dokociłam się i mam problem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 30, 2004 16:43

I ja trzymam kciuki, chociaz mój 8 letni Wacek, obraziwszy sie na nas,po zamieszkaniu 9 miesiecznego Jasia, nie wrócił do siebie:(
Jest tak jak u Ciebie, tylko tyle że mineło już 4 miesiące i wcale nie jest lepiej.
Może dlatego że Wacek jest wychodzący ( mieszkam w domu z ogrodem) i nie musiał zaprzyjaxniac się z JAsiem.
Jasia czasami toleruje, czasmi bije, ale My jestesmy dla niego zdrajcami.
Czasami jak złapie go poza zasięgiem jasia, tzn na pietrzem,a lbo w ogrodzie to przyjdzie jak dawniej sie poprzytulać, ale juz nie włącza mruczenia.
Przykre to, tym bardziej Że JAsio to przymilasty kotek i chciałby zeby Wacek go pokochał.
Mysle, że u Ciebie będzie lepiej, bo kicia jest malutka i może duzy przejmie role ojca:)
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro cze 30, 2004 19:28

Najważniejszy kot na świecie, a tu - numer z maluchem... Taaak, każdy by sie zestresował. U nas jeszcze dla odmiany było tak, że Zosia przynosiła kota a na mnie się Cykota obrażała, a nie na nią. :D
Za którymś kotem na przechowanie zażyczyła sobie, że kot ma zostać. Od tego czasu kocinka, która została na życzenie Cykoty - zajmuje się maluchami, a Cykota wzdycha i idzie się izolować :lol:
Fukanie i prychanie na malca trwa do czasu, dopóki mi się nie znudzi wysłuchiwanie i nie opitolę Cykoty porządnie. Wtedy są trzy dni nadymania się i mieszkania pod wanną, ale upodobanie do wygód w końcu zwycięża. Cykota wraca do społeczeństwa pod jednym warunkiem: maluch nie ma prawa polować na jej ogonek! :D

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 30, 2004 19:39

U mnie też zaczęlo sie od obrażenia dużego kota. Starał się nie przebywać z nami w jedym pokoju, niechętnie dawał sie głaskać, na szczęście małej nie robił zupełnie nic. Potem podpatrzyłam, że ją myje. NA mnie i TŻeta był jednak nadal obrażony.
A potem przeszło. Dostwał w tym czasie wiecej smakołyków (niestety utył) był przytulany i głaskany. Teraz oba koty żyją w zgodzie ze sobą i znami. Ale nadal czasem się duży obraża, jak mała leży u mnie na kolanach. Ale to tylko tak, zeby pójść i nim się też zająć.

A co do kuwet. Sprawiliśmy małej własną. Od początku mała chodziła do kuwety dużego, duży do małej, czasem wracały do swoich. Stwierdziłam, że nie mamy aż tyle miejsca i zlikwidowałam jedną. Bez protestów. Mają jedną dużą.
Kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii.
Moje koty
Obrazek

sheanan

 
Posty: 572
Od: Pon paź 27, 2003 14:39
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 30, 2004 19:40

Witaj :-)
Moja Czarna tez byla bardzo nieszczesliwa jak przyszla Biala. Nie pogodzila sie z tym faktem nigdy, ale zyja obok siebie w smie zupelnie neizle ;-) I jest to naprawde rzadkosc. Wiekszosc kotow po pierwszym szoku cieszy sie z kumpla w domu :-)
Ja na poczatku mialam dwie kuwety kolo siebie. Ale one sie zalatwialy i tak do jednej, wiec zostala jedna. Nie pamietam ile to czasu trwalo.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84857
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Śro cze 30, 2004 19:59

Witaj
Mam od 3 tygodni ( prawie 4 - ale zleciało 8O ) maleńką około 9 tygodniową Froteczkę. Rezydentka Fusia ( 6,5 roku ) jest dalej obrażona na nas, ale zdecydowanie mniej niż na początku . Oberwałam zdrowo, ja-zdrajca , za sprowadzenie Frotki - Fusia użarła mnie w nadgarstek tak , że ślady mam do teraz. Kara musi być :roll:
Kuwetki też były na początku dwie, bo Fusia chciała małą zjeść , ale teraz jest jedna i czasem stoi ogonek do kibelka :wink:
Jedzenie zawsze lepsze jest w tej drugiej misce , ale nie mogę przestawić, bo Fusia nie wchodzi na blaty w kuchni ( nie było jej wolno a teraz już nie doskoczy - gruba dupka i krótkie łapki :lol: ) i czasem uda mi się przypilnować , co która zjada ( głównie suchym się wymieniają , bo Fusia z innych to tylko woła wciąga ), ale nie zawsze mam na to czas :oops: .

Jestem dobrej myśli , że nasze koty się jakoś dogadają i ze sobą i z nami też :lol:
Frotka , Misza, Sasza II i Figa
Saszka['] i Fusia ['] w naszej pamięci ...
[/img]http://smajliki.ru/smilie-1038262695.html[img]

* Edi G.M. *

Avatar użytkownika
 
Posty: 157
Od: Nie mar 28, 2004 1:46
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2004 20:08

Ja swoje koty połączyłam gdy były już dorosłe. I tak naprawdę razem mieszkają dopiero od roku.
Początek był koszmarny. Chłopaki jako, że razem wcześniej mieszkały stanowiły opozycję dla mojej królewny :?
Pusia od samego początku była rozpuszczana i pojawienie się dwóch nowych kotów było ciężkim przeżyciem dla nas wszystkich. Za każdym razem, gdy tylko któryś się do niej zbliżał darła się w niebogłosy. Co prowadziło do tego,że moja mam je rozdzielała. Mieszkanie zostało podzielone na dwie części - Pusi i chłopaków.
Dopiero jak zaczęłam je razem zamykać w jednym pomieszczeniu i "zmuszać" do wspólnych kontaktów stosunki zaczęły się stopniowo poprawiać. Stan takiego klarowania trwa w sumie do dzisiaj tzn. już rok. Ale są coraz bliższe sobie. Same już razem potrafią przebywać nawet na jednej kanapie i spać. A Pusia nauczyła się bawić z nimi. Choć nie raz słyszy się wrzask. :)

Dominka

 
Posty: 440
Od: Sob lut 07, 2004 20:55

Post » Czw lip 01, 2004 12:21

Anda: Zmartwiłaś mnie bardzo. :cry:

Właśnie tego się boję że mój rozpieszczony jedynak już do końca życia będzie na nas obrażony.
Dzisiaj 6 dzień obecności Fiony w domu> Filip już na nią nie fuka, pozwala jej jeść ze swojej michy (to mnie najbardziej zdziwiło 8O ) Fiona nawet wyrwała mu kawałek mięsa z pyska a on stał jak taka sierota i patrzył. Żeby jej chociaż po łebku łapą, ale nic :(
To jakieś takie smutne jest.
Chociaż dzisiaj rano goniły się nawet sympatycznie.
Jednak najbardziej mnie martwi stosunek Filipa do nas. Już nie śpi z nami mimo, że Fiona jest w drugim pokoju - zamknięta i zupełnie mu nie przeszkadza. Nie asystuje nam też podczas robienia kolacji. :(
Chcemy wyjechać w sierpniu na tydzień i raczej moglibyśmy zabrać tylko Filipa. Małą możemy zostawić u przyjaciół, ale boję się że po powrocie znowu minie sporo czasu zanim się zaaklimatyzują.

Ona jeszcze cićgle wchodzi mi na kolana 8O .
Staram się nie okazywać jej czułości przy Filipie ale to na prawdę nie możliwe! bo Fiona bez przerwy szuka z nami kontaktu.
Terz też leży mi na kolanach - Filip to zobaczył i poszedł na balkon :cry:
kasia

fiona

 
Posty: 66
Od: Wto cze 29, 2004 12:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 01, 2004 12:27

Tulę mocno. Nie poddawaj się! Nie musi tak przecież się zdarzyć, jak u Andy. :ok:
Kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii.
Moje koty
Obrazek

sheanan

 
Posty: 572
Od: Pon paź 27, 2003 14:39
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 01, 2004 13:58

Edi: Twoja Frotka wygląda zupełnie jak moja Fiona!!!!!

Mam nadzieję, że nie będzie tak jak u Andy.
Matka Fiony - Zosia też owinęła sobie wokół pazurków wszystkie koty w rodzinie. Może to dziedziczne :D
Tylko tak śmiesznie wygląda kiedy maleńka koteczka goni wielkiego (Filip ma 9 kg) kocura :D
k

fiona

 
Posty: 66
Od: Wto cze 29, 2004 12:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 01, 2004 14:02

daj im czas, a na pewno będzie dobrze. Może potrwa to 2 tygodnie, może 2 miesiące, ale widac ze się uda :)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw lip 01, 2004 20:06

ja mysle, że nie musi tak byc.
U nas Wacek był 8 lat, byl miziaty, bardzo namolny, ale czesto sobie wychodził do ogrodu, czy na góre, czy gdzies indziej w domu.
Jasio był przywieziony z rodizny wielokociej i od razu myslał o tym samym z Wackiem, czyli o zabawach i gonitwach.
Do nas wcale nie był miziaty, wręcz przeciwnie uciekal od reki , na kolana sam do tej pory nie przyjdzie. Trzeba go sobie wziąć, albo bawic się znim jak kot.

Mysle, że gdyby nie wiosna i lato, to koty zaprzyjaxniłyby sie, choc nie wiem, czy Wacek byłby taki miziaty jak kiedys.
A tak Wacek go unikał i wychodził na dłużej, a jak był w domu to Jasiek mało sie nie skopsał z miłosci. Nawet spać staremu Wacusiowi nie dał tylko skikal po nim jak po poduszce:)
I.........Wacek w łeb go walił i z domu....

Ale jak tylko nie ma JAsia, np ostatnio zamykalam go w sypialni, zeby Wacka nie zaraził. Wtsy Wacus walił sie jak kiedys na plecki, brzuch do góry i czekał:)

Zobaczysz, jak koty nie wychodzą i musza sie polubić, to sie polubia.
A wy i tak juz zejdzieci na drugi plan, bo teraz mają siebie i ludzie im tak do pieszczot niepotrzebni.
ja trzymam kciuki
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw lip 01, 2004 20:42

A moze lepiej oboje ich zostawic, pod opieka oczywiscie? Bo moja Daisy wlasnie tak zaprzyjaznila sie z Krzysiem - po tygodniu jego pobytu w domu, gdzie obchodzila go duzym lukiem i fukala, i byla na mnie obrazona - musialam wyjechac sluzbowo na ponad tydzien. Kotow ktos dogladal w domu. Wracajac zobaczylam dwa koty wtulone w siebie na oknie, wypatrujace mnie 8) i od tej pory byla juz totalna milosc 8) .

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro lip 07, 2004 12:52

Wracam do tego wątku.
Fiona nie jest jedynym problemem Filipa: ma kryształy w moczu - wątek: kamień w pęcherzu :(
Jest smutny apatyczny i nie ma apetytu i jeszcze na dodatek coś małego i zadziornego pałęta mu się pod nogami.
ROZPACZ :!:
Ale na szczęście nie fuka i nie warczy, jest tylko jakby zmęczony życiem :placz: .
eraz już nie wiemy czy to choroba czy Fiona...
kasia

fiona

 
Posty: 66
Od: Wto cze 29, 2004 12:13
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 449 gości