EVA2406 pisze:Iwonko, ale może ta pani prezes mogłaby kotka do lecznicy gdzieś w Warszawie dostarczyć, a np jakiś domek tymczasowy by odebrał już po badaniach i ogólnym przeglądzie, odrobaczeniu itd.
Pani nie przejawia Ewuniu zainteresowania zajmowaniem się kotem w większym zakresie niż to robi. Bo chyba nie może. I tak robi dużo, poza tym ona została wmanewrowana w szukanie pomocy dla kota i jeszcze za to oberwała po głowie. Naprawdę, gdyby było jakieś inne rozwiązane sprawy, jacyś inni chętni do pomocy, to nie robiłabym tego co robię. Przecież została poinformowana przez schronisko w Otwocku, żeby poszła z kotem do lekarza w celu wykonania szczepień i potem schronisko kotka by przyjęło. Do lekarza nie pojechała, tylko został wykonany telefon do mnie i to nie przez nią, a za pośrednictwem mojej siostry przez osobę, która tę prezes wmanewrowała w temat szantażem, że może kota lepiej jest zabić albo wywieźć do jakiejś wsi. Ja w tym temacie jestem czwartym ogniwem, w końcu to kot jest w tym wszystkim najważniejszy.
Poza tym kto miałby pokryć koszty pobytu kota w lecznicy zanim zabrałby go dom tymczasowy?
Ja zobowiązałam się pomóc w sfinansowaniu szczepień. W tej chwili to jest wszystko co mogę zrobić, bo zaczęłam spłacać kredyt.