Piotruś mamajowy od wczoraj jest u mnie. Wszedł w stado śmiało, bez zbyt dużego przejmowania się 4 kotami i psem. Ciotki na niego nakrzyczały, Sara machała ogonem, ale tez wyła ostrzegawczo, a on nic. Jedynie Wojtuś zareagował wycofaniem, ale on już taki jest - nieśmiały i potrzebuje czasu na zaakceptowanie zmian.
Piotrek zwiedził całe mieszkanie, wieczorem wpakował mi się do łóżka bez pytania o moje zdanie;-) Nad ranem Sara uznała, że nie podoba jej się jego obecność na mojej poduszce i postanowiła go przegonić. Cud, że mi po twarzy nie przegalopowali... Nieco się jej wystraszył, ale przed chwilą, gdy robiłam zdjęcia zdążył już na nią - z wysokości drapaka - nasyczeć.
Porobię jutro zdjęcia lepszym aparatem, podrukuję i będziemy szukać domu. Mam nadzieję, że z pozytywnym skutkiem. A póki co - proszę podziwiać:-)