» Sob cze 28, 2014 23:42
Re: Problem z agresywnym kotem
Usługi behawiorysty wcale nie są takie drogie...
Jest ci zapewne przykro, bo w końcu ty uratowałaś go, dałaś mu lepsze życia a on cię atakuje. Ale ten kot dużo przeżył, zmiany właścicieli, zmiany miejsca. Na twoim miejscu zupełnie ograniczyła bym wszelkie czynności przy nim, także przynoszenie do domu, czesanie itd. On jest widocznie typem kota, który najlepiej czuje się sam - mały burzy jego spokój, ty pachniesz małym. Stąd mogą się pojawiać ataki. Koty powinny byc bezwzględnie izolowane, przynajmniej na razie. Młode, radosne i szalejące koty są zabawne dla ludzi - dla dorosłych kotów już nie zawsze. Mój Kotek bradzo źle przeżył pobyt ostatniego naszego tymczasa, Bolka. Nie chciał wchodzić do pomieszczenia, chciał uciekać, chodził i buczał. Bałam się, że znów zacznie posikiwać (bo u niego tak właśnie objawia się stres). Wyprowadzanie go z tego stanu trwało jeszcze długo po tym kiedy Bolek poszedł do swojego stałego domu.
Kiedy na święta zjeżdżają się koty (cztery sztuki przyjezdne, z trzech stron Polski) na początku musieliśmy je izolować - osobne pokoje, osobnie miski i kuwety, tylko Kotek jakoś się znimi dogadywał. Teraz, po latach, koty znają się już i pamiętają (mimo, że widzą się trzy czy cztery razy do roku), więc mogą się przemieszczać po całym mieszkaniu i prócz syków nie ma żadnych spięć. Ale początki były dramatyczne, leciała sierść i krew.
Kot zanim zaatakuje często daje znać, że coś mu się nie podoba tylko ludzie nie zawsze potrafią te sygnały odczytać. Córka ma koteczkę, jest najmniejsza z wszystkich. I najbardziej agresywna. Bały się jej wszystkie trzy kocury, ludzie też wolą do niej ręki nie wyciągać, bo nie wiadomo czy się nie rzuci i nie zatopi w ręce zębów. Kotka była u nas ostatnio przez trzy tygodnie, oczywiście łapa często szła w ruch, kiedy spała na półce w łazience była obawa, że naraz rzuci się z półki. Ale nauczyłam się, przewidywać, kiedy zaatakuje i uprzedzać atak - np odchodząc, przestając głaskać, puszczając ją z rąk.
Doszło do tego, że teraz Szprotka bawiąc się ze mną atakuje rękę zębami i łapami, ale nie wyciąga pazurów i nie zaciska zębów tylko się bawi. A dla Kotka, którego lała i przeganiała stała się świetną koleżanką do zabawy i spania na jednej kanapie.
Ale ta właśnie dzielna kotka jest bardzo wrażliwa psychicznie - wylizuje sobie nawykowo brzuszek i kiedy pojawiło się dziecko zaczęła sikać w na meble i torby, I tak może być z Fredem - ma bardzo połamaną psychikę i potrzebuje czasu i zrozumienia. (Co do picia z kranu spóbujcie w zlewie i na umywalce postawić kubeczki z wodą - Szprotka też tylko piła z kranu a teraz przestawiła się na swoje kubeczki postawione przy "wodopoju"). Niech mały nie niepokoi Freda i nie zajmuje jego terytorium - może jeszcze się dogadają, ale to Fred musi czuć się pewnie i u siebie.