mziel52 pisze:Edit:Byłoby znacznie lepiej w takiej sytuacji zadziałać w administracji i spróbować załatwić mu legalną miejscówkę w piwnicy.
Zapewniam Cię, że sto razy lepiej mieć tego "dzikusa" w domu niż użerać się z administracją i sąsiadami. Piwnicę też trzeba urządzić, najlepiej własną (bo inaczej kot łazi po cudzych gratach, załatwia się, śmierdzi, latem pchły się pojawią) , trzeba wystawiane trutki na szczury uprzątać, żeby nie zjadł - a to wszystko i tak go nie zabezpiecza przed ludzką agresją.
Kotek mieszkał w sąsiednim bloku, w tym w którym ja mieszkam nie ma w ogóle kotów.
Na dzień dzisiejszy kotek jest u mnie, potem kastracja, wypuszczenie w miejsce bytowania też biorę pod uwagę, ale jako ostateczną ostateczność.
Myślę, że każdemu komu los bezdomniaków nie jest obojętny chciałby, żeby administracja/wspólnota współpracowała, ludzie byli życzliwi, a kotom żyło się lepiej