Chyba będę musiała kombinować z ogólną dietą dla wszystkich tak żeby maluchowi nie szkodziło. Mam niestety dużo zabawy z tym co jest teraz a nie uważam że karmy specjalistyczne są jedynym rozwiązaniem a dobre bytowe należy w tym momencie odstawić. Oczywiście Malucha karmię osobno ale jak go zabieram do pokoju to lecą min. 2 ogony bo pewnie tam karmią czymś lepszym.
Dziś byliśmy u weta na kolejna dawkę lewków. Wyniki krwi w zasadzie niczego nie pokazały. Tylko Leukocyty coś tam trochę poza normą, ale nie zapamiętałam czy w gore czy w dół. Przy badaniu Maluch już nie był obolały. Zaczyna interesować się zabawą wiec jest zdecydowanie lepiej. Oczywiście leki nadal ciągniemy.
I teraz na temat Bezika.
Z dnia na dzień widzę postępy ale nie może się zdecydować czy się już przestaje bać czy nie. Coraz częściej go widuje, coraz bliżej podchodzi ale nadal jak odkryje że patrze to okrężną droga i różnymi zakamarkami leci pod łóżko w sypialni.
Dziś rano zainteresowało go piórko ale jeszcze strach nie pozwala podejść. Potem mordował dynamit na łóżku.
U jopop Bezik siedział w czarnej ciemnej dziurze. U mnie zaczyna rozrabiać. Niedawno zemdlała suszarka łazienkowa w pokoju... całe szczęście że choinki już dawno nie ma. Prawie codziennie coś mdleje... Co jakiś czas dzwoni jakaś kocia zabawka.
Jak się delikwent zdecyduje czy lubi ludzia czy nie to może być całkiem śmiechowy przytulasek.
Na deser moje słodziaki z wczoraj.