NAJPILNIEJ! UMIERA KOT, PROSIMY O POMOC!!!!!!

Jeżel jest to nowotwór ktory będzie sie rozrastał i ktory nadal bedzie utrudnial wyróżnianie i powodowal ból i pogorszenia komfortu życia to wydaje mi się iz należało go nie wybudzać. Przedłuzania zycia o miesiąc dwa wydaje mi się nie ma sensu.
Jest mi żal kocurka liczyłam że operacja pomoże że to narastająca kość. Ale w takiej sytuacji jak opisujecie to dla kota jest meczarnia.
Rozumiem walkę o zycie ale jeżeli jest szansa na bezbolesne zycie.
Wiem że taka decyzje podejmuje sie bardzo trudno ale to byłaby najlepsza decyzja dla kocurka, a chyba o niego chodzi.

strasznie ciężko przyjąć taką myśl ..

biedaczek

Iburg pisze:Jeżel jest to nowotwór ktory będzie sie rozrastał i ktory nadal bedzie utrudnial wyróżnianie i powodowal ból i pogorszenia komfortu życia to wydaje mi się iz należało go nie wybudzać. Przedłuzania zycia o miesiąc dwa wydaje mi się nie ma sensu.
Jest mi żal kocurka liczyłam że operacja pomoże że to narastająca kość. Ale w takiej sytuacji jak opisujecie to dla kota jest meczarnia.
Rozumiem walkę o zycie ale jeżeli jest szansa na bezbolesne zycie.
Wiem że taka decyzje podejmuje sie bardzo trudno ale to byłaby najlepsza decyzja dla kocurka, a chyba o niego chodzi.

Jeżeli tak jest, masz rację.
Tylko na 100% tego nie wiadomo, bo nie ma badań.
A ja, jak to czytam, mam przed oczami Promysia z mojego osiedla, który 3 lata temu stoczył walkę o życie po podaniu trutki

Erin pisze:
Iburg pisze:Jeżel jest to nowotwór ktory będzie sie rozrastał i ktory nadal bedzie utrudnial wyróżnianie i powodowal ból i pogorszenia komfortu życia to wydaje mi się iz należało go nie wybudzać. Przedłuzania zycia o miesiąc dwa wydaje mi się nie ma sensu.
Jest mi żal kocurka liczyłam że operacja pomoże że to narastająca kość. Ale w takiej sytuacji jak opisujecie to dla kota jest meczarnia.
Rozumiem walkę o zycie ale jeżeli jest szansa na bezbolesne zycie.
Wiem że taka decyzje podejmuje sie bardzo trudno ale to byłaby najlepsza decyzja dla kocurka, a chyba o niego chodzi.

Jeżeli tak jest, masz rację.
Tylko na 100% tego nie wiadomo, bo nie ma badań.
A ja, jak to czytam, mam przed oczami Promysia z mojego osiedla, który 3 lata temu stoczył walkę o życie po podaniu trutki

A jakie badania jeszcze chcesz zrobic. Kot byl otworzony jelita wyczyszczone i weci stwierdzili ze nie będą brali wycinku bo nowotwór szybciej będzie się rozrastał. Było podobno robione zdjęcie więc pewnie tam widac jak to wygląda.
2-ch czy 3-ch wetow stwierdziło że jest to nieoperacyjne, kot z tego powodu nie może się wypróżniac piewnie też go boli, więc nie wiem na co czekać.
Żal mi ogromnei kocurka ale nie pozwoliłabym mu cierpiec jeżeli nie ma szansy na wyleczenie. A z tego co zostało napisane raczej nie ma, przedłuży mu sie życie nie na kilka lat a raczej może miesiąs góra dwa i to zycia w cierpieniu.
PIsze dlatego w ten sposób bo mialam ukochanego psa ktorego leczylam na różności zanim ktorys w kolejnych wetów nie postawil dobrej diagnozy że to nowotwor odbytu. Diagnoza gór a pół roku zycia na środkach p. bólowych ktore jak brał to spał a jak przestaly działac to cierpiał. Mógł miec operację zrobienia stomii ale jaki to dla niego komfort życia i na ile by się mu to życie przedłuzyło 1-2 miesiące. Trudno było podjąc decyzję i zwlekałam z podjęciem ale nie mogłam patrzeć jak cierpi.

Wybacz, ale dla mnie stwierdzanie raka bez badania tkanki jest jakimś nieporozumieniem.
Promyka też chcieli uśpić bez badań, bo na pewno miał raka w podniebieniu.
Okazało się, że to nadżerka. I od tego czasu jestem zdecydowaną przeciwniczką usypiania zwierzaków na podstawie diagnozy "na oko".
Szczególnie, iż sama zaznaczyłaś, że szansy raczej nie ma - ale nie na pewno.

Myślę, że lekarz operujący jest w stanie ocenić z czym ma do czynienia jeszcze w trakcie zabiegu.
W końcu na tej podstawie podejmuje określone decyzje.
A w tym przypadku podobno ściągnięto do pomocy (dwóch?) specjalistów.
Ewentualne badania wycinków mogą uszczegółowić diagnozę ale wstępne rozpoznanie może być postawione już w wyniku laparotomii zwiadowczej.
Natomiast wet, który nie potrafi odróżnić zmiany nowotworowej od nadżerki powinien się douczyć.

kasiu1568, może ten lek by się Jerremu nadał?
viewtopic.php?f=1&t=55431&start=0
... mry!

Myślę, że warto spróbować :ok:

Erin pisze:Wybacz, ale dla mnie stwierdzanie raka bez badania tkanki jest jakimś nieporozumieniem.
Promyka też chcieli uśpić bez badań, bo na pewno miał raka w podniebieniu.
Okazało się, że to nadżerka. I od tego czasu jestem zdecydowaną przeciwniczką usypiania zwierzaków na podstawie diagnozy "na oko".
Szczególnie, iż sama zaznaczyłaś, że szansy raczej nie ma - ale nie na pewno.

Zgadzam sie z toba najzupelniej!!!!

ewa_mrau pisze:kasiu1568, może ten lek by się Jerremu nadał?
viewtopic.php?f=1&t=55431&start=0
... mry!

Nie sądzę, żeby w przypadku Jerrego ten preparat przyniósł jakiekolwiek korzyści.
To homeopatyk.
Jakiś czas temu był on stosowany np. przez dr Jagielskiego (onkologa) przed zabiegami mastektomii.
Doktor twierdził, że jego podawanie przyczynia się do lepszego "odgraniczenia" zmiany nowotworowej, którą potem usuwa się chirurgicznie. Ale od jakiegoś czasu chyba już go nie stosuje zwłaszcza, że preparat jest dość trudno dostępny a efekty jego działania - dyskusyjne.

Jasne

Przeprasza ale wczoraj byłąm cały dzień w robocie :cry:

.
Na fb wczoraj informacja o Jerrym:
cyt. Dom Tymczasowy "Na Stałe"
Wiemy, że się martwicie, zastanawiacie, niecierpliwicie. Nie mamy jednak jeszcze w nowym miejscu zamieszkania dostępu do internetu, więc piszemy tylko z doskoku.
Dzięki Wam Jerry już spaceruje po lecznicy
Od momentu wybudzenia przebywa w MaxVecie, doszliśmy z lekarzami do wniosku, że najlepiej, jeśli będzie pod stałym nadzorem oraz w spokoju, którego przy naszych podopiecznych nie zaznałby w takim stopniu.
Kot ma się dobrze, nabiera sił i powoli zaczyna dokazywać.
:1luvu: