Jestem w stałym kontakcie z DS Marcysi i Marcelka.
Długo siedzieli w kontenerkach, w których przyjechali (otworzonych rzecz jasna), ale wczoraj rano Marcysia znalazła sobie kryjówkę w szufladzie na pościel, a po pewnym czasie odnalazł ją tam Marcel. Gdy Opiekunka delikatnie zajrzała do środka, Marcysia leżała wtulona w brata, a ten pieczołowicie wylizywał jej całą główkę
Powiem tylko tak: są czasem takie dwa koty, których nie powinno się rozłączać i to jest właśnie taka para. Nasi rezydenci Wena i Posiek mają już pewnie koło 9 lat, a wciąż się tak zachowują. Czasem słyszę, że chcę tylko wypchnąć dwa koty naraz i że taka wspólna adopcja to mój kaprys, ale nie potrafię w takim wypadku rozdzielić kotów, wolę czekać aż znajdą dom razem.
O tym co u nas nawet za bardzo nie chce mi się pisać, bo i nie ma co.
Malinka wciąż je albo nie. Niby chodzi, zaczepia, ale nie jest taką Malinką jak była.
Nasz Gość też jednego dnia je sporo i regularnie, a drugiego nawet nie podchodzi do miseczki w porze kolejnego posiłku. Dzisiaj jeszcze nie zjadła nic. Niby zachowuje się aktywnie, jak na nią. Kolejny kotek, przy którym co jakiś czas mam supeł w żołądku.
Od kilku dni mocno przeziębiony jest Tolek, strasznie kicha, a w dodatku ma lekką s...czkę.
Zresztą problemy qupowe ma też Bajeczka.
Na antybiotyku są wciąż Christie i Karolinka, już nie glucą ale oczka mają jeszcze mokre.
Mobiś wciąż dostaje swoją porcję leków, bo u niego każde leczenie musi trwać kilka tygodni, ale od czasu do czasu słyszę to gulgotanie gdzieś w głębi kota. Kilka razy miał też takie krótkie na szczęście momenty podduszania się, nie mógł złapać porządnie oddechu. Jednak większość czasu szaleje do upadłego, a potem leży i dyszy -to też pewnie mu nie pomaga, ale niech cię cieszy życiem.
Nikifor też jest leciutko zakatarzony, ale poza tym czuje się świetnie. Ma apetyt co najmniej za dwóch i próbuje kraść nie swoje. Dorobił się już warstwy oponkowej na brzuszku
U maluchów czwórka ciągle na antybiotyku. Do tego wszyscy po kolei wymieniają zęby. Spadek odporności + leki i u trójki mamy placki z grzyba. Już dostali Biocan, smaruję i wzmacniam. Szaleją w tym swoim pokoju, rozrabiają, tylko pokój wydaje się dla nich coraz mniejszy. Nie powinno ich być tak dużo razem
Na ogłoszenia nie ma na razie żadnego odzewu.
No i dzień w dzień piorę zasikane rzeczy. Tyle lat nie wiedziałam co to sikuny, to teraz mam ich na pewno troje: jeden sika w poziomie na ściany, drzwi, szafki i inne powierzchnie, a dwójka najchętniej na kapy na kanapie albo różne miękkie posłanka, większość z nich na razie po prostu usunęłam.
Ja wciąż mam problem ze swoją astmą i są chwile że kaszel strasznie mnie męczy.