mziel52 pisze:Z puszką też zjedzą tabletkę, spoko, tylko trzeba oblepić pasztetem albo w kawałek osobny wsadzić. I nie dawać od razu dużo, dwa kęsy, żeby nie ominęły.
No to na początek bierzemy tyle, co napisałaś. A może od razu więcej? bo jeżeli się ich więcej spotka, to prościej od razu im dać niż potem sobie przypominać, który był odrobaczony, a który nie.
Wczoraj byłam na cmentarzu, dałam saszetki. Przy Kozdrowiczu dwie krówki jadły, a na górce jedno sreberko. Więcej kotów mimo kiciania nie wyszło. Zauważyłam, że w alejce Kozdrowicza jednak wsadziliście domek w to miejsce, o którym pisałam
tak, ładnie się ta budka tam utrzymuje wieczorem bardziej ją widać, bo polar kolorystycznie odstaje, ale już ponad pół roku siedzi. Nosia w niej sypiała.
przy Kozdrowiczu teraz nie dajemy, a w drewnianym bufecie przy grobie rodziny p. Bożeny. tam jest epicentrum to dość blisko. do górki też się cała drużyna fatyguje, żeby sprawdzić, czy tam lepsze żarło nie będzie wykładane
ja myślę, że tabletek max 15-16, więcej może nie być szans podać, a nie będziemy ryzykować, że któryś zje dwie porcje. i tak jest szansa, że zostanie... fakt, że niektóre się w zaskakujący sposób nieraz przekonują do nas, to w razie czego dokupimy oddolnie, ale myślę, że taka liczba wystarczy zupełnie i zostanie margines. np. na małym cmentarzu są takie koty-znikoty, których nie będzie szans przypilnować. po całym cmetarzu chodzi jajcaty kot-jamnik, którego ciężko przydybać, za murem domków holenderskich jest czarny Syczek, który nie pojawia się osobiście odkąd zrobili nowy mur, bez dziur... i więcej duszków wystęuje