Tymczasy i wybory po drodze

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 13, 2014 15:39 Tymczasy i wybory po drodze

Wybory w czasie pomiędzy pierwszym a ostatnim dniem pobytu w DT.
Nie chodzi mi o standardy wyboru DS ani o finansowanie DT.
Ale chciałabym poznać opinie ogółu o:
1. treści zawarte w ogłoszeniach
2. długości przetrzymywania trudnooswajalnych dzikusów
3. szukaniu poprzedniego właściciela
i na pewno przyjdzie mi do głowy coś jeszcze :wink:
Ogłoszenia:
Zwykle daję krótkie, zawierające wyłącznie konkrety, bo wielu ludzi i tak zerka tylko na fotkę i nr telefonu. I dodaję, za poradą mądrej forumowiczki, magiczne słówko: "domowy". Bo człowiek niedoświadczony, słysząc, że kociak pochodzi spod śmietnika, może wyobrazić sobie brudnego zapchlonego dzikusa. Czy to oszustwo? Według mnie, jeśli kociak zachowuje się jak domowy, to jest domowym niezależnie od pochodzenia.
Miałam kiedyś w związku z "domowymi kociakami" interesującą rozmowę tel.
- Czy to kociaki od pani kotki?
Nie wiem, z kim rozmawiam, więc odpowiadam wymijająco, że nie, nie od mojej, ale jednocześnie nie tłumaczę, skąd się u mnie wzięły. I wtedy zaczynam być pouczana o konieczności sterylizacji (i tak dobrze, bo koleżanka w podobnej sytuacji była wyzywana). No dobrze, wiem, z kim mam do czynienia, wiem, ze nie chodzi o adopcję, więc tłumaczę. Pani zmienia front i zaczyna mnie pouczać jak powinno wyglądać ogłoszenie. Że ma być w ogłoszeniu opisana historia kociaka, im bardziej dramatyczna, tym lepiej.
No ale te kociaki nie mają za sobą żadnych dramatów, mówię. I ciąg dalszy spowodował, że opadła mi szczęka.
Pani mówi:
- Jak nie mają, to trzeba im coś zmyślić. Ja zawsze tak robię i nigdy nie mam kłopotu z wydaniem kotów, żaden tymczas u mnie długo nie siedzi. Niech mi pani poda maila, to napisze coś o nich.

Czy to powszechna metoda? Wymyślanie tragedii?

Dzikusy. Co z nimi robić?
Sama nie miałam jeszcze takiego problemu, ale naczytałam się tu sporo. Pewnie kiedyś i na mnie trafi.
Łapię kotkę na sterylkę i okazuje się być taka pół na pół. Może się da oswoić. Oswajać? Jak długo próbować?
Albo łapię i nie mogę absolutnie wypuścić w dawnym miejscu bytowania, bo coś tam. Co z nią zrobić?
Przeraża mnie trzymanie dzikiego kota w zamknięciu miesiącami. A wiem, że to się zdarza.

Trójeczka.
Raptem pjawia się kot. Oswojony. Albo oswojony i ładny. Albo w typie. Zgarniamy. I co dalej? Szukać poprzedniego właściciela czy nie? Nie szukać, bo ktoś zaniedbywał, nie leczył, bo wypuszczał, bo nie wykastrował? Szukać, bo różne zdarzają się przypadki, kot, nawet dobrze pilnowany może się wymknąć z domu, bo mógł uciec w transportera, bo ktoś mógł ukraść, wywieźć. Nie szukać, bo szukanie kota jest obowiązkiem właściciela. Szukać - jak intensywnie?
W ubiegłym roku miałam inwazję dorosłych rudzielców. Jeden żebrał o jedzenie przy osiedlowym sklepie. Postukałam do domków w okolicy - wszyscy go znają, dokarmiają okazjonalnie, nikt się do niego nie przyznaje. No to zgarnęłam. Powiesiłam w okolicy parę ogłoszeń, zawiadomiłam wetów, sklep zoologiczny. Cisza. No to szukam domu. Znalazłam. Gdy kot grzał już tyłek w nowym domu, dostaję maila (od ludzi mieszkających bardzo blisko), że to chyba ich kot, który zginął prawie rok temu. Szukali podobno. Nie wiem. Czytali moje ogłoszenia, ale wydało im się to niemożliwe, żeby tak długo błąkał się po okolicy i nie wrócił do domu. Zobaczyli zdjęcie i kot okazał się być bardzo podobny do ich kota.
I co zrobić?
Tym razem miałam szczęście i nie musiałam podejmować decyzji. Zaginiony kot miał bardzo charakterystyczny znak szczególny. Pojechałam do kota, sprawdziłam. Nie miał. A gdyby to był jednak ten sam kot? Co robić?

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19350
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Czw lut 13, 2014 16:11 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Trójeczka.

Jak oswojony i zadbany, wykastrowany - ja bym szukała właściciela.
Jak oswojony, zadbany, ale nie wykastrowany - szukam, ale najpierw kastruję :twisted: I proszę o zwrot kosztów;]
Jak oswojony, zaniedbany, chory, niewykastrowany (bo o takiego był szum ostatnio) - nie szukam raczej, a jak cudem znajdzie się "właściciel", proszę o zwrot kosztów. I nie ma znaczenia, czy kot w typie.

Ckliwe ogłoszenia... No ostatnio było głośno o ckliwej bajeczce o umierającym kocie;]
Zdecydowanie nie potrafię uderzać w czułe struny, jak już mam kota na DT szczęśliwie ogłoszenia piszą inni;] Kurczę, jak tak się wszyscy będą prześcigać w strasznych historiach, to pomysłów na ubarwianie zabraknie.
ObrazekObrazek

Hikiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 1075
Od: Sob paź 30, 2010 22:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 13, 2014 16:19 Re: Tymczasy i wybory po drodze

zaniedbany, chory, niewykastrowany

Ile czasu potrzeba, by kot z zadbanego stał się zaniedbanym?
Chory - mógł zaginąć w trakcie leczenia.
Niewykastrowany - może właśnie ze względów zdrowotnych?

Ale z tym zwrotem kosztów to dobry pomysł.

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19350
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Czw lut 13, 2014 16:34 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Taaa, jasne 8)
Idę z kotem do weta i wet mi mówi, że jakieś tam objawy potrzebowały lat, żeby wyglądały jak wyglądają. Kot ma kilka lat i nie został wykastrowany. (Taki przykład) Diagnoza w skrócie: pół kota do remontu. Znaczy de facto kot opiekuna nie miał, nawet jeśli miał właściciela.
Zakładam wątek na Miau, w razie gdyby komuś zwiał z kontenera, jakiejś fundacji na przykład i ta fundacja chętnie zabierze go sobie z powrotem ;)

Nie przeczę, koty ludziom uciekają, był przypadek, że kot zwiał z gabinetu wet. Ale to się zdarza. Głównie jednak ludziom kot "się zagubia" i nie wraca, bo wybrał wolność.

Ale serio, gdybym znalazła taką bidę, to nie szukałabym właściciela. Co bym mu miała powiedzieć? Proszę lepiej zadbać o swoje zwierzę? I zabezpieczyć okna i wykastrować i... A potem zastanawiać się długie lata, czy postąpiłam właściwie? Bo przecież "jaki jest koń, każdy widzi".
ObrazekObrazek

Hikiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 1075
Od: Sob paź 30, 2010 22:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 13, 2014 16:51 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Ale też nie każdy ma objawy wskazujące na lata nieleczenia.
Może też być tak, że przerwane leczenie (zaginięcie kota) nasiliło objawy.

Nie wiem, gdybym nie szukała, chyba miałabym nieczyste sumienie.

Ale u mnie większość kotów to koty wychodzące, więc może dlatego najpierw rozglądam się za człowiekiem przypisanym do kota.

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19350
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Czw lut 13, 2014 16:57 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Nie lubię ogłoszeń pisanych "na litość". To się może sprawdza na miau, ale w internecie według mnie więcej osób takie ominie niż się wzruszy. Jak ktoś chce wziąć kota "z litości", to najczęściej sam jedzie do schroniska i bierze jakąś bidę.

Dla mnie w ogłoszeniu ma być aktualny charakter kota. Jak widzę ogłoszenia, gdzie pół strony jest o tym, jak to kot nie cierpiał, a słowa się nie mogę doszukać o charakterze, to mnie zżyma. Zresztą pisałam też o tym w moim temacie z ogłoszeniami, w stopce link ;)


Podpunkt drugi, czyli przetrzymywanie dzikusów - jestem dość restrykcyjna, ale tylko dlatego, że mnie nigdy taka sytuacja nie spotkała, pewnie gdybym miała do czynienia, to nie byłabym taka ostra :oops: ale wydaje mi się, że lepiej, żeby kot połowicznie oswojony został na ulicy, jeśli tam sobie radzi. Nie lubię oswajania na siłę, za dużo kotów potem zostaje z takim statusem nieśmiałych.

Trójka - jako zwolennik dość szybkiego ogłaszania kotów generalnie (niezależnie od ich stanu zdrowia, w końcu jak dom fajny, to poczeka), uznaję te ogłoszenia za ewentualną wskazówkę dla właściciela, który mógłby kota szukać. A że ogłoszeń robię zawsze dużo, to raczej każdemu z odrobiną dobrej woli powinno się udać trafić na swojego kota u mnie.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Czw lut 13, 2014 19:16 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Odniosę się do "domowych kociaków".

Jestem jak najbardziej za - prawdomówność w tym przypadku, że spod śmietnika, czy jak u mnie wyciągnięte z betonowej rury mogą zaowocować albo zignorowaniem ogłoszenia albo późniejszą lawiną wyrzutów. Miałam tak z moim Felkiem gdy po 4 dniach oddawano mi go z adopcji bo miauczał do lustra... Pani, najpierw się o niego dopraszała, dzwoniła, "rozumiała" że nieśmiały, że lepiej do domu z kotem... warunki jak ta lala i w ogóle będzie jak pączek w maśle - po 4 dniach stwierdziła z pretensją, że dostała dzikiego kota nie wiadomo skąd i to pewnie przez pochodzenie. Biedny Farfocelek "dzikus" który wtula się pod pachę i udrapał mnie raz w życiu... tylną łapką jak zwiewał przed obcinaniem szponów.
ObrazekObrazekObrazek

leeann

 
Posty: 381
Od: Sob cze 15, 2013 21:34

Post » Czw lut 13, 2014 21:34 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Ad. 1 Być może stałaś się ofiarą akcji prowadzonej na tym forum :twisted: :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=130531.
Nie przejmuj się. Ja raz zebrałam opierdol od jakiejś forumowiczki za to, że nie pisałam w ogłoszeniu, że kot jest nosicielem wirusa FeLV. A informację tą pominęłam za radą innej forumowiczki, której udało się wyadoptować nosicieli FIV. Poradziała mi, aby informować o tym dopiero w bezpośredniej rozmowie, jeżeli uznam dom za rokujący.
Ja również robię ogłoszenia bez dramtycznych historii. Zamieszczanie ich w ogłoseniu jest o tyle złe, że ja mam wymagania co do przyszłego domu. Sytuacja, w której ktoś dzwoni poruszony historią kota, chce natychamiast mu pomóc, z sercem na dłoni, a ja go wypytuję o to czy osiatkuje balkon i.t.p., jest raczej idiotyczna.
Dramtyczne historie w ogłoszeniach prowadzą to upychania kotów byle gdzie i pewnie tak robi ta Pani, która Cię pouczała jak robić ogłoszenia.

Ad. 2 Jeżeli kot jest dorosły, dziki lub dzikawy i ma gdzie wrócić, to należy go wypuścić. Inna sprawa, że czasami nie może wrócić na miejsce bytowania albo jest chory.

Ad. 3 Przychylam się do opinii Hikiko.
Co do tego ile czasu zajmuje kotu, aby stać się zaniedbanym, to zależy od kota. Są koty, które sobie radzą np. uda im się podłączyć pod stado dokarmianych wolnożyjących kotów i są takie, które sobie kompletnie nie radzą. Zależy to również od wieku, odporności organizmu, tego czy kot był regularnie szczepiony.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw lut 13, 2014 23:02 Re: Tymczasy i wybory po drodze

Ad1. nie trawię łzawych tekstów :( . Mam wrażenie, że jak potencjalny DS otworzy sobie stronę na portalu pełną od góry do dołu tragedii to albo się zawiesi albo ... ucieknie. Czasem daję "sercowy" pierwszy opis, aby tylko coś wisiało, jak najszybciej po przyjęciu kota. Ale opartego na faktach, ładnie opisanych ale faktach, nie fikcji. Jeśli kot nie wyadoptuje się, po 2-3 tygodnia zmieniam ogłoszeni, dodaję foty, zmieniam tekst. Staram się, żeby tekst podkreślał, co szczególnego jest w tym akurat burasie/krówku/pingwinie, jednym z kilkudziesięciu ogłaszanych.
O nosicielstwie też uważam, że nie ma co pisać, jeśli zgłoszą się rokujący ludzie wtedy mówić już w konkretach. Ale i to ma 2 końce - znam przypadek, gdzie ludzie nie mogli znaleźć na dokocenie kotki FelV plus, bo ... nikt o tym nie pisał.

Ad 2. koszmar DT - kot zbyt oswojony lub przyzwyczajony do wygód, żeby go wypuścić a zbyt dziki, żeby go wyadoptować :( . Nie ma dobrego wyjścia. Jeśli są warunki do powrotu, to wraca, gorzej, jak nie ma gdzie. Jeszcze pól biedy, jak sobie żyje wygodnie, na poduszkach i drapakach tylko unika człowieka - wtedy "tylko" zatyka miejsce w DT. Gorzej jak żyje w panice :(. Wtedy pozostaje szukać stajni, agroturystyki itp. albo ... utknie :( .

Ad3. jeśli mam podejrzenia, że kot miał dom, szukam, przynajmniej pośrednio. Zgarnęłam kota, o którym kupcy mówili, że wychodzący a ja uważałam, że porzucony - powiesiłam w okolicy papierowe ogłoszenia i zostawiłam swoje namiary u kupców ... Nikt go nie szukał :( . Ale też znam przypadek, że poprzez ogłoszenie adopcyjne właściciele znaleźli kota odłowionego w grupie dzikunów 8O . W rejonie łapanki żadnych ogłoszeń nie było a nikomu nie przyszło do głowy, że jajcaty był domowy - raczej domyślnie założono, że wyleciał jak dojrzał. Jak widać, błędnie.
Miałam w zeszłym roku serię zgub - pierwszą właściciel odnalazł dzięki FB, drugą opiekunowie znaleźli poprzez obchód rejonu i pytanie ludzi, zanim zdążyłam podjąć jakieś kroki. Trzeciej i czwartej nikt nie szukał :( mimo ogłoszeń i wici pieszych.
Nie miałam przypadku kota bardzo zaniedbanego - ale i wtedy należy się liczyć z tym, że opiekun może być niedoświadczony a nie zły. Zwrot kosztów kastracji, leczenia, opieki - jest jak najbardziej zgodny z prawem i moi odbiorcy zgub sami się do niego poczuwali. Ew. może być to argument do nakłonienia niefrasobliwego opiekuna do zrzeczenia się zwierzęcia.

A i w Warszawie, po latach bezpłatnego czipowania, obligatoryjnie teraz sprawdzam każdego nowego zgarniętego kota czytnikiem.

edit: zapomniałam o jeszcze jednej zgubie, zwróconej właścicielom właśnie dzięki czipowi :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 299 gości