pchełeczka pisze:Ewa tam było chyba napisane coś co miało oznaczać ilość i jakość odpowiednia dla gatunku o ile dobrze pamiętam. I nie oznacza to nieograniczona
U mnie kiedyś Miauczuś z Agatką tak się obombowali gotowanym kurczakiem że nawet jakby żebrali to żarcia nie było. Bałam się że popękają. To są mali szantażyści i terroryści. Trochę jak dzieci w sumie.
U takich fajnych ludzi jest pies, o którego bardzo dbają.Kiedyś pani mówi do męża, który jakoś bez apetytu coś jadł, nie był głodny "no, jedz wreszcie, to może i pies coś zje"
Moje koty są niejadkami.
Mam porównanie z Dudusiem, byłym już tymczasem.Duduś był jak jamochłon, jemu trochę ograniczałam.Jadł więcej niż moje koty razem, naprawdę.Na początku był strasznie zabiedzony, miał tasiemca i takie nie najlepsze parametry krwi, musiał dostawać karmę dla seniorów.Tylko animonda z takich była u mnie dostępna, zjadał trzy saszetki, trochę suchej też dostawał.Wyniki się poprawiły, ale apetyt pozostał.Wagę potroił.