Ano znudziło się
Wyhodował sobie kreatyninę 1,89 i mocznik 83. Fochy nad miską trwały 1,5 dnia, ale jak olał mięsko z szynki , za którym normalnie szaleje, nie czekałam dłużej, tylko transporter i wio .....do weta. W komplecie zabrałam Marcela na odrobaczanie. Niech ma chłopak - niedługo jego 2 urodziny, to świętować będzie bez alienów.
Cudowne wyniki z morfologii, wątróbka jak u młodzieniaszka, zero anemii. Tylko nerki się buntują, choć większość zdiagnozowanych nerkowców marzy o takich parametrach. 3 dni płukania i jutro sprawdzimy, co to dało.
No i myślałam, że tylko Gwiazda musi zrobić ze siebie pajaca u weta, że już nie wspomnę o Milce, co wetów prała jak żyto. Marcel musiał je obie przebić. Marcel - domowy przylepa bez cienia agresji. Wpieprzył suczce, która przyszła na odrobaczanie. Siedział w kącie w transporterku i czekał, aż Adiś skończy kroplówkę. A suczka zajrzała do transporterka....i przeszła szybki kurs edukacyjny, dlaczego nie należy nadmiernie interesować się koteckiem. Tym koteckiem. Bo prawdopodobnie na świecie istnieją takie, które kochają pieski z wzajemnością. Niestety Marcel jest zdecydowanym antyfanem, choć akurat po nim nikt się tego nie spodziewał. Suczka zrobiła drift w miejscu na płytkach, na szczęście właściciele sami przyznali, że się zagadali z wetem i nie patrzyli, gdzie ona idzie i co robi. Dostała po pysku i oczętach, choć jest większa od Marcka. Bo on akurat wie, że rozmiar nie ma znaczenia. Za to charakter jak najbardziej. W domu próbował jeszcze pochwalić się Gwieździe swoim wyczynem, ale dostał od niej w ryj i poszedł spać.
A Bianka zajęła się troskliwie rekonwalescentem i umyła pusty łeb wraz z cała resztą.
A potem też poszły spać, a ja wreszcie zaczęłam cieszyć się weekendem.