Dziś przejełam od mamy Czarka, mama wzięła moją maluszkę, która była ze mną u mamy kilka razy i czuje się jak u siebie - drapie kanape, biega, skacze, wspina się po meblach i udaje że nie wie, że na stół się nie wchodzi

Jej tam nawet chyba lepiej, ona bardziej do ludzi a tam dom pełen. Zostały mi dwa kociaki, które są cichsze, spokojniejsze i za ludźmi średnio - oprócz nas, domowników.
Byliśmy u weta, naszego, tutejszego, nauczyłam się go 'wyciskać', sprawa nie wygląda źle, jeszcze muszę nabrać wprawy bo robie to bardzo powoli, dopiero pod koniec pościskałam coś mocniej. Wetka zadowolona więc mi też kamień z serca.
Kocur ma się świetnie, myje się, bawi, miauczy, ostatnio zaczął się sam przewracać na drugi bok, śpi po swojemu - głowa w lewo, grzbiet w prawo a nogi w niebie - jak to chyba większość kotów

Rusza nóżkami ! Podkurcza ciągle, ciągle widać w nich jakieś ruchy. Ogon niestety totalnie bezwładny. Grunt, że ma siłę, gada, gryzie jak się go wyciska, bo nie lubi, a gdy daje się go na trawę to się czołga, tarza, wącha kwiatki a potem śpi.
Na dniach zamierzam skontaktować się z wetem Niedzielskim, bo zależy mi na tym, aby pokazał jak ćwiczyć. Co do zdjęcia - konsultowałam już z 6 wetami, oraz z naszą która prowadzi nasz przypadek od początku. Wg każdego operacja, która powinna BYĆ zrobiona, mogłaby ale nie ma pewności czy by coś dała, ale to czy większe czucie wróci samoistnie - nie wiadomo. Ale jest to możliwe. Tak czy inaczej, późno na operację i rokowania kiepskie.
Zobaczymy co powie wet. Niedzielski, na pewno i jemu zdjęcie pokaże. Grunt, żeby go ćwiczyć, i fajnie że rusza nóżkami bo to zawsze coś tam sam 'poćwiczy'...
No i ostatnia sprawa - czekamy aż dojdzie do siebie na tyle, żeby można go byo wykastrować... Wysikiwanie kocura w domu, to śmierdząca sprawa
