Corus zaliczyla biegunke, prawie woda, bardzo "pachnaca", wczoraj 4 razy. Bieska to samo, jak sie zalatwiala, to az w brzuchu ja krecilo, slychac bylo burczenie, no i straszne gazy (tylko Mleczkins sie uratowal, chociaz kupy tez luzne, ale nie lejace sie). Wydaje mi sie ze to po nowej karmie, ktora podalam na "szybko" z braku tej codziennej.
Przygotowalam udka z kurczaka z ryzem, plus "kurczak z ryzem" dla dzieci (dla pewnosci, bo nie mam miksera i koty nie chcialy jesc ryzu w calosci i podlana woda, zeby uzupelnialy ). W nocy wyczyscily miski z mokrym.
Bilans: po nocy kuweta czysta (od 3 dni byly dwie kuwety zakupine po sam brzeg), dzis Bieska zrobila twarda kupke (bardzo...ladna , nie zapieczona), Mleczkins troszke luzna (ale on nie je mokrego), Corus nic. Wszystkie koty sikaja bez problemu, zadnych zmian w zachowaniu, czyli rozrabiaja. Teraz Corus spi, ale nie widze jakiejs depresji, czy smutku. Jedza "stara karme" ktora tez jest na bazie kurczaka z ryzem (i na ewentualne problemy z nerkami, wole dmuchac na zimne).
Pytanie: kiedy mam sie martwic o brak kupki u Corus? raczej nie bede jej masowac (no chyba ze brzuch), bo za duza jest na to. Czytalam o parafinie, lub oleju, ale chyba to za wczesnie zeby jej podac? Macie pomysly?