Re: MOJE KOCIE BIEDY. Laluś - wodogłowie. Potrzebujemy karmy
Napisane: Pon lip 28, 2014 19:59
Każdy ma schronienie, codziennie jedzenie, w razie potrzeby leczenie czy weterynarza, są kochane... Niby wszystko mają, ale chciałabym je wszystkie wziąć, ale gdzie? Szpieg na dworze stronił od ludzi, mnie się tylko po głowie pozwalał głaskać... A gdy dostał silnego kataru, przyszedł prosić o pomoc, przytulał się, w zasadzie sam wszedł do transportera... Nie wiem, czy każdy chciałby do domu, niektóre są dzikie, niedotykalskie, ale większość to megamiziaki, nawet na ręce pozwalają się brać... Pandziak na wolności był agresywny do kotów, wtedy miałam mniej ich w domu, chciałam wziąć, ale bałam się, że będzie atakował. Gdy zachorował, nie można było go zostawić.. W domu okazał się bardzo spokojnym kotem, w ogóle nie wchodzi w konflikty, taki grzeczny staruszek. Puszka ślepaczka się boi, nigdy nikogo nie uderzy - chyba że człowieka Bałam się, że będzie musiał po leczeniu wrócić na wolność, ale na szczęście jego zachowanie diametralnie się zmieniło.. Strasznie mi ich jest żal w zimę,jak wali śniegiem,jak nagle wszystko zamiera...już nie wspomnę o świętach -Wigilia...to taki magiczny czas ,wtedy jak od nich wracam to płaczę...tak żal...