Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
madziawgb pisze:Co jeszcze powinnam zrobić?
miszelina pisze:A pomyślalaś o wolierze dla kotów? To może być wyjście, przynajmniej na początek.
kwiat groszku pisze:Mój Hondel wychodził. Na smyczy do niezabezpieczonego ogrodu. Potem luzem, ale tylko w ludzkim towarzystwie do ogrodu, z którego nie miał jak zwiać. Da się. Ale trzeba pomyśleć. Absolutnie odradzam wypuszczanie podczas remontu.
lenka* pisze: Koty na wsi nie muszą wychodzić.
katgral pisze:kwiat groszku pisze:Mój Hondel wychodził. Na smyczy do niezabezpieczonego ogrodu. Potem luzem, ale tylko w ludzkim towarzystwie do ogrodu, z którego nie miał jak zwiać. Da się. Ale trzeba pomyśleć. Absolutnie odradzam wypuszczanie podczas remontu.
Witaj
A możesz napisać jak zabezpieczyliście ogród? my jesteśmy właśnie na etapie ulepszania zabezpieczeń = fortecy chetnie poznam pomysły innych
kwiat groszku pisze:
okna miałam niezabezpieczone, ale ich nie otwierałam na oścież ani uchylnie, jeśli kot (albo któreś z dzieci) był w pomieszczeniu. miałam takie blokady z IKEA, okna otwierane były na 3-4cm.
ogród był podzielony na dwie części. bliżej drogi, Hondel nie miał dostępu. parking tam mieliśmy, wejście do domu i wejście do piwnicy dla bezdomniaków. część kocio-dzieciowo-rekreacyjna oddzielona była od reszty płotem i zasiatkowana porządnie. na płot przyczepiona gęsta siatka - dołem wzmocniona metalową linką i umocowana co kilka cm do podmurówki. górą do płaskowników wygiętych do wewnątrz luźno przyczepiona siatka na gołębie - Hondel był dużym i ciężkim kotem, bał się wspinać na niestabilne konstrukcje. firanki, luźne siatki były dla niego nie do pokonania.
żadnych drzew ani krzaków nie miałam przy płocie.
z domu na ogród wejście miał przez czeladną izbę (oraz w razie wu przez piwnicę). póki byliśmy na dworze nie zamykałam wejścia do domu. jeśli byliśmy w domu nie otwierałam wyjścia na dwór. wejście do piwnicy było otwarte cały czas. nie było połączenia z częścią dostępną dla bezdomniaków.
uf to chyba wszystko.
wistra pisze:Założenie kotu wychodzącemu obroży to jak założenie stryczka samobójcy.
Nie robiłabym tego, szkoda, żeby się udusił
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Lukrecja14 i 225 gości