ale mi się gęba cieszy jak to czytam Asiu W sensie,ze teraz nie wiesz co z czasem zrobić .Teraz należy CI się jak kotom micha,odpoczynek,duuużo odpoczynku,do góry foką Za to wszystko co robiłaś i ogólnie za wszystko
A Kubełka moze ogarnie Tfu tfu jak nadejdzie jakiś atak,to w tym czasie instruuj ją co i jak i niech sama działa Ale oczywiście życzę,zeby tych ataków jak najmniej było,a najlepiej wcale
asia2 pisze:Jutro wieczorkiem zawożę Gucia i gabusię do domku. Potrzebne najmocniejsze kciuki aby było dobrze.
i co? pojechali?
czy ja dobrze rozumiem, że własnie "skończyły" Ci się tymczasy?
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...
znowu? Niesamowite to, te koty maja naprawdę pecha. Albo lepiej na poczatku niz po adopcji. A co się stało tym razem?
Jeśli chodzi o chorobę sierocą z powodu kotow to lekarstwa jest mnostwo wokół.
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...
Taki piękny, słodki dwupak. Co za ludzie! Nic nie piszesz w ogłoszeniach, że kociaki są bardzo do siebie przywiązane. Ogłaszam dwupak ślicznych dziewczynek, też nie jest łatwo. Latwiej chyba na dokocenie, tylko wiekszosc domow odpada po pytaniu o osiatkowanie i karmienie. Wczoraj mila w rozmowie osoba spokojnie przyznała, ze jej koty spadly juz z balkonu na pierwszym piętrze, ale grzecznie czekały na dole. A balkonu nie osiatkuje, bo to zaciemni mieszkanie.
Arcana one już dwa albo trzy razy miały iść razem do domów- tzn znalazły się osoby bardzo zainteresowane dwójką i odpowiadające moim kryteriom bo zapytan o nie to multum było:)) Teraz już były spakowane , z wyprawką gotowe do przeprowadzki ale jedno moje pytanie zmieniło wszystko. Nie ma tu konkretnej winy osoby do której mialy jechac , to bardziej moja wina, moje przeoczenie. Gdyby chodziło o inne koty, może, może nie byłoby problemu ale przy Guciu ,jest problem . On ma kruchą psychikę> Nie bede opisywała o co chodziło ale fakt jest faktem że rodzeństwo G jest u mnie i dalej czeka.
Ja kiedys wlasciwie zaakceptowalam dom po wizycie PA, a pozniej tylko sie dopytywalam o odrobaczenie rezydentki, bo odpowiedzi były mętne (ze ma książeczkę z poprzedniego domu i wszystko ok). W końcu wkurzylam ludzi i przyznali, ze nigdy nie byli ze swoją kotka u weta i uważaja za przesade latanie do lecznicy ze zdrowym kotem. A robale widac im nie przeszkadzaly mimo malych dzieci.