Czas płynie, jesień nastała, chłód i deszcz.
Okna zamknięte.
Codziennie rano Milena i DeeDee upominają się o wyjście na parapet, bo dlaczego nie.
Otwieram zatem okno w mniejszym pokoju wczesniej chwilę tłumacząc, ze jest zimno. Kota wybiega , przebiega cały parapet i wpada z powrotem do mieszkania. I.... idzie do drugiego pokoju i dopomina się wypuszczenia. Bo przecież tu na pewno nie jest zimno. Wypuszczam zatem, chwilę tłumaczać, ze jest zimno. Kota wybiega i z miną wielce zbulwersowaną wpada z powrotem do mieszkania pyszcząc przy tym. Jakby to moja wina była
Mika znów mało je i często. Doslownie co kilkanaście minut po trochu. Zaczęłam się marwtić, ze może jednakk wrócił stan zapalny w pyszczku.
Ale też wiem, ze akurat serwuję jej to za czym przynajmniej nie przepada.
Dzisiaj kupiłąm saszetki, które lubi.
Jadła bez przerwy
Poza tym bawi sie jak kociak. Poluje na Milenę i DeeDee. Włącza się do zabawy, gdy macham pióirem na sznurówce. Śmiesznie to wygląda. Wybija się naraz z czterech łap i naskakuje na pióro po czym odskakuje ja piłeczka i zwiewa. Ubaw mam po pachy.
Notce zdarza się znów ze mną spać. Śmiesznie, wyrósł jej jeden jedyny biały wąs, z tych rótszych wibrysów, przy pyszczku. Może uda mi się jej strzelic fotę tego wąsa.
DeeDee odkryła półki pod sufite oraz zamontowane budki i ma nową zabawę - polowania na swoją nielubianą i uwielbianą zarazem poduszeczkę. Chowa sie w budce i atakuje, warcząc i sycząc przy tym jak prawdziwy kot na polowaniu. Dzisiaj biegała między budkami i po drapaku. Z rodzoną dla siebie gracją wspina siępo drapaku. Wcześniej prawie nie korzystała z drapaka, a na pewno nie wspinała się na saą góre.
Milena odkryła półkki i możliwość wskoczenia z półki do jej szafy. Już regularnie tamtędy wchodzi i coraz częściej schodzi zamiast zeskakiwać. Myślę, ze jak położę na tych połkach coś antypoślizgowego to wogóle będą w użyciu.
Nutka jak zwykle pilnuje porządku. Gania upierdliwie DeeDee i Milenę, nie wpuszcza ich do łózka, rywalizuje z Miką o spanie i wyjada w nocy Mice jedzenie.
To tyle.