Witam, nie mam pojęcia czy w dobrym miejscu piszę. W razie czego proszę o przeniesienie.
Jak w temacie: kotka (3,5 letnia) podczas oddychania "zanosi się" jak małe rozhisteryzowane dziecko, które nie może złapać powietrza. Nie wiem jak to opisać, ale tak mi się to właśnie kojarzy. Trochę jakby się dusiła, dławiła przy wdechu. Pierwsze "zanoszenia" zauważyłam wczoraj w nocy i dziś rano, jednak były sporadyczne. Pracowałam dziś. Po powrocie z pracy kota charczała już przy każdym oddechu, więc pognałam z nią od razu do weta (myślałam, że się udusi!). Oczywiście na widok transportera nagle ozdrowiała. W gabinecie ani razu nie charknęła, żadnych problemów z oddychaniem. Wet ją osłuchał, zbadał. Nie ma temperatury, ani nic się nie sączy z nosa, ani oczu. Dostała leki (średnio mogę rozczytać) Clamoxyl? Tolfim? Coś na I... Introvit? W podróży też nic. A po wyjściu z transportera w domu, znów to samo:( Żal mi jej strasznie i nie mogę patrzeć jak się męczy. Czy mogę coś zrobić? Może podać jej jakiś ludzki lek żeby jej ulżyć? Biedna nie może spać przez to oddychanie
Poza tym zachowanie bez zmian, je i pije normalnie, korzysta z kuwety, tylko miejsca nie może sobie znaleźć. No i ten dźwięk jest straszny
I ta bezsilność, że nie mogę nic zrobić.
Mam w domu drugą kotkę, która jest leczona. Podejrzewam, że starsza mogła się czymś zarazić. Niedawno koty wróciły z "ferii" u mojej mamy. Podróż małą strasznie zestresowała, co prawdopodobnie skończyło się spadkiem odporności i jakąś infekcją. Kichała i prychała, dużo piła, izolowała się, była osowiała, ale jadła normalnie, oczy i nosek ok (raz zobaczyłam przeźroczysty bąbelek z noska). Po lekach nastąpiła natychmiastowa poprawa. Ale starsza na sam jej widok zaczęła na małą prychać i trzymała się na dystans. Tłumaczyłam sobie to tym, że mała pachnie lekami, a ten zapach kojarzy się starszej z bólem (ten Introvit). Teraz starsza sama jest chora
a mała już ok. Dziewczyny mają wspólną miskę z wodą.
Moja mama czasem dokarmia kotkę wychodzącą, taką półdziką. Przychodzi czasem do mamy się najeść i wyspać, a potem zmyka na dwór. Czy moje dziewczyny mogły się czymś zarazić? Bo niestety nie mam innego pomysłu skąd te choróbska...
Proszę o jakąś poradę. Czy to może być coś groźnego? Wiem, że kaszel może mieć podłoże kardiologiczne, ale nawet nie jestem pewna czy to kaszel... wet stwierdził, że serducho ok i raczej się zaraziła od małej. Tyle, że w gabinecie oddychała normalnie, a teraz się znów "krztusi". Help!