jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 26, 2014 18:06 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Ogromnie mi przykro [*] Ja jestem wyjątkowo przewrażliwiona,okna wszystkie zamykam jak wychodzę,zabawki ze sznurkami,reklamówki inne worki schowane podczas naszej nieobecności,a jednak kiedyś nie ustrzegłam się nieszczęścia które do dziś boli.
Siostra odchowywała miot małych bezdomniaków i ich mamy. Wyjechała i jedną noc nie było nikogo. Kicie były zabezpieczone,miały w kojcu wszystko,nawet zatkałam małą deseczką wejście za meble kuchenne żeby któryś tam nie utknął. I co...przez moją nadgorliwość a może jednak brak przewidywania jedna z koteczek udusiła się przez tę deseczkę :cry: Chyba do skutku próbowała się tam wcisnąć ...Znalazłam ją rano z główką pomiędzy deską a meblami. Mogłam tej przeklętej deski nie dawać,za meblami nic by się nie stało. Do dziś boli :cry:

asiek o

Avatar użytkownika
 
Posty: 1020
Od: Śro maja 26, 2010 15:14

Post » Pon maja 26, 2014 21:15 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

margoth82 - płacz teraz, by łzy złagodziły ból utraty, ból na który zgodziłaś się biorąc tę kotkę. Bo z pełną świadomością, dla dania szansy na dobre życie temu konkretnemu kotu, wystawiamy się na ból, który przyjdzie wcześniej czy później. Ból, jeśli się nie uda kota uratować, ból jeśli kot umrze- chocby i ze starości - w DS, ból jeśli zaginie bez wieści, ból jeśli zginie w wypadku. Bo bez względu na to jak małe byłyby szanse tego konkretnego kota na długie i szczęśliwe życie w miejscu, z którego go zabieramy, to śmierć przyjdzie - zawsze za wcześnie. Tamta rodzina zawiodła, zawiedli strażacy, sąsiadka też niby mogła zrobić więcej, lekarz nie wiadomo, czy się wystarczająco przyłożył - ale to efekt prostych, ludzkich błędów, które nawarstwiając się doprowadziły do tragedii.
Nie oddałaś kotki na śmierć - oddałaś ją do domu, gdzie żyła zadbana i szczęśliwa - póki nie zdarzył się ten tragiczny wypadek, efekt zwykłego zapomnienia. Jakie miała szanse jako dzika kotka na tyle dobrego ile zaznała tam? Wiem, że musiała cierpieć w trakcie i po wypadku, ale coś podobnego mogło ją spotkać i na dworze - bez tych dobrych dni, miesięcy, które przeżyła wcześniej u Ciebie i w tym domu - więc nie wyrzucaj sobie, że ją zawiodłaś.
Nigdy nie przewidzimy wszystkiego co się może wydarzyć, nigdy nie damy rady osłonić naszych podopiecznych przed wszystkimi złymi rzeczami, które je mogą spotkać. Ale jeśli rzeczy i chwil dobrych jest dzięki nam więcej, niż tych złych, to mimo bólu warto walczyć i się starać. Bo dzień po dniu i rok po roku wystawiamy się na nieuchronny ból utraty po to, by dać im szansę na długie i dobre życie, którą to szansę nieraz odbiera im los. Wynik nie od nas zależy, bo jedyne co możemy im zaoferować to nasze serca, starania i ta mała, ulotna szansa.
Przytulam.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon maja 26, 2014 21:25 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Biedna kicia :( Bardzo ci współczuję.

Jeśli chodzi o cholerne uchylne okna, to moim zdaniem nie wystarczy ich zamykać wychodząc. W ogóle nie powinno się ich otwierać przy kotach. Nawet gdy pomoc przyjdzie w miarę szybko, i tak skutki mogą być tragiczne.

Może też czasem warto słuchać przeczuć.

Ale też wierzę w to, co tu już zostało napisane - bez twojej pomocy nie przeżyłaby tego dobrego czasu, który miała.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto maja 27, 2014 18:30 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Margoth82 dowiedziałam się niedawno że u byłej formułowiczki która ma koty od baardzo dawna ,stało się to samo .Osoba która uratowała wiele istnień ,była domem tymczasowym .I co jechała w delegacje ,była tak zakręcona że nie zamkneła uchylnego okna.Kot niestety konał ,nie doczekawszy pomocy.Wiem że bardzo to przeżyła,ale może trochę zwolni tempo.
Dla mnie okno uchylne nie istnieje ,albo jest otwarte albo zamkniętę.Ja z wieloma domami nie utrzymuje kontaktu ,i tak naprawdę nie wiem co się dzieje,bo nie wiem czy jak odejdzie kot to tak chętnie mnie zawiadomią,mimo że jest to napisane w umowie.Wielu smutnych wypadków nikt nie przewidzi .
Bardzo współczuje
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Śro maja 28, 2014 19:21 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

dziękuję za wsparcie.naprawdę pomogło mi trochę.domku mi szkoda, bo rozpaczają straszliwie i się obwiniają.

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

Post » Śro maja 28, 2014 19:50 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Trzymaj się...
kota szkoda, ludzi szkoda, ot życie...nie przewidzimy wszystkiego , a potem się zagryzamy od środka....straszne, ale nikt nie jest wszechwiedzący , niestety...
wszyscy chcemy jak najlepiej, czasem się nie udaje
Kosmici są wśród nas !

agnieszka.mer

Avatar użytkownika
 
Posty: 2881
Od: Pt lut 25, 2011 18:54

Post » Czw maja 29, 2014 13:23 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

agnieszka.mer pisze:
kota szkoda, ludzi szkoda, ot życie...nie przewidzimy wszystkiego , a potem się zagryzamy od środka....straszne, ale nikt nie jest wszechwiedzący , niestety...

To prawda, też o mało kiedyś nie straciłam kota przez własną głupotę (a przecież uważam!), na szczęście udało się - ale nie musiało. Cóż, wyciągnęłam wnioski.

Natomiast co do okien uchylnych, to zgadzam się, że:
Henia pisze:
Dla mnie okno uchylne nie istnieje

I to jedyny sposób - właśnie dlatego, że jesteśmy zawodni...
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Pt cze 06, 2014 13:53 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

rozmawiałam z domkiem. I strażacy przez telefon powiedzieli im, że kot został "włożony" z powrotem, wszystko w porządku rusza się itp.
Po czym gdy przyjechali kot był w agonii. Sadząc po wyglądzie pokoju i relacjach świadków naocznych strażacy nie przejmowali się dobrostanem kota, a jedynie likwidacją problemu. Kota przepchnęli i wrzucili z dużą siłą razem z karniszem i zasłonami, uderzając o ściane:( nawet nie próbowali go wyjąć i przekazać sąsiadce.
Domek jest tym bardziej załamany, że od początku mówili na wycięciu okna albo nawet wyłamaniu zamka w drzwiach i wyciągniecie kota od strony mieszkania, a po info ze straży byli przekonani, że wszystko jest w porządku.
Absolutnie ich nie usprawiedliwiam, bo zostawiając okno dali ciała, ale pisze to ku przestrodze- jeśli ktoś z Was zauważy analogiczną sytuację to warto może oprócz SP zawiadomić też TOZ albo samemu dopilnować żeby to uwalnianie kota faktycznie mu pomogło, a nie przyniosło szkody.
Wet podobno był w szoku, że kot, który wisiał ok. 30min jest w tak kiepskim stanie (nb był to już 4 kot tego dnia po identycznym wypadku :().

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

Post » Pt cze 06, 2014 17:41 Re: jak dalej zyć?oddałam kota na śmierć

Ludzie sa nieodpowiedzialni 8O jednego dnia 4 wypadki powieszenia sie kota 8O i to tylko opowiadal 1 wet :conf: przez jaka cyfre trzeba to pomnozyc :conf:
Horror jakis :crying:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 471 gości