Jak wyżej - szukaj i nie odpuszczaj. Niedawno był wątek o kocie który zaginął w mieście i został znaleziony po długim okresie czasu wprawdzie przypadkowo jednak w pobliżu miejsca zamieszkania i to w miejscu gdzie właściciele wielokrotnie w tym czasie go szukali. To świadczy o tym, że koty nawet w panice nie oddalają się tylko ukrywają w pierwszym napotkanym bezpiecznym dla nich miejscu. Nie do końca wiadomo co siedzi w spanikowanej kociej główce i dlaczego teoretycznie będąc niedaleko (wg człowieka) nie wracają, może tracą orientację w terenie. Masz punkt wyjścia - kocia nocna walka tamtej nocy. Po przeczesaniu już kilkakrotnie tej bardziej ruchliwej drogi gdzie raczej nie chodził, może spróbuj się skupić na miejscu i bliskiej okolicy gdzie możliwe, że bił się z innym kocurem. Koty się o terytorium i o kotkę biją owszem, ale nie zagryzają. Poza tym koty mają w sobie takie coś, że czasem niewiadomo dlaczego spanikowały - dla człowieka może być sytuacja zupełnie normalna, a kot wpada w panikę.
Ponieważ sama mam tymczasa-stresola, o którym już wiem że nie nadaje się do adopcji - zainteresowałam się tematem kociej schizy.
Wpadł mi w ręce wpis o domowym, niewychodzącym, miziastym kocie, który pewnego dnia zaczął ni stąd ni zowąd okupować jedynie kuchnię gdzie było jasno i świeciło słonko. Okazało się po jakimś czasie, że kocina wpadła w amok strachu i wręcz depresję przez niedbalstwo człowieka. Mianowicie kot irracjonalnie wystraszył się leżącej w sypialni czarnej skarpety, owa skarpeta tak kota prześladowała że skończyło się na leczeniu farmakologicznym gdyż kot bał się opuścić kuchnię i wejść do pomieszczenia gdzie przebywał śmiertelny wróg - zwykła czarna skarpetka której człowiek nie schował.
W każdym razie się nie poddawaj nie ma kocurka ale i nie ma dowodów, że stało mu się najgorsze.
Na przyszłość - warto kotka zaczipować - a nuż jednak polazł w stronę tej drogi i litościwy ktoś widząc rudzielca po prostu go zabrał - w lecznicy mogą sprawdzić czy kot jest czipowany.
Nie zakładaj kotu wychodzącemu obroży, która się nie wypina. Wyobraź sobie kota, który uciekając w panice zahaczy taką obrożą o gałąź. Będzie się szarpał żeby uwolnić... różnie może się to skończyć, a teraz są obroże które w przypadku mocniejszego szarpania się rozpinają i zwierzak jest uwolniony, a nie wisi na gałęzi.
Trzymam kciuki by rudasek się znalazł