Kochani.Rzadko piszę wiem.Miałam problem z działką.Ogromny problem.I nie chodzi tutaj o jakieś zaległości w opłatach, tylko kwestie techniczne.
Ponad dwa lata temu choroba mnie rozłożyła.Już wcześniej działka nie była tak uprawiana jak należy.Powód wiadomy.Brak czasu, przemęczenie.
Była koszona owszem, czasem nie w terminie jak trzeba ale kiedy sił brak na wszystko to....trudno przeskoczyć pewne bariery.
Jeszcze w tamtym roku za niedużą oplata pomógł dwa razy sąsiad z działki obok.Niewiele zrobił ale co nie co było widać.
W tym roku jednak nie mogłam znależć nikogo do pomocy.Sąsiad odmówił bo jak sie okazało.......jest bardzo chętny na moja działkę.
Nic sentyment, przywiązanie, to ze działkę mam prawie 15 lat.Ze mam tam drzewka od Taty.Nic to ze to kocia ostoja i azyl.Miejsce gdzie przychodzą, zjadają i idą aby znowu przyjść się posilić.
Nic że jest kilka wiekowych kotów w tym Myszka dla której altanka to schronienie i dom.
W tym roku żeby było mało doszła choroba i szpital Męża.Usiąsć i płakać.
Dostałam termin do końca września na uporządkowanie działki.Byłam w Zarządzie z Mężem bo oczywiście dostałam wezwanie i reprymende.Poniekąd zreszta bardzo słuszną.
Niestety nie mogłam liczyć na pomoc Męża, bo musiał wyjechać na dłużej.Raz dla ratowania spraw finansowych, dwa ma akurat taki termin do kardiologa ze musiał przesunąć trasę.
Wczoraj praktycznie skończyłam.Wymagało to trochę zachodu bo w moim trybie trudno zorganizować wolny czas.
Najważniejsze zostało zrobione.Drzewa i krzewy przyciete, trawa wykoszona.Polbruk czysciutki .Siatka oczyszczona z powoju.
Znalazłam do pomocy Kogoś kto pomógł w kwestii ścinania gałęzi.Sama bym nie dała rady.
Do przyciecia pozostały juz tylko 3 jabłonki ale dwie owocuja teraz bo mają pożne owoce.I podciecie jagody kaukaskiej.I to chyba wszystko.
Na jakis czas będzie spokój.Byle ten stan utrzymać.Wiosna pomyslę o jakiś kwiatach......