Ciociu Romi -bardzo dziękujemy
Opieńka bez zmian. Oddycha znacznie łatwiej i ciszej niż na początku pobytu u nas, ale wciąż nie jest to oddychanie bezproblemowe. Łyka swoje tabletki i pije syropki, robimy też inhalacje z rumianku, żeby jak najwięcej wydzieliny udawało się odkrztusić. Apetyt ma ogromny, więc wydzielam porcje mokrego i suchego na posiłek. Dodatkowo wciąż daję cały zestaw na brzuszek i jelitka. Kicia zaczyna już wyglądać jak kotek, a nie koci kościotrupek, na doopce wreszcie nie sterczą kości, a pod ręką czuje się ciałko
Anakinek już tylko na lekach wziewnych, czuje się dobrze i łobuzuje z resztą gupków
Każde moje wejście do pokoju kocięcego, to tłum kociaków wokół moich nóg i kilkoro wspinających się po mnie do góry. Prawie wszyscy to kochane miziaki, tak bardzo potrzebujące człowieka. Jeśli nic się nie zmieni, w przyszłym tygodniu mamy terminy kilku zabiegów, a jak już dojdą do siebie, zamierzam otworzyć więzienie i pozwolić im biegać po całym mieszkaniu. I tak dorosłe koty prawie codziennie włamują się do kociaków i przez słynne siatkowe drzwi zawierają znajomości
Nikifor i reszta dorosłych czują się dobrze, a w każdym razie nie widzę nic bardzo niepokojącego.
U Felviczków też.
Niby nic się nie dzieje, nie doszły mi żadne nowe obowiązki, a jakoś nie mogę się ogarnąć z czasem