Ja mogę odpowiedzieć nawet nie na przykładzie dorosłych kotów, a ledwie podrostków.
Mam swoje dwa 9-miesięczne i jednego tymczasa (prawie stałego) 8-miesięcznego.
U mnie w domu wszystkie trzy żyją w spokojnej symbiozie, ale... nadeszły święta i pojechałam z kociarnią do rodziców na tydzień.
Moja dwójka rezydentów zaaklimatyzowała się u nich w ciągu jednego dnia - Feluś (tymczasik) jako, że jest wycofanym kotem w stosunku do obcych cały tydzień spędził w moim dawnym pokoju - na przemian ukrywając się w transporterze lub udając trupa na parapecie. (Oczywiście ich kuweta i miski z jedzeniem były właśnie w tym pokoju).
Ale, ale nie o tym miało być
Następnego dnia do rodziców zjechała moja siostra ze swoim 7-miesięcznym MCO czyli kocur jak się patrzy i większy i cięższy od moich.
I wtedy się zaczęło. Mój kocurek wielkości sporej sznurówki z wielkimi oczyskami - okazał się samcem alfa. Na dzień dobry obsyczał budkę "kuzyna" (razem z zawartością) - no ale to normalne. Biedak w ogóle nie chciał wyleźć z tej budki.
Następnego dnia mój typowo "europejski" dachowiec - namolny, miziasty i wręcz upierdliwy co do miziania kocurek otrzymał wdzięczną ksywkę "łysy bandyta".
Sterroryzował "kuzyna" MCO, zarekwirował mu budkę, nachalnie wyżerał mu z miski i na dodatek oczywiście musiał mu nasikać do kuwety, a wszystko odbyło się bez rozlewu krwi.
Kusy (MCO) potulnie zajął strategiczne miejsce pod fotelem, a mój Wypłosz (to jego imię przez te oczyska, zwany też teraz łysy bandyta) brylował na salonach, ale... mniej więcej co 3 godziny biegał truchcikiem wprost do ukrytego kuzyna i teatralnie na niego syczał - JA TU RZĄDZĘ!
I trwało to tydzień do mojego wyjazdu razem z bandytą i resztą. Na szczęście w nocy mógł biedak odpocząć bo zamykałam siebie, bandytę i resztę w małym pokoju. Kusy oczywiście czasem wyłaził z bezpiecznego miejsca, ale dotąd póki "bandyta" go ignorował.
Nie wiem jak długo by to trwało gdyby nie koniec wolnego.
Z tego wynika, że to nie muszą być wcale całkiem dorosłe koty by proces akceptacji miał trwać dłużej niż tydzień. Dodam, że w tym przypadku był jeden osobnik "alfa", gdyby była dwójka zapewne byłoby gorzej.