Warszawa Targówek/Białołęka/Marki - kocia uciekinierka!

Też mam zapalenie stawów, od doklejania plakatów już mi dłonie powykręcało. Takiego bólu nikomu nie życzę. Czekam teraz na toner do drukarki bo nie stać mnie na kserowanie. Dokleiłam to co miałam, zauważyłam, że większość znikło przez noc z Głębockiej. A teraz przez kilka dni nie dam rady doklejać plakatów - to pewne. Od paru dni zwiedzałam Marki (drugą stronę gdzie mogła uciec). Tam też ponoć chodziła Lusitka, albo kolejne szaro-białe koty. Prawda jest taka, że nie wiem czy jest na Skarbka, czy w Markach. Chociaż informacje o pobycie Lucy na Skarbka są bardzo wiarygodne. Ciągle dostaje telefony/ sms. Póki mam jakieś informacje, nawet mimo bolących i powykręcanych stawów nie mam siły przestać jej szukać, bo przed nami kilka w miarę pogodnych dni.

Wczoraj padła magiczna liczba ulotek. Od początku poszukiwań kota rozdałam już ich 1000. A mały stosik ciągle leży u mnie na stole. Dostałam pierwszy telefon dzięki ulotkom, że na początku Marek (ostatni znany punkt podróży w drugiej teorii) Lusita mogła być miesiąc temu. Przynajmniej jakiś szaro biały kot. Od ponad dwóch miesięcy plakat wisiał jakieś 20 metrów od tego domu... Chowała się w krzakach przez parę dni i została przegoniona. Cieszę się, że Pani przynajmniej do mnie zadzwoniła. W przypadku domków jednorodzinnych plakaty kompletnie nie działają, ulotki też kiepsko. Dużo czasu minęło a ja nie mam pomysłu gdzie i jak jej szukać. Moje dwie teorie na dwa miesiące podróży (kliknięcie na mapki przenosi do albumu ze zdjęciami Lucy):

Teoria pierwsza - Skarbka z Gór:

Tutaj chodziła w tą i z powrotem przez Głębocką, więc nie wiem czy kolejność jest odpowiednia. Słyszałam też, że mogła wzdłuż następnego kanału przejść na Skarbka i gdzieś dalej chodzić.

Teoria druga - Marki:

Tutaj mogła z Lewandowa podróżować przez całe Kościuszki zanim trafiła na Żeromskiego, ale tego chyba się już nie dowiem.

I ja podbijam watek - moze ktos Lucy wypatrzy :ok:

Dostałam telefon, że leży kot podobny do Lucy. Pojechałam. Kot potrącony w piątek, wtedy chcieli dzwonić. Umarł prawdopodobnie przed pierwszą nocą. Telefon o leżącym kocie po trzech dniach. Może w piątek miałby jeszcze szanse na przeżycie? Może. Na dodatek dokarmiali go przez 4 dni przed potrąceniem. Zadzwonili jak zrobiło się za dużo much...

Nie Lucy. Szukam dalej. Nie mam pomysłu jak dotrzeć do ludzi, żeby dzwonili nawet jak tylko śmignęła im przed oczami.

Masakra

co za ludziska :oops:

Trzymam kciuki za odnalezienie koteczki :kotek:

Całe Skarbka raz jeszcze oklejone, a dostaje telefony z Marek. Dzieciaki znalazły ulotki i zaczęły biegać za kotami. Jak na razie znalazły bure koty sąsiadów.

Nikeris mocne kciuki za znalezienie koteczki. :ok:

Ja wczoraj też ganiałam po łące między Głębocką i Skarbka buro białego kota. Kot się poddał, dał się dogonić, ale niestety to nie była Twoja kicia

Bardzo, bardzo dziękuję za pomoc! :201494

Ja ganiałam dziś z drugiej strony. Spędziłam cały dzień na przekonywaniu mieszkańców domków, w okolicy których ponoć Lusitka była przegoniona miesiąc temu na przekonywaniu, że mój kot to w sumie tak kochany jak pies. Skoro lubią, inaczej to nazwę - tolerują psy, to na pewno polubiliby Lucy. Skoro polubiliby Lusitkę, to nie będą jej przeganiać jak wróci. Może zadzwonią od razu, a nie jak coś kociaka potrąci... Przy okazji roznosiłam ulotki. Wątpię, że Lusitka przeszłaby przez ogromne pole i została na Markach. Jeśli przeszła to małe szanse, że wróciłaby tą drogą - masa lisów! Ale z Marek na Paluch nie pojedzie, a ludzie naprawdę nie cierpią kotów, więc małe szanse, że ktoś by ją przygarnął. Na domiar złego minęło już 2,5 miesiąca. W tym momencie nic nie jest niemożliwe dla kota.

Wiem, że za netto, tam w tych krzakach jest przynajmniej jeden kot, który się nie pokazuje. Miałby świetną bazę wypadową na Skarbka. Co podrzucam karmę to znika. Jak nie podrzucam to niedaleko krzaków śmietniki są rozkopane. Coś z nich wyjada, ale się nie pokaże. Może ktoś kojarzy stwora?

Ach. Zmieniłam tytuł wątku. Mieszkam już prawie trzy miesiące i wiem, że Białołęka jest lepszym określeniem.

Ponad cztery godziny przeglądałam wszystkie strony na FB, masa zwierzaków w potrzebie, aż serce się kroi. Niestety żadnych wieści o Lusitce.

Trzymam kciuki za kicię! :ok:

A może by w pobliskich szkołach porozwieszać ogłoszenia z dodatkową informacją o nagrodzie za znalezienie? Dzieciaki są bardzo pomocne, jak się uprą to cały dzień będą szukały.

Mam wielką nadzieję, że koteńka się znajdzie.Choć sporo czasu minęło. Zamów może banerek, amyszka robi piękne. Podepniemy i może więcej osób trafi na wątek, może z Twojej okolicy i pomogą w poszukiwaniach. Będę zaglądała na wątek, ciepłe myśli posyłam i z :ok:

trzymam z całych sił.

Dziękuję za otuchę i podpowiedzi. Wszyscy jesteście super!!!

Dookoła szkół porozklejałam plakaty. Ciągle doklejam nowe, bo niesamowicie szybko znikają. Prawie wszystkie domki jednorodzinne objechałam z ulotkami. Chyba wszyscy w bliższej i dalszej okolicy wiedzą, że na wolności biega kot. Wczoraj jeździłam z kilometr w tą i z powrotem od miejsca gdzie Pani widziała podobnego kota miesiąc wcześniej. Tym sposobem zrobił się całkiem spory obszar poszukiwań. Tyle, że z ulotek zadzwoniły do mnie tylko dwie osoby (na 1000 rozdanych ulotek...) Teraz idę pojeździć na rowerze. Psy ostatnio wyją na osiedlu, a ja odchodzę od zmysłów, że to na Lucy, że może wraca, więc na miejscu nie mogę wysiedzieć. Jutro schronisko i pomyślę jak zrobić banner!

Nieustające kciuki za odnalezienie koteczki. Pomysł z nagrodą za odnalezienie, który ktoś poddał wcześniej, bardzo dobry :201494

Na niektórych ludzi działają tylko pieniądze :oops:

może to bardziej zmotywuje mieszkańców. Trzymaj się Nikeris :1luvu:

Jak jeździmy na rowerze po okolicy, to wszystkie koty mamy na oku, czy to nie twoja. Widziałam w Canfelis ogłoszenia i noszę twòj telefon w portfelu, jakby co.
Bardzo, bardzo ci z moim TZ kibicujemy.

Warszawa Targówek/Białołęka/Marki - kocia uciekinierka!

Kto przegląda forum