» Pon sie 23, 2004 19:33
Dla niego i dla nas mam nadzieję, że trafliśmy na siebie dobrze.
Oskar wyjątkowo dobrze reaguje na mojego syna ( 13 lat ). Małolat miał przykazane ( tłukłam do łba całe 3 godziny gdy wiozłam z wakacji do domu ) że z Oskarem należy spokojnie i po kolei się zaprzyjaźniać ponieważ ostry jest, i dotkliwy równiez potrafi być ( na potwierdzenie miałam do pokazania pokąsana rękę, historię o babci itd - młody zastrzyku się boi, każde zadrapanie to prawie szpital, od 5 lat właściciel kotek, które nigdy nawet nie wyciągnęły pazurków więc pomyślałam, że jak Oskar do niego doskoczy to na oddziale intensywnej terapi wyląduję ) To było w niedzielę w ostanim tygodniu lipca. Wracam w poniedziałek z pracy i młody mnie wita od progu - matka co opowiadałaś o kocie przecież on tak lubi być miziany i tak rozkosznie mruczy. Z lekka osłupiałam, że dziecię nieusłuchane, ale delikatnie pytam - głasałeś go ? A Norbert odpowiada - no jasne sam chciał. Już w środę dowiedziałam się, że na rękach również siedzi grzecznie ( ja do tej pory tylko parę razy miałam odwagę - i to głównie po to aby dosadzić do michy z pysznościami ).
W środę młody wraca z kolejnych wojaży i zobaczymy co dalej.
Dzisiaj Oskar dostał kolejną porcję wędzonej ryby - dla niego to większy przysmak od tuńczyka. Porcja była tak duża, że nie mógł jej poradzić na raz. Od dwóch godzin pilnuje misek aby rybka się nie rozpłynęła.
Z moimi kotkami juz coraz lepiej - ale Oskar ciągle czuje do nich respekt. Jak są zbyt blisko potrafi syknąć. Bezkonfliktowo jest, gdy czekają na mój powrót z pracy ( cała trójka w przedpokoju ) oraz przy miskach. W ciągu dnia jest różnie - dziś "mychy" rzadko pogonią Oskara, częściej łażą za nim krok w krok obserwując go pilnie.