Witam wszystkich,
Z góry chciałam zaznaczyć, że od zawsze byłam psiarą i o kotach niewiele wiem więc proszę o wyrozumiałość
. W kilku słowach o co chodzi?
Od dzieciństwa jak w moim otoczeniu pojawiał się ja go wyściskałam, wygłaskałam i wycałowałam a potem czerwone oczy, zatkany nos, spuchnięta szyja itp. No ale było odczulanie minęło kilkanaście lat i stało się. W listopadowe popołudnie wracając ze sklepu koło samochodu narzeczonego krążyła chuda kocina, bez namysłu siatki z zakupami w jedną rękę, kotka w drugą i do domu. Kotek jest cudny i zostaje ze mną do końca życia
Ale teraz do sedna :/ Minęły 3 tygodnie i pod blokiem zaczął kręcić się kolejny kotek, myślałam, że to od jakiegoś sąsiada, popytałam ale niestety nie. Chwyciły pierwsze mrozy więc się wystraszyłam, że maluchowi może się coś stać, poza tym dzielnica w której mieszkam nie należy do zwierzolubnych i koty najczęściej się przegania. Ja, narzeczony, babcia i jeden kot w kawalerce to już wystarczające stado więc zawiozłam malucha do schroniska – tam będzie miał ciepło i jedzenie. Niestety od tego dnia nie mogłam spać i gryzły mnie wyrzuty sumienia więc go odebrałam i pomyślałam no cóż drugi kot, ale jakoś damy radę, serce ważniejsze od rozumu :/ Niestety kot jest pochorowany więc muszę go izolować od mojej koteczki, która jest po sterylizacji, (ma obniżoną odporność i dopiero we wtorek miała być szczepiona) a w kawalerce to dosyć trudne. Moja kotka też bardzo źle znosi jego obecność, przestała jeść . Moja kotka jest dla mnie najważniejsza więc mimo najszczerszych chęci nie mogę zatrzymać Traktorka.
Proszę o pomoc. Jeżeli znajdzie się ktoś chętny na przygarnięcie kocurka to pokryję koszty przyszłej kastracji i wyposażę kotka w wyprawkę do nowego domu. Transport to też żaden problem. Bardzo proszę o pomoc. Kocurek korzysta z kuwety, śpi na posłaniu i ma apetyt. Został mu podany antybiotyk w zastrzyku o przedłużonym działaniu, oczka przemywamy i zakraplamy więc wszystko wygląda coraz lepiej, ale nie mogę go zatrzymać.