Witam! Mam w domku 3 nieciekawie wyglądające maleństwa z kocim katarem.
Jestem wolontariuszką w schronisku, dom tymczasowy dla kociąt prowadzę od 3 lat- ostatnio jednak musiałam zrobić sobie przerwę ze względu na własne kocisko. Okazało się niedawno że ma wodogłowie, a jest kotem bardzo przeżywającym- chowa się gdy tylko usłyszy domofon i nie lubi nowych żyjątek w domu-zaczyna się stresować i nasila się u niego oczopląs. Oprócz niego mam jeszcze inne dwa dorosłe koty na tymczasie a jestem studentką i mieszkam w malutkim mieszkanku, dlatego tez z przyjęciem pod swój dach nowych biedaków miałam lekki dylemat. 3 tygodnie temu, gdy byłam w schronisku, przyniesiono 4 małe zasmarkane, zaropiałe i sapiące kulki. Były w złym stanie, jednego z czwórki od razu dośpiono, bo był w stanie agonalnym. Nikt z wolontariuszy w tamtym dniu w schronisku przebywających nie chciał ich wziąć, a w niedziele schronisku zamknięte, takie maleństwa i odsikać i nakarmić trzeba- a ja tak już mam że wystarczy że spojrzę na takiego stworka, to gdy nie będę miała świadomości że leży na termoforku najedzony i smacznie śpi, sumienie nie da mi spokoju. Moje kocisko z początku standardowo panicznie się bało i uciekało pod kocyk- bo nowy zapach, bo wydaje dziwne dzwięki, piszczy i prycha, ale po dwóch dniach obył się chłopak i teraz jest już dobrze.
Dzisiaj kociaki mają jakieś 6 tygodni, brykają, od wczoraj próbują jeść same z miseczki. Od samego początku zaczełam przestawiać je na "normalne" jedzenie. Jako pierwszy posiłek dostały convalescence z royala w proszku, później już gerberki delikatny kurczak- samo mięsko, kocięta (i nie tylko) uwielbiają. Teraz dostają naprzemiennie, gerberki i gourmegold. To ze spraw gastronomicznych. Obecnie nadal czasami jakiś gil im w nosku zalega- wydzielinę zbieram im gruszką. Nie mają już takiego problemu z oddychaniem, już nie słychać ich tak w nocy. Największym problemem są oczy- jeden z maluchów ma podgnite oba oczka, drugi jedno oczko ma bardzo ładne, drugiego zaś w ogóle nie może otworzyć, jest całe spuchnięte, trzeci kociak dzięki bogu widzi na oba oczka. Na początku ich stan był bardzo chwiejny, jednego nia jeden jadł jak szalony a drugi leżał bez życia, następnego dnia wymiana, i tak przez pierwszy tydzień. Teraz na szczęście wszystko się już ustabilizowało i na chwile obecną wszystkie 3 czują się nienajgorzej.
Maluchy dostają codziennie po jednej kresce synuloxu. Na początku do oczu dostawały gentamycynę. Po tygodniu oprócz gentamycynki dostałam Dicortineff dla kotka "bez żadnego oka", bo na to że będzie widzieć już nie było prawie żadnej nadziei. Opuchlizna z oczu zeszła po kilku dniach, pokazały się białe gałki oczne. Zaczełam zakraplać dicortineff też kotkowi z jednym oczkiem- tutaj jednak opuchlizna nie zeszła. Poszliśmy do innej pani doktor- przepisała do oczu- wszystkim- antybiotyk do oczu kropeli Floxal i żel Corneregel. Wkraplałam je mniej intensywnie niż poprzednie- zapłaciłam za leki 45zł a nie miałam na wykupienie kolejnej recepty bo to już połowa miesiaca, a ja oprócz tałych wydatków swojego chorowitka wykarmić musiałam jeszcze mluchy. W każdym bądź razie oczka znów zaczęły się sklejać, u bezokiego znów przy próbie rozklejania ciekła ropa, u tego z jednym oczkiem bez zmian- nadal jenego nie można ruszyć, w tego z dwoma zdrowymi czasami się sklejają, ale nadal wygląda to najlepiej. Wróciłam dziś więc z dicortineffem i gentamycynka, antybiotyk i żel będę wkraplać dwa razy dziennie, rano i wieczorem, bo już zaczynają się kończyć.
Przez mój dom przewinęło się bardzo duzo kociąt- na nieszczęście zazwyczaj przynosiły mi tu pp, a nie koci katar. Z katarem miałam z tego co pamiętam 4 kociaki- dwie pierwsze kochane panienki, którym niestety nie udało się z tego wyjśc( a były o wiele starsze i w o wiele lepszym stanie niż te maluchy- możliwe że z racji tej że były to moje pierwsze kociaki nie do końca wiedziałam też w jakich sytuacjach muszę zareagować.) i dwa kotki które bardzo lekko przechodziły koci katar w późniejszym okresie. Nigdy nie miałam jeszcze przypadku w którym tak silnie zaatakowałoby oczka. Proszę więc o jakieś rady, im szybciej wyleczę kociaki tym szybciej będę mogła rozpocząć szukanie nowych domków- 6 kotów w jednopokojowym mieszkaniu to jednak troszkę za dużo, poza tym wiadomo, że ślepemu kociaczkowi trudno będzie znaleźć domek- im wcześniej więc się to uda, tym szkrabek ma większe szanse na adopcje.
Zrobiłam dziś jeszcze kilka zdjęć- z racji tej że jestem tu dopiero "dzisiejszym" użytkownikiem gdy tylko rozpracuję jak to zrobić, zaraz je wstawię.