Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 26, 2014 1:29 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Hikiko pisze:Monika, Sonia to ten biedny pies;]

Miałam "zazdrosną" kocicę, jak siedziała przy mnie, to goniła inne koty, które śmiały do mnie podejść. Przeszło jej z czasem, ale to wymagało ciągłego dopieszczania (ma też inne odpały, jak poziom dopieszczenia spada).

Tu nie macie czasu na "z czasem"... Ani na eksperymenty, co by było lepiej i może się sprawdzi. Raczej bez specjalisty się nie obejdzie.



Jeeezu Hikiko proszę Cię - weź mi wlep cytat "gdzie Sonia to ten biedny pies" ---
bo ja ździebko przemęczona, czasem faktycznie nie zauważę.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Śro lut 26, 2014 1:35 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

"Sonciulka szła do kuchni, a on za nią i atak ech... "

"jednak najbardziej martwi mnie sytuacja Borys vs. Sonia "

Jeśli jest problem pies kontra kot, a pies jest suką, to drogą dedukcji... :lol:
ObrazekObrazek

Hikiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 1075
Od: Sob paź 30, 2010 22:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 26, 2014 1:41 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Hikiko pisze:"Sonciulka szła do kuchni, a on za nią i atak ech... "

"jednak najbardziej martwi mnie sytuacja Borys vs. Sonia "

Jeśli jest problem pies kontra kot, a pies jest suką, to drogą dedukcji... :lol:


NO ale gdzie ??? w sensie gdzie mam szukać ??? ( patrz--- wątek na poprzedniej stronie !!! )
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Śro lut 26, 2014 6:20 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Powiem szczerze. Większość odpowiedzi Monika Krk wydaje mi się być kompletnie nie pomocna.
Niestety wyczuwam w nich ironię i jeśli tak mają wyglądać dalsze odpowiedzi bardzo proszę Moniko, abyś nie zajmowała stanowiska w tej sprawie.
Tak jestem doświadczona,jednak takiego osobnika nie spotkałam. Nigdzie też nie napisałam, że mimo doświadczenia wiem już wszystko, bo skoro napisałam na forum znaczy to, że sytuacja mnie zaskoczyła. Ty natomiast droga Moniko jesteś w stanie napisać : spróbujemy pomoc, dla dobra kota i Was, zacytować, dopisać coś moim zdaniem tracajacego o ironię. I to tyle z Twojej pomocy. Dodatkowo nawet nie uważnie czytasz wątek skoro pomijasz kluczowe informacje.
Gdybyś uważniej czytała wątek znalazłabyś informacje prawie w każdym moim poście o tym, że jest pies, nazywa się Sonie, jest schorowana, nie dowidzi i nie dosłyszy stąd na ataki nie może się nawet przygotować.


DO reszty osób wnoszących coś na wątek.

Przypatruję mu się i np. teraz tak nie jest.
Jeśli poświęcę mu mniej uwagi, chodzi sobie spokojnie po mieszkaniu, leży gdzieś tam to nie jest zaborczy, ani agresywny.
Tylko jak jest np. na kolanach i jest miziany.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Śro lut 26, 2014 10:19 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Nie mialam niegdy do czynienia z taką sytuacją, ale wiem, że oprócz wspomnianych przez ciebie środków, wiele osób poleca na wyciszenie obróżkę z feromonami... ot cos takiego : http://www.twenga.pl/obroza-dla-kota-z-feromonami.html

Trzymam kciuki za was, Borysa i Sońkę :ok:
W zamyśleniu majestat mają niedościgły
Wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Norku

 
Posty: 739
Od: Wto cze 01, 2010 15:25

Post » Śro lut 26, 2014 11:13 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

niki2117 pisze:Powiem szczerze. Większość odpowiedzi Monika Krk wydaje mi się być kompletnie nie pomocna.
Niestety wyczuwam w nich ironię i jeśli tak mają wyglądać dalsze odpowiedzi bardzo proszę Moniko, abyś nie zajmowała stanowiska w tej sprawie.
Tak jestem doświadczona,jednak takiego osobnika nie spotkałam. Nigdzie też nie napisałam, że mimo doświadczenia wiem już wszystko, bo skoro napisałam na forum znaczy to, że sytuacja mnie zaskoczyła. Ty natomiast droga Moniko jesteś w stanie napisać : spróbujemy pomoc, dla dobra kota i Was, zacytować, dopisać coś moim zdaniem tracajacego o ironię. I to tyle z Twojej pomocy. Dodatkowo nawet nie uważnie czytasz wątek skoro pomijasz kluczowe informacje.
Gdybyś uważniej czytała wątek znalazłabyś informacje prawie w każdym moim poście o tym, że jest pies, nazywa się Sonie, jest schorowana, nie dowidzi i nie dosłyszy stąd na ataki nie może się nawet przygotować.


DO reszty osób wnoszących coś na wątek.

Przypatruję mu się i np. teraz tak nie jest.
Jeśli poświęcę mu mniej uwagi, chodzi sobie spokojnie po mieszkaniu, leży gdzieś tam to nie jest zaborczy, ani agresywny.

Tylko jak jest np. na kolanach i jest miziany.


Niki2117 - przepraszam Cię jeśli odebrałaś moje wpisy jako ironiczne.
Bardzo Cię przepraszam.
W ogóle nie było moim zamiarem aby były tak odebrane.
Mam specyficzny sposób pisania to fakt.
Dopytywałam wczoraj z racji tego aby zebrać jak najwięcej informacji o sytuacji u was. W sensie : kot- ludzie-pies.

Sonię - też przepraszam, że nie doczytałam co i jak - fakt byłam wczoraj zmęczona, czytałam między
wklejaniem ogłoszeń o kotach.
I zabijcie mnie - czytałam pierwszy post ze dwa razy a zdanie z Sonią
mi "wcięło".
Nie powinno tak być. Moja wina.

Już tłumaczę o co chodzi z pytaniami w jaki sposób gryzie kot.
Zwykle gdy ludzie piszą do krwi - to w emocjach nie rozróżniają, czy kot gryzie w sposób
typowo agresywny i wyrachowany ( rzadko ) . W sensie celowa agresja z zamiarem uszkodzenia
ciała.
Częściej bywa tak, że kot w zabawie się "zacietrzewia" i wpija pazurami bądź zębami- (oczywiście, że
też niedopuszczalne ) w ciało. Przy takiej reakcji trzeba po prostu wyprzedzić zachowanie puchatego skubańca i nie dopuszczać do tego typu "zabaw".
Zwykle robią tak koty mało zsocjalizowane, nadpobudliwe itp.

Typowo agresywny kot ( dziki dzik ) - to faktycznie nie moja działka, zbyt mało mam doświadczeń i tutaj bym nie pomogła.
Stąd wczorajsze moje natarczywe pytania- chciałam "wycyganić" jak najwięcej informacji i dopiero
potem je poukładać w głowie i pomóc.


Mam nadzieję, że już nie będziesz żywić urazy.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Śro lut 26, 2014 11:28 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

niki2117 pisze:
DO reszty osób wnoszących coś na wątek.

Przypatruję mu się i np. teraz tak nie jest.
Jeśli poświęcę mu mniej uwagi, chodzi sobie spokojnie po mieszkaniu, leży gdzieś tam to nie jest zaborczy, ani agresywny.
Tylko jak jest np. na kolanach i jest miziany.


właśnie...już przedtem kiedy nie widziałam tego postu miałam Ci coś doradzić..a teraz jak to napisałaś tylko się utwierdziłam że może tu być klucz... miałam Ci właśnie poradzić,abyś troche poprzestawiała sytuacje w domu: nie zajmuj się(w miare możliwości) kotem, psem też narazie(jak kot widzi), jak wracasz z pracy po prostu nie zauważaj-wiem to może być trudne..staraj się żeby częśc obowiązków związanych z kotem w wiekszym stopniu przejął TŻ-et(sprzatanie pokoju kota itp). Jak zobaczysz po 2-3 dniach że tak jest ok to staraj się pogłaskać kota, pobawić się z nim wziąc na kolana czy inne co tam lubi w momencie kiedy pojawia się pies..chodzi o wyrobienie dobrego skojarzenia- pies się pojawia jest coś fajnego- jeżeli jest żarłokiem to może jakieś przekupstwo?? ważne-bardzo ważne- nie możesz go nagradzać w momencie jak wykonał jakiś gest agresji w strone psa-chociażby tylko nastroszony ogon-wtedy trzeba niestety przeczekać i czekać na kolejną podobną sytuacje...nie wiem czy nie przydługi i pogmatwany ten mój tekst:) ale licze że na coś pomogę
kot miał napewno w przeszłości złe przejścia z psami, troche nie ułatwia faktu to że pies jest półślepy i schorowany- niepewne poruszanie się psa kot może odczytać jako agresje, ale trzeba próbować

Allmita

 
Posty: 32
Od: Pon paź 14, 2013 10:38
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 26, 2014 11:42 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Tak czy inaczej faktem jest, że kot gryzie. Ewidentnie jest też zazdrosny i dominujący. Pewnie wyczuwa, że suka jest słabsza i stanowi dla niego łatwy cel. Myślę, że musicie go pilnować i reagować od razu jak tylko będzie się do niej zbierać.
Mam tak z Pako. Koki ma 15 lat, jest drobną, wrażliwą kotką, od małego u nas. Pako zaadoptowany od Niekochanych. Duży silny kocur, który jednak w dt dostawał wciery od rezydenta. U nas niestety od początku upatrzył sobie Koki jako cel ataku. Ona schodzi mu z drogi, on pilnuje ją przy każdym ruchu czy to do miski, czy do kuwety. Czasem jak nie widzę, potrafi na nią skoczyć i ugryźć. W stos. do ludzi jest kochany, ale potrafi czasem ni stąd, ni zowąd ugryźć rękę, która go głaszcze. Nie wiadomo czemu. Dlatego pisałam, że ma "odbicia". Na szczęście nie gryzie mocno, bo wypróbowałam patent z policzkiem. Ja po prostu jak widzę co się święci, to mówię jak do psa "nie wolno" podniesionym głosem i grożę palcem. Czasami palec wystarczy, już się nauczył co to znaczy.
Cóż, może z czasem Wasz kocurek trochę odpuści, ale żeby całkiem to wątpię. Wasza w tym rola, aby go upilnować i od razu reagować. Mam nadzieję, że krople też pomogą.

Koki-99

Avatar użytkownika
 
Posty: 10240
Od: Pt mar 23, 2007 13:48
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 26, 2014 11:51 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Koki-99 pisze:Tak czy inaczej faktem jest, że kot gryzie. Ewidentnie jest też zazdrosny i dominujący. Pewnie wyczuwa, że suka jest słabsza i stanowi dla niego łatwy cel. Myślę, że musicie go pilnować i reagować od razu jak tylko będzie się do niej zbierać.
(…)
Cóż, może z czasem Wasz kocurek trochę odpuści, ale żeby całkiem to wątpię. Wasza w tym rola, aby go upilnować i od razu reagować. Mam nadzieję, że krople też pomogą.


To fakt , ale zanim rozwiąże się problem na linii sunia - kot,
trzeba spowodować aby kot uznał iż ludzie są niejako przewodnikami w "stadzie".

Przyznaję, że z typowym kocim dominującym agresorem nie miałam do czynienia jeszcze.
Z psami tak , z kotem niestety nie.
Tym bardziej interesuje mnie ten wątek w celach szkoleniowych,
przepraszam za prywatę.
Agresja u kota ze strachu czy z choroby to bardziej moja działka .

Analogicznie do psów jednak powtórzę schemat działania : najpierw wyprostować trzeba sytuację
na linii człowiek - kot.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Śro lut 26, 2014 12:30 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Witaj Elwirko,

zaciekawiona tytułem trafiłam na Twój wątek bo coś podobnego spotkało mnie ponad rok temu ze strony mojego rezydenta.
Pewnego ranka rzucił się na mnie z zębami wygryzając dziurę wielkości 5 zł.
Nienawiść w jego ślipiach była tak wielka i siła w łapach i pazurach że nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Gdy raz go oderwałam, rzucił się na mnie ponownie, a ból był już tak wielki że zacisnęłam zęby i oderwałam jego naprężone ciało i cudem zamknęłam w łazience.
Całe łóżko, podłoga, a nawet rolety były poplamione krwią. Moje ręce do łokci puchły jak ciasto drożdżowe pod wpływem ciepła.
Pogryziona byłam strasznie, szok, żal był tak wielki że nie wiem jak doszłam do lekarza.

Ale do rzeczy.
Tito-gryzoń, jest u mnie od oseska. Wtedy miał około 4 lat, był jedynakiem przez 3.
Szukając przyczyny, bo badania i obserwacja wykluczyły podłoże zdrowotne, skorzystałam z porady behawiorystki. Podczas kilkugodzinnej wizyty u nas zaobserwowała wiele błędów w moim zachowaniu.
Stwierdziła nadopiekuńczość w stosunku do drugiej kotki po przejściach, którą przygarnęłam i bardzo pokochałam.
Na marginesie, niedługo po jej zamieszkaniu z nami zaczęły się problemy ze struwitami Titosia.
Kamienie jak i jego atak na mnie uważam za oznakę stresu a także zazdrości.
Po tym zdarzeniu bardzo uważam na to aby sprawiedlwie dzielić swój czas, uwagę i miłość między koty. Także czas zabawy, a może i przede wszystkim jest po równo.
Uważałam że powinnam więcej uwagi i troski poświęcić na kota który miał dramatyczne przejścia na ulicy, nie zdając sobie sprawy z tego że ten mały, wychuchany pupil po prostu tego nie zrozumie.
Upomniał się o swoje.
Teraz wiem że jesli Titoś rozrabia to mam rzucić wszystko i "zauważyć" go. Przytulić, wziąć na ręce, pokazać że jest najważniejszy.
Od momentu zmiany swojego postępowania Tito przestał się zatykać, wszystko wróciło do normalności, a było i tak że bałam się spać we własnym domu, albo spałam w grubym dresie na wypadek gdyby znów się chciał na mnie rzucić.

Nie lekceważ takiego zachowania bo obawiam się że może być jeszcze gorzej. Czy robiłaś badanie moczu? Być może ma struwity które powodują ból.
Jeśli będziesz chciała poczytać mój stary wątek gdzie trochę opisywałam moje koszmary to odszukam.
Obrazek Obrazek

JolaJ

 
Posty: 2948
Od: Pt sty 14, 2011 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 26, 2014 19:53 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Witajcie cioteczki.

Poszłam nie jako śladem rad i muszę przyznać, że "odpukać" zaskoczona jestem efektem, ale wiem, że to dopiero jedno popołudnie.
Choć nie ukrywam, że te parę godzin mnie już cieszy.
Allmita rada w 100 % trafiona póki co.
Joleńko miło, że zajrzałaś :1luvu:
Oczywiście popełniałam ten sam błąd o którym piszesz Jolu - starałam mu się wynagrodzić wszystko czego zaznał, bo sam fakt, że przez kogoś wylądował na ulicy to łamało mi już serce i traktowałam go z dużą nadopiekuńczością...ech...
Kiziałam, miziałam, całowałam, a jemu w to graj.
Podchodził pies i bach!
Jolu bardzo chętnie poczytałabym Twój wątek, zawsze jakieś nowe spojrzenie na sytuację, po drugie zdobywam nowe doświadczenie, bo z takim kotem się nie zetknęłam.
Nie tylko ja nie spotkałam się z taką sytuacją, ale duża część kotolubnych, którą znam.
Wyniki krwi są ok, jeszcze spróbuję złapać i zanieść mocz do badania - tak nawet na wszelki wypadek.


Wracając do tematu rad od Allmity.
Po powrocie z pracy przywitałam się z wszystkimi, bo bym nie przeszła najzwyczajniej w świecie.
Z upływem czasu, gotowaniem obiadu zwracałam na tych oboje jakąś uwagę , jednak nie głaskałam póki co ani jednego, ani drugiego.
Nie chciałam, by kot poczuł się władczo, że odsuwam Soniusię, a jego tak. Nie głaskałam też jej, by nie poczuł się stłamszony czy zagrożony, że to ona dominuje.
Dodam, że nie głaskanie któregokolwiek przychodzi mi ciężko, a sunieczka się domaga dużo buziaków :1luvu:
Wymieniając się pomieszczeniami towarzyszyły mi w zależności od tego gdzie byłam.
Jednak punkt kulminacyjny nastąpił, gdy sunia wchodziła do kuchni, a on tam był.
Zatrzymała się ostrożnie, popatrzyła, on wyciągnął równie ostrożnie główkę ( jako pierwszy ) - zetknęli się noskami.
On się odsunął ( bez agresji, ale nie co przestraszony, bo źrenice jak 5 zł ), a ona spokojnie zawróciła do pokoju schodząc mu z drogi.
Powiem szczerze - bardziej bałam się ja, że się zepną niż one same i to chyba też potęguje pewne zachowania.
Moja wewnętrzna panika może być swojego rodzaju motorem, bo jednak zwierzaki wyczuwają, choć można tego nie okazać - dlatego też dziś staram się być stabilna.
Był moment, że leżały niedaleko siebie na podłodze - syknął, ale dał sobie spokój. Ja nie wzmacniałam żadnych uczuć, że głaskam jego, a ona jest zazdrosna przez co "tupta" łapkami. Wiem, że mogłoby to jego sprowokować, nie zazdrość, a jej reakcja czy ruch, który mógłby odebrać jako atak.
Postanowiłam zrobić coś co kochają oboje - wspólnie ich nakarmić.
Po wspólnym jedzeniu, gdzie żadnemu nie przeszkadzało, że są pół metra od siebie zostali pochwaleni, pogłaskani, po czym odeszłam dokończyć gotowanie obiadu.
Oni się rozeszli teoretycznie robiąc co chcą.
Borys miał wielkie źrenice, ale agresji w nich za wiele nie było, bardziej odrobina strachu niż typowej chęci na atak, którą widać wtedy w jego zwężonych źrenicach, uszach na płasko i merdającym na boki ogonie.

Borys spał na sofie w salonie, Soncia pod tą sofą.
Gdy wstała otworzył oczy, spojrzał wielkimi źrenicami.
Niby odrobinę zły, poruszył koniuszkiem ogona, jednak nie było ataku - zamknął oczy i poszedł spać dalej.
Właśnie wstał, poszedł do kuwety, pomruczał na kotki i położył się koło ławy.
Niby nie wiele, ale małymi kroczkami mam nadzieję... Na tych parę godzin jest to jakiś mały sukces i obeszło się bez dymu między nimi!


WNIOSKI:
Zazdrość, zaborczość, terytorialność, złe przeżycia z ludźmi, psami itd - jak zwał tak zwał.
Wydaje mi się, że on też trochę za mocno ekscytuje się pieszczotami i stąd reakcje na psa.
Podczas miziania wpada jakby w amok, gdzie chwilowo wręcz nic do niego nie dociera, mruczy jak szalony, wije się, ociera na
wszystkie możliwe sposoby, liże wręcz nerwowo najczęściej swoje łapki, czasem mnie po rękach. Czuje się bezpiecznie, odsłania brzucha , wygina się po czym,gdy ruszył się pies mógł się poczuć w niebezpieczeństwie i atakował. Jak ktoś trafnie napisał - pewnie miał złe doświadczenia z psami, choć moja sunia względem kotów to akurat istna oaza spokoju ( z pozostałymi się wzajemnie myją, śpią, przytulają, jedzą ).
Może uznał, że najlepszą obroną jest atak? Może biedak myślał, że coś mu grozi?
Może traktuje mnie władczo, bo to ja jestem "dostawcą" czystych kuwet, pełnej miski itp?
Może broni mnie na swoim terytorium czy fragmencie mieszkania, które za takowe ma?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić co ma w główce, bo mało kto zetknął się z tak specyficznym zachowaniem kota.
Póki co obserwacja, nie pobudzanie go , znów obserwacja i jeszcze raz obserwacja rozwoju sytuacji.

Dodam, że Borys nie potrafi miauczeć, nawołuje pomrukiwaniem takim jak matki nawołują kocięta.
Próbował parę razy wydać coś na podobę "miauku" i bardzo nas tym rozbawił, przeurocze te pomrukiwania
:1luvu:

Czekam na krople - najpóźniej jutro powinny być.
Feliway + Kalm Aid z pewnością niebawem też zaczną działać.
Muszę złapać siuśki i na wszelki wypadek poszukać behawiorysty, bo jednak dla pewności chciałabym, by sytuację i jego reakcję poobserwował sobie fachowiec w dziedzinie.
Ech... jaka szkoda, że futrzaste nie potrafią mówić, a my możemy się tylko domyślać jak niektóre zostały skrzywdzone.

P.s. Kocur był kastrowany miesiąc temu, więc myślę też, że może nie do końca uspokoiły mu się już hormony.
Widać, że to typowy, ponad 6,5 kg kocur - dominator ;)

Ależ mi dużo tekstu wyszło :D
Pozdrawiamy gromadką :1luvu:

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Śro lut 26, 2014 20:34 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

musze sobie zaznaczyc watek bo to fajna lekcja :)

kciuki by bylo juz tylko lepiej !

LunaKlara

 
Posty: 995
Od: Czw paź 20, 2011 22:06
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 27, 2014 13:24 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

cieszę się że cos pomogłam:) pamietaj- moga być gorsze i lepsze chwile nie należy się zrażać, ale ze sposobu w jaki opisujesz sytuacje widzę że jesteś osobą rozsądną:) dobrze że karmiłaś je razem- tak jak pisałam-pozytywne skojarzenie: pies+nagroda(np.jedzenie)

Allmita

 
Posty: 32
Od: Pon paź 14, 2013 10:38
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 27, 2014 22:00 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

Witamy :)

Dziś mieliśmy dwie małe , nie miłe sytuację. Jednak i tak o niebo łagodniejsze od poprzednich ;)
W kuchni tłok po moim powrocie z pracy, bo Panci długo nie widziały, kuchnia malutka, a zwierzorów sporo no i ta moja Soncia sierotka nadepnęła Ticie na ogon.
Ta się rozwrzeszczała (nie dziwię się jej, bo 34 kg na ogonie bolą zapewne ) i zaczęło się.
Borys zaatakował sunię myśląc, że ta coś celowo zrobiła kocicy... zdążyłam przysłonić nogami po czym przytrzymałam go przy ziemi.
Poprawy tyle, że się nie szarpał i nie musiałam użyć wiele siły. Próbował mnie wcześniej obejść jak przysłaniałam nogami, najeżony przez środek tradycyjnie, ale zraszacz do kwiatków powstrzymał i ugasił jego zapędy.
Przemknął do sypialni się uspokoić...obrońca uciśnionych z niego ;)
Później było ok, leżał pod stołem w salonie.
Jak pisałam w którymś poście mam agresorkę w domu, tylko mi się da dotknąć, choć i mnie potrafi czapnąć Zuzka moja kochana.
Choruje na PNN i czasem po prostu może ją coś poboleć, więc nie ma humoru.
Narzeczony wyciągnął rękę, ta go przygryzła, strzeliła łapą i warczała na co Borys po raz kolejny przyatakował, ale sam się tym razem zatrzymał - najeżony przez środek grzbietu, ogon puchaty i wąskie źrenice, więc mniemam, że był gotowy do ataku.
Jednak w tym przypadku nie był tak zawzięty i dał sobie spokój po minucie.

Mimo wszystko widzę postęp, bo nie był tak zaciekły do kota.
Do psa był, ale też już nie tak.

Dziś przyszły krople Bacha, zaczynamy kurację.
Głęboko wierzę, że coś pomogą i ugaszą jego zapędy.

Ciekawi mnie jednak jego "obrona" mnie, narzeczonego, Tituchy z którą się najbardziej zaprzyjaźnił.
Soncia mu podpadła, bo jest psem i dziś podeptała Tituchę ( ma chore stawy i często niezdarnie chodzi ), Zuzka atakiem. Do Megi się nie zbliża, bo ona póki co syczy i warczy na niego, ale ucieka na szafę lub w swoje kąty i jest kompletnie niegroźna.
Jak widać broni przed psem jak i agresywnym zachowaniem innego kota, a sam aniołkiem nie jest :aniolek: :twisted:

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Czw lut 27, 2014 22:12 Re: Pomocy - agresywny kot, dziwna "zazdrość" o człowieka...

niki2117 pisze:(...)
Ciekawi mnie jednak jego "obrona" mnie, narzeczonego, Tituchy z którą się najbardziej zaprzyjaźnił.
Soncia mu podpadła, bo jest psem i dziś podeptała Tituchę ( ma chore stawy i często niezdarnie chodzi ), Zuzka atakiem. Do Megi się nie zbliża, bo ona póki co syczy i warczy na niego, ale ucieka na szafę lub w swoje kąty i jest kompletnie niegroźna.
Jak widać broni przed psem jak i agresywnym zachowaniem innego kota, a sam aniołkiem nie jest :aniolek: :twisted:



Wtrącę swoje , choć chropowato zaczęłam na tym wątku.
Nie ważne, w końcu wszystkim nam chodzi o dobro zwierzaków.
A ten wątek może być szczególnie pouczający dla mnie.

Nie wiem na sto procent jak to jest u kotów z "obroną" i "agresją" wobec innych członków stada.
Psy ( a nawet chomiki wiem z własnego doświadczenia ) często reagują na osobniki słabsze, chore - jako na swoiste
"zagrożenie dla stada" .
Szczególnie często tak reagują zwierzęta albo ras prymitywnych albo takie , które były nie urodzone w domu "przy ludziach".

No i wtedy faktycznie jest problem szerszy tzn. musisz 'przekonać" kota , że sunia nie jest zagrożeniem
dla przetrwania stada.
Z tego co piszesz kot robi szybkie postępy, jest nastawiony na "ludzką" inteligencję ;-)
Nie jest więc źle.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Donaldwoody, Goldberg, Google [Bot], jolabuk5, kasiek1510 i 412 gości