Wydaje mi sie , ze wszystko zalezy od wlasciciela, jak ON pokieruje psem, jak zapozna ze soba zwierzaki...co do rasy psow...wlasnie, tutaj nie jestem pewna jak to jest, bo np. dla nas jest to drugie dopsienie, a raczej drugie spotkanie z rasa prawie husky. Nasz tymczasowy malamut od husky rozni sie nie tylko waga (jest ciezsza), ale tez charakterem, jest bardziej zaborcza w stosunku do innych psow, no i calkowicie oduczona ciagania, co akurat nam sprawilo przykrosc...
Ale do sedna. Zawsze bede uwazac, ze lepiej jest wprowadzc psa do kota, niz odwrotnie. NAJCZESCIEJ koty po prostu sie boja, a jeszcze jak nie sa na swoim terenie...cala dopsienie moze trwac dluzej, bo nie dosc ze jakis szczekajacy potwor, to jeszcze miejsce nieznane. Na swoim terenie, kociaste maja upatrzone kryjowki, schowki, moga czmychnac kiedy poczuja sie zagrozone, zas na terenie psa...no tak, najpierw trzeba stworzyc kotu mozliwosc tego, zeby poznal dobrze mieszkanie, mial do dyspozycji wysokie polki (zeby obserwowac "wroga"), i czywiscie stabilny azyl, pokoj do ktorego pies nie ma dostepu.
Przy husky, Mleczkins siedzial w pokoju, drzwi otwarte, ale przegrodzone krzeslem (pies nie umial skakac...), gdy pies zblizal nos, dostawal w twarz. Powoli zblizalismy zwierzaki do siebie. Bralismy husky na smycz, kot mogl zwiedzac cale mieszkanie, pozniej byl izolowany. I tak dzien po dniu zwierzaki poznawaly sie coraz bardziej. W koncu i pies i kot zostaly puszczone luzem. Owszem, balismy sie, bo husky miala zwyczaj "lapac" kota za siersc (w zabawie, w gonitwie, zero agresji), zas kotu nie za bardzo sie to podobalo wiec pies obrywal. Zyly w takiej symbiozie przez rok i troche i nie, nie byla to przyjazn, ale sie tolerowaly, czasami spaly na jednej sofie, ale w duzej odlegosci, zero przytulasow.
Z Marta (wilkiem) bylo latwiej, bo jako szczeniak zostala wprowadzona do kociego domu, na "witaj" dostala lanie od Mleczkinsa i Bieski. Syki, warczenie, ogon "szczotka" przez pare dni. Pozniej byla tolerancja. Zwierzaki moga przebywac obok siebie, zero czulosci, ale nie bija sie, czasami Bieska zaprasza Marte do zabawy, bokobiegiem, zas Meloslaw na psa...poluje
(rozplaszcza sie na podlodze i rusza tylkiem).
Malamut, pies ponad roczny, zadnych kontaktow wczesniejszych z kotami. Jak pisalam, poszlismy na zywiol, ZNAJAC KOTY, nieznajac psa. Znow wprowadzenie na koci teren. Sypialnie do dyspozycji kotow, jakby co. Sara jest bardzo karna, to wynik "wychowania" poprzednich wlascicieli. Od zawsze chyba nosila kolczatke (dlatego nie ciagnie), pies nie potrafi sie bawic, nie wie co zrobic z rzucona pilka, z innymi psami ciazko sie socjalizuje. Nie potrafi dawac buziaczkow (chociaz chce polizac twarz, ale ale sie boi), strasznie szybko przywiazuje sie do ludzi. Na poczatku zdziwienie na widok kota, i oczywiscie "badanie" terenu. Kociaste ogon "szczotka", Meloslaw i Bieska bija z lapy. Corus oczywiscie ucieka, ona jest taka strachliwa. Przez pierwszy dzien byla calkowita kontrola, kociaste nie chcialy wychodzic z sypialni, wiec dostaly kuwete i jedzonko. Pies na kazdy ruch kota reaguje ciekawoscia (nie agresja). Dzis mija trzeci dzien kiedy Sara jest z nami. Noc spokojna, mimo ze kociaste byly ze mna w sypialni, Sara i Marta z Tz w salonie. Drzwi byly otwarte caly czas. Nie zanotowalam zadnych nocnych poscigow czy bitew.
Nawiazujac do tematu postu: to ze 70 kg psa przyglada sie kotu, podszczekuje itd, nie musi oznaczac, ze chce go zabic. Oczywiscie przy takiej masie (swoja droga, co to za pies?) trzeba bardzo uwazac, zeby po prostu pies kota nie przygniotl! Natomiast najczesciej olbrzymy okazuja sie bardzo delikatne. Juz bardziej obawialabym sie spotkania Yorka z kociastym (mielismy przez chwile takie male rozwrzeszczane, ganial kociaste z ujadaniem, izolacja byla calkowita), niz duzego psa i kota. Czas, czas i cierpliwosc. Normalne ze kot zalozycielki tematu drze sie, chce byc czescia stada, chce uczestniczyc w tym co sie dzieje w domu, albo sie popracuje nad przyzwyczajeniem zwierzat do siebie, albo trzeba szukac kotkowi nowego domku, bo nie wyobrazam sobie odlaczenia kota od zycia w rodzinie tylko dlatego, ze jest pies (psy). Jakiekolwiek dokocenie, dopsienie niesie ze soba ryzyko, ze zwierzaki sie nie dogadaja. Nie musza byc przyjaciolmi, wystarczy tolerancja, na to wszystko potrzeba bardzo duzo cierpliwosci, uwagi i staran.
Tutaj pierwszy dzien Marty u nas, koty zaciekawione, ale i przestraszone
Tutaj Mleczkins pokazuje wladze
Bieska i Marta
Sara i Marta
Corus znalazla swoje bezpieczne miejsce
W symbiozie, kociaste i Marta
Meloslaw i Marta