Pisałam niedawno, że Jasiu chory, oskrzela, oko i zakłaczonko.
Skończył zastrzyki 23 czerwca.
Dwa dni potem zaczął kichac, w sobote za póxno zadzwoniłam, bo dopiero zauwazyłam że znowu OKO zapłakane i smetne.
Dzisiaj byłam w Azorku, wylałam wszystkie żale dr Przemkowi i Dr iwonce ( az mnie mieli dosyć)
Jasiu ma znowu oskrzela zaatakowane, temperaturę i OKO brzydkie.Znowu zastrzyki i krople. Słuchajcie, czy koty leczy się z wirusówek antybiotykami? To przeciez tak osłabia.
Może za krótko antybiotyk był
Choc dr mówił, że nie, że on znów cos zlapał, że ma spadek odporności.
Wg mnie jako dziecko kocie musiał bardzo chorować, może miał katar, bo wokół oczu ma takie wyłysiałe i zawsze ( odkąd go wzięłam) głosno niucha, jak pies, i ciągle coś z tym okiem.
Bardzo sie boję o Jasia i proszę o kciuki!!!!!! zapowiada się długie leczenie.
A ja po prostu nie mam kasy ( oby mi wystarczyło) na niego i niech Wacek nie zachoruje i niech moje dzieci będa zdrowe, bo pójdę w kredyty.
Proszę o dobre słowo i może jakis pomysł na wzmocnienie Jasia.
Narazie słucham weta i tyle, ale jakies podpowiedzi przydalyby się.
Może Catherine1 powie coś na temat dzieciństwa Jasiulka, to by mi ułatwiło.
Wysalam maila,a le cisza.
Telefon jej gdzies mi wyleciał z komórki . Może na priva?