Witam!
Chcę sie z wami kociarzami podzielić swoja radością. Otóż, jeden z moich kotów - czarno biały Binka, zaginął dwa tygodnie temu, wpędzajac domowników w swoistą rozpacz, bo był bardzo lubiany. Przez kilka dni czekaliśmy , moze wróci, szukaliśmy zwłok w okolicy, zbożu itp. mieszkamy na wsi. Nic nie znaleźliśmy i daliśmy sobie spokój. Uznalismy ze kot pewno już nie żyje albo ktos inny go przygarnął i teraz tam siedzi. Pogodzilismy się z tym ( jako tako ) . Aż tu dzisiaj, moja mama rano wychodzi na podwórko, a tam siedzi sobie przy misce, wychudzony, wyżej wspomniany kocur Binka, i liże się. Pocieszył sie trochę, połasił, i zaczął jeść jak szalony. Radości nie ma końca, nikt juz nie wierzył w jego powrót a tu tak miła niespodzianka od rana, humor na cały dzień. Robimy dziś grilla, będzie co opić, a kocur dostanie kiełbasy do woli.
A strasznie chudy biedaczyna jest, chodzący kręgosłup...