopiecznych "zdrowiała" ok 7 miesięcy od stanu całkowietgo porażenia wiotkiego do pełnej sprawności.
W tej chwili mam pod opieką kicię, które jest leczona od ponad 2 miesięcy, z bardzo dobrym skutkiem (rokowania były słabe,a kicia w pełni kontroluje wypróżnianie i już chodzi).

EDIT.
A gdyby nawet się nie udało, to koty niepełnosprawne żyją normalnie, tylko wymagają opieki np przy siusianiu. Potrafia się wspinać, szaleć, bawić itd. W razie konieczności mogą nosić pieluchy.
Owszem, mam takiego psa (od ponad 7 lat) i kota (trzeci rok).
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 08, 2014 15:35 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Dziś przejełam od mamy Czarka, mama wzięła moją maluszkę, która była ze mną u mamy kilka razy i czuje się jak u siebie - drapie kanape, biega, skacze, wspina się po meblach i udaje że nie wie, że na stół się nie wchodzi ;) Jej tam nawet chyba lepiej, ona bardziej do ludzi a tam dom pełen. Zostały mi dwa kociaki, które są cichsze, spokojniejsze i za ludźmi średnio - oprócz nas, domowników.
Byliśmy u weta, naszego, tutejszego, nauczyłam się go 'wyciskać', sprawa nie wygląda źle, jeszcze muszę nabrać wprawy bo robie to bardzo powoli, dopiero pod koniec pościskałam coś mocniej. Wetka zadowolona więc mi też kamień z serca.
Kocur ma się świetnie, myje się, bawi, miauczy, ostatnio zaczął się sam przewracać na drugi bok, śpi po swojemu - głowa w lewo, grzbiet w prawo a nogi w niebie - jak to chyba większość kotów ;) Rusza nóżkami ! Podkurcza ciągle, ciągle widać w nich jakieś ruchy. Ogon niestety totalnie bezwładny. Grunt, że ma siłę, gada, gryzie jak się go wyciska, bo nie lubi, a gdy daje się go na trawę to się czołga, tarza, wącha kwiatki a potem śpi.
Na dniach zamierzam skontaktować się z wetem Niedzielskim, bo zależy mi na tym, aby pokazał jak ćwiczyć. Co do zdjęcia - konsultowałam już z 6 wetami, oraz z naszą która prowadzi nasz przypadek od początku. Wg każdego operacja, która powinna BYĆ zrobiona, mogłaby ale nie ma pewności czy by coś dała, ale to czy większe czucie wróci samoistnie - nie wiadomo. Ale jest to możliwe. Tak czy inaczej, późno na operację i rokowania kiepskie.
Zobaczymy co powie wet. Niedzielski, na pewno i jemu zdjęcie pokaże. Grunt, żeby go ćwiczyć, i fajnie że rusza nóżkami bo to zawsze coś tam sam 'poćwiczy'...
No i ostatnia sprawa - czekamy aż dojdzie do siebie na tyle, żeby można go byo wykastrować... Wysikiwanie kocura w domu, to śmierdząca sprawa ;)

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Sob sie 09, 2014 4:56 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

czy koty mają depresję? :roll: :( Kocur jest strasznie zgryźliwy, ciągle buczy i warczy, gryzie mnie po rękach, dotknąć go nie można, chyba że się go głaska... :cry:

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Sob sie 09, 2014 9:55 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Moze on tak reaguje na przeprowadzkę?
Daj mu trochę czasu
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob sie 09, 2014 10:26 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

ale zaczal byc agresywny jeszcze u mamy :?

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06

Post » Sob sie 09, 2014 17:24 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Walcz o niego , dobrze ze ma czucie Głębokie , a wet nie wspomina o operacji ? A te jego zachowanie może mieć związek z przepełnianym pęcherzem , do końca go odsikujesz,odkupkujesz , u mnie tak reaguje tak Wincenty ( złamany kręgosłup, bezwład tylnych łap i jest kilka razy dziennie odsikiwany i odkupkywany ) ale mimo tego kalectwa dokazuje jak każdy zdrowy kot, tak jak Bartuś , Noemi i Gaja ...
Na stres dobrze działa feliway a najlepiej obroża z kocimi feromonami .
czy dostaje Niwalin , ten lek jest drogi ale bardzo skuteczny u kilku moich ten lek pomógł .
ObrazekObrazek

Justa&Zwierzaki

 
Posty: 17967
Od: Czw wrz 11, 2008 19:03
Lokalizacja: Tychy

Post » Sob sie 09, 2014 21:38 Re: kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Kiedy dotarłam do kliniki w której w końcu zrobili porządne rtg i w końcu okazało się, że ma złamany kręgosłup - na operację było już za późno.. :(
Dziś jestem pewna na 100% że odsikałam go do końca, kupkę robi sam. 2-3 razy dziennie, normalną. Dziś bawił się na dworze, łapał muchy i dżdżownice, a gdy robiłam za Jego wózek inwalidzki to łaził po całej posesji i wąchał stare kąty - był przeszczęśliwy aż mruczał :) Więc po dzisiejszym znowu jestem dobrej myśli! :) Chociaż jak przed chwilą wzięłam go na wieczorne odsikiwanie to już buczał i krzyczał...

greys

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Czw sie 07, 2014 19:06




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 90 gości