Dopiero co się tu zarejestrowałam, więc z góry przepraszam, jeśli temat umieszczam w niewłaściwym dziale lub jeśli w ogóle go nie powinnam umieszczać, tylko poszperać na forum.
Mam pewien problem. Moja kotka ma nieco ponad rok. Przygarnęłam ją z ulicy, kiedy miała niecałe 3 miesiące, choć tak naprawdę opiekowałam się nią od jej urodzenia. Po prostu do domu wzięłam ją nieco później. Niestety kotka nie jest typem miziaka, a wielką indywidualistką i robi dosłownie to, co jej się podoba. Nie wiem, czy taki ma już charakter, czy jednak za mało czasu poświęciłam jej, kiedy miała kilka miesięcy. Kiedy siedzi w domu, jest bardzo grzeczna, w zasadzie nie wybrzydza z jedzeniem, dużo śpi, nie broi, a kiedy podejdę i ją pogłaszczę, mruczy albo kładzie się na plecach. Nie ma jednak mowy, żeby sama do mnie przyszła, wskoczyła na kolana. Za jakimkolwiek bliższym kontaktem ze mną nie przepada, najbardziej lubi, kiedy po prostu pozwalam jej w spokoju wyspać się tych 10-12 h z przerwami na danie jej jedzenia. Nie ma mowy, żebym na noc utrzymała ją w domu. Musi wyjść i koniec, a ja też nie mam serca trzymać jej w domu, kiedy ciągle siedzi pod drzwiami i miauczy. Kiedyś próbowałam, ale czułam, że jest nieszczęśliwa, bo uwielbia polować i chodzić swoimi ścieżkami. Ma swoją kuwetę, do której czasem się załatwia, ale i tak nie zmienia to jej potrzeby wychodzenia na dwór. Nie mam też możliwości, żeby wydzielić jej obok domu teren, który byłby z każdej strony ogrodzony. Plus tej sytuacji jest taki, że mieszkam na wsi, dość daleko od ulicy, a i kotka sama kręci się tylko obok domu. Ale wiadomo, to jest zwierzę, więc w każdej chwili może jej coś strzelić do głowy. Została też wysterylizowana jeszcze przed pierwszą rują, więc o potomstwo i jej zdrowie pod tym względem również martwić się nie muszę. Ale jednak o nią się martwię. I stąd moje pytanie, czy da się ją jakoś 'udomowić', zrobić z niej kota niewychodzącego? Miziakiem nigdy nie będzie i z tym się już pogodziłam, ale jednak chciałabym, aby była w domu.