Jakoś wciąż się z czasem nie wyrabiam
Maluszki lepiej
nie napisałam tego.
Anakinio wciąż w najgorszym stanie, ale już nawet chwilami się bawi, regularnie przybiega jak tylko otwieram drzwi pokoju, je i pije. Katar wciąż go męczy, ale jest o niebo lepiej niż kilka dni temu. Oby to rzeczywiście było działanie antybiotyków, a nie tylko stawiacza na nogi.
Reszta maluchów je, rozrabia i rośnie.
Bryg, Ami i Sztil biorą już antybiotyk tylko z obowiązku, bo objawów nie mają już żadnych.
Sznik, Luk i Bezanik są na tym samym mocnym leku co Anakin, ale u nich też objawy znikają bardzo szybko.
Leia i Loti jeszcze są spokojne i słychać czasem lekki katarek, ale też wydają się znacznie zdrowsze.
Suchy Kitten nie powoduje żadnych sensacji, a od kilku dni zaczęłam powoli znowu dawać maluchom mokre, na razie nieduże ilości dwa razy dziennie i też jest w porządku
Długo myślałam jak podać jedzonko, żeby każdy zjadł swoją porcyjkę, bo fizycznie nie mam możliwości podania każdemu w osobnej miseczce. Dostają porcyjki na pięciu talerzach i jakoś dajemy radę. Tylko Anakiniowi podaję osobno pod sam nosek, bo inaczej nie zjada, krztusi się i nie daje rady zdążyć.
Wśród starszych mocniej zaczął kasłać Kostek, więc też od kilku dni dostaje tabletkę w żarciu, to jedyny sposób żeby mu coś podać. Reszta jakoś się trzyma.
inga.mm: Sąsiedzi z przeciwka są przyzwyczajeni i nie mają żadnych uwag, a reszta wie, że są koty, ale nie mają pojęcia co i jak. Obawiam się tylko nocnych kocich zabaw i ewentualnych odgłosów piętro niżej, bo żadnych innych namacalnych dowodów kociej obecności u nas nie ma