Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
iza71koty pisze:
A ja miałam wczoraj niezłe nerwy przez tą koteczkę.Uwieziona w piwnicy domu jednorodzinnego prawie od 3 dni.Do głowy by mi nie przyszło ,że aż taki kawał poszła ale.....koty są niestety ciekawskie i czasem a nawet częściej, kończy się to dla nich tragicznie.
Ta akurat miała sporo szczęścia, bo biegała po okienku piwnicznym, próbując się wydostać.I tylko dzięki temu ją zauważyłam.
Kotka zwykle bardzo punktualna, czekająca razem z Jacusiem.Już w czwartek jej nie było.Rozmawiałam jednak ze znajomą u której kotka się osiedliła pomieszkując na tarasie, na którym kiedyś pomieszkiwał Tata Niedzwiadka[*].Kotka chodzi tam nawet z Jacusiem i śpią na rozkładanym fotelu razem.Była wichura która trwała od kilku dni.Znajoma powiedziała że w ten dzień karmiła kotkę, kiedy ta do niej przyszła.Niespokojna zrobiłam się dopiero dnia następnego, bo kotka znowu się nie pokazała.Nie było nikogo w tym czasie w domu znajomej, wiec nie było kogo zapytać, ale dnia następnego znajoma sama wyszła i mówi że nie widzi kotki drugi dzień.Zaczęliśmy szukać, ale nic.Przeszliśmy jej piwnice potem dzwi pomieszczeń w willi obok.Pomieszczeń gospodarczych i garaży i nic.I kiedy jechałam powoli obserwując okienka piwniczne kolejnych domów ,zobaczyłam że kotka biega po oknie w piwnicy.Wróciłam po znajomą.Poprosiłam żeby ze mną poszła, bo sama się jakoś krepowałam iść w święta do ludzi, a to akurat sąsiedzi ,więc uznałam że tak będzie lepiej. Tym bardziej że z Panią z tego domu miałam już na pieńku, bo koty kopały jej w kwiatach.Weszłyśmy z właścicielką.Kotka śmignęła dwa razy wskoczyła na okienko i próbowała się wydostać.Nie miałam pojęcia jak kotka dostała się do tej piwnicy, bo okienka są osiatkowane.Miałam zatem nadzieje wypłoszyć ją z piwnicy wyjściem .Nie udało się, bo właścicielka zaczęła ją tak sukcesywnie wypłaszać, że kotka spanikowała do końca.Może gdybym była tam sama...ale nie byłam.To prywatny dom.Otworzyłam okienko i dopiero się zorientowałam że siatki sa zamontowane tak, że kot jest w stanie wejść pod siatką.Na szczęście nadeszła córka starszej Pani.Powiedziała że owszem okienko było otwarte i pokazała które.Pozostawiliśmy otwarte na oścież dwa okienka i lekko nadgięłam siatkę.Na jeden parapet położyłam od zewnątrz jedzenie, licząc ze podmuch powietrza i zapach zwabią kotkę do tego wyjścia.Bo tym wyjściem weszła.Wiedziałam ze innej możliwości nie ma, aby kotka odzyskała wolność.Musiała wyjść sama.Kotka dzika, piwnica pełna zakamarków i rzeczy.Święta więc i ludzie nie chcą sobie czasu zabierać takimi sprawami.Poprosiłam o cierpliwość i pozostawienie otwartych okienek chociaż przez godzinę.Dzisiaj jak przyszłam z jedzeniem ,a byłam specjalnie dużo wcześniej, kotki nie było.Obawiałam się że została w piwnicy.Że ten czas jej nie wystarczył, aby się uspokoiła i bezpiecznie ją opuściła.Poszłam do znajomej.A Ona mi pokazała przez szybę jak kotka śpi na fotelu na tarasie.Podobno wyszła wczoraj po około 40 minutach.I przybiegła od razu do Jacusia.
Okienko piwniczne jest czasem otwierane żeby się piwnica przewietrzyła.Kotka siedziała jak mysz i nawet nie zamiauczała kiedy ja się pojawiłam.Strach pomyśleć co by było, gdyby po tym okienku nie biegała w czasie karmienia tylko nieco wcześniej lub póżniej.....
Afatima pisze:Paskudna jest świadomość, że nie ma jak przekazać kotu, że chcemy mu pomóc.
Pogoda jest paskudna, nie wiadomo jak się ubierać. Jak nie zmarzniesz, to się spocisz. I choroba gotowa :/
Użytkownicy przeglądający ten dział: magnificent tree, ryniek i 532 gości