Kotka?! Kochane- jak marzenie.
W tej chwili leży koło mnie setny raz czyszcząc sobie łapki i miejsca koło kubraczka. Liże wszystko, mnie, chłopaka, dywan...bo nie może się dobrać do swojego futerka
W dniu operacji wracam do domu, chłopak odebrał Kitkę... spodziewam się kota półżywego,zaspanego, leżącego na posłaniu przy Wiktorze,który pewnie będzie przy niej dyżurował,dawał przeciwbólowe itd...
Wchodzę,chłopak śpi na wyrze snem sprawiedliwego,a kot pomyka z ogonem w górze po domu, biegnąc do mnie zebym jej dała jeść:D
Wyciągam zaskoczona gerberka, kota zjadła całego i chciała więcej.
Dostała aminokwasy,antybiotyk,przeciwbólowe,przecwiopuchliznowe, co się tylko dało. Mam wypis i badania krwi, które wyszły rewelacyjnie, na hispat czekamy
)
Wstawię w wolnej chwili - póki co weekend jeżdzenia z kotem do p. Zbigniewa, jutro też nas to czeka. Po zastrzyki i oglądanie rany z której nic nie kapie, nic nie brudzi..
Czysty,pieknie zszyty brzuszek który kicia kilka godzin po operacji kazała sobie miziać
Kaftanik jej nie przeszkadza,chodzi radosna- chociaż na początku chłopak założył go tak,że przypominał pieluchę. Zrobiłam co trzeba i mam kota w stylowym niebieskim wdzianku, wylegującego się na dywanie lub balkonie cały czas- tak, cały czas- mrucząc radośnie.
Mam genialne zdjęcia, jak leży i daje sobie oglądać ranę, czy zakładać kubraczek, albo gdy tarza się pięć minut mrucząc po podłodze,byleby tylko dotknąć jej brzuszka.
Wszystko jest hiper-super-cudownie.... nie czuję się, i kot tym bardziej - jakby była jakakolwiek operacja o.O O.o . Szok. O.O bardzo się bałam.
Kolejna za 3-4 tygodnie raczej,bo nie ma co jak pan doktor mówił, stresować Kitki ( która po operacji jeździła taksówkami zadowolona )... skoro guzy nie miały w sobie krwi ani mętnego płynu...a sam czyściutki płyn,co doktorowi wygląda na coś łagodnego i usuwalnego.
)))))
Mamy być mega dobrej myśli, ale zobaczymy jak będzie po hispacie- jeśli źle to tniemy jak najszybciej drugą część. Póki co została wycięta przy najdroższej i najskuteczniejszej narkozie i elektrycznym nożykom ( tak w skrocie,zrozumiale) połowa brzuszka z większą ilością guzów.
Jutro podeślę zdjęcia,znajdę tylko kabel w bałaganie poprzeprowadzkowym
Pozdrrawiam bardzo serdecznie!!
PS: ja po operacji na rękę 3 dni czułam się jak potrącona. A Kot? Kot to ma fajne życie