justyna8585 pisze:Siedzę i ryczę z bezsilności...
Byłam dzisiaj tam, maluch biegał między stolikami,dzieci głaskały, ludzie uśmiechali się...
Nie chciał podejść do mnie,ale był bardzo głodny,a zostawiałam mu jedzenie.Pewna Pani zgodziła się złapać go,wzięłam to trzęsące sie maleństwo,które darło się tak,że wszyscy słyszeli.Wrzuciłam do auta i chciałam poskładać transporterek.W aucie schował się pod deską rozdzielczą i było 20 min. wyciągania.Włożyłam go do transportera, zamykałam go, aż ktoś otworzył mi drzwi auta.Wstałam z transporterem o co temu facetowi chodzi.On zaczął się drzeć,że ten kot ma tu być, że on przychodzi z dziećmi i bawią się z nim, że wcześniej były 3,a teraz tylko jeden(zabrałam dwa, 2 tyg. temu). Szarpaliśmy się o transporter, aż mnie przewrócił i wyłamał drzwiczki kociaki zwiał, transporter do wyrzucenia chyba
Nie zrozumiem, nigdy nie zrozumiem dlaczego.Miałby szansę na normalne życie,a nie zginięcie pod kołami auta.Facet był agresywny, zrobił to tylko dlatego,żeby mieć spokój z dziećmi jak przychodzą posilić się do Zajazdu,bo jego dzieciaki bawią się kotkiem.
Była tam też mamusia miaucząca do ludzi i prosząca o jedzenie...
Nie mam już siły walczyć z ludźmi
nie masz nikogo kto wspomógłby Ciebie wtakich sytuacjach? jakiejs koleżanki? we dwie łatwiej. Niestety przechodziłam tez przez taką ludzką "życzliwość" W razie co po tokim zajsciu dzwoń na policje. napaść z użyciem siły,