... choć na jedną noc?
Nie wiem jak zacząć to zacznę od końca.
Kierujcie, podpowiadajcie co robić, o czym zapomniałam.
Jest u mnie od dzisiejszej nocy kotka, która siedziała na klatce schodowej i żałośnie miauczała
Weszła na 4-te piętro, wpuściłam do domu. Długo się nie zastanawiała.
Zgaduje, że nie ma jeszcze roku. Uszy na oko czyste, łapki trochę przykurzone, ale jak była w piwnicy, to nic dziwnego... Ząbki bielutkie. Jak dla mnie nie ma futra zimowego...
Zaklinam los by się komuś wymknęła z mieszkania... Domowa jest na pewno, nie zwraca uwagi na hałasy domowe (nawet na rumor, który zrobiłam w nocy, w panice chowając wszystkie nici, szpilki, materiały i inne), daje się brać na ręce.
Prócz paru, rzuconych na klatkę, ziarenek suchego nic nie chce jeść
Ani tańszczyzny puchy (miałam dla bezdomnych), ani szynki, ani suchego, ani surowej wołowinki...
co robić? co kupić?Leży teraz w łazience, na swojej podusi, przytulona do gorących rur i śpi. Wygląda jakby odsypiała stresy. Wydaje się smutniutka
Kicia jest obłędnie PIĘKNA. Na poważnie. Dawno nie widziałam TAK ŁADNEGO kota.
Drobniutka, szczupła, buźka okrąglutka, oczy malowane kreską.
MRRRRRrrruuuuuuczy. Jest bardzo spokojna i grzeczna, trochę niepewna, bardzo miła, nieagresywna (na psa Kaja trochę poburczała, kiedy ten się na Nią patrzył, tak to luz, jest zaciekawiona). Miauknęła sobie ze 4 razy. Przespała całą noc w łazience (trochę protestowała), do 8:30.
Na powieszone wczoraj ogłoszenie, nie było telefonów. Ale ona nie z mojej klatki. Jak oprzytomnieje, po nieprzespanej nocy, to idę pukać do sąsiadów, może coś wiedzą. Poprzyklejam też kartki w innych wejściach do bloku, śmietnikach zewnętrznych, supermarketach, wetach, bazarze (o czymś jeszcze nie pomyślałam?).
Trzymajcie kciuki, by znalazł się właściciel...
Albo może komuś miss kotkę-pięknotkę?
Czy ususzony wrzos jest trujący?
Iść z Nią JUŻ do weta czy po weekendzie?
O rany rany...
Idę kupić żwir, bo wczoraj w nocy o północy musiałam odkuwać piasek z piaskownicy (dobrze, że nie był bardzo zamarźnięty...)
Kicia pojawiła się zupełnie nie w porę...
Pomijając wszelkie dotychczasowe zdroworozsądkowe argumenty (brak kasy... niezabezpieczone okna...), to niedługo wyjeżdżam. Na dłużej.
Poza tym akurat mam dziurę w ścianie i jak kotka w nią wpadnie to po Niej nie mogę jej zatkać, bo po pierwsze nie dosięgam, po drugie to szyb wentylacyjny...Proszę, dajcie mi wsparcie, bo jestem sama i wariuje z niepokoju o kicię
PS
w teorii wiem, że wet ma szukać blizny lub mieć USG (którego w mieście raczej nie mamy...). To jak zabrać się do kwestii sterylki? Tu raczej ludzie nie myślą o kastracji swoich zwierząt. Nawet jak komuś zaginęła, to wolałabym oddać ją, już pozbawioną możliwości rozmnażania się...