W tym samym bloku, w tej samej klatce mieszka Pani Ewa, która swojego czasu adoptowała ze schroniska dwie najbardziej wymagające natychmiastowej pomocy kotki. To Pani Ewa szukała rozwiązania dla Conana: rozpytywała znajomych i przyjaciół, dzwoniła i pisała do fundacji - wszędzie jej odmawiano: kot ma 5 lat, bardzo zaniedbane oczy i jest nie wykastrowany...
Kotylion stoi pod kreską - sterylizacje kilkudziesięciu kotów z działek na Helenówku zabiły nas finansowo. Powinniśmy odmówić, ale Pani Ewa przysłała maila na służbowy adres Kotyliona, który obsługuję. Ze zdjęciami. Słabymi zdjęciami z telefonu. Ci, co mnie znają, wiedzą, że twarda jestem i ogólnie beton. Ale nie mogłam patrzeć na te zdjęcia i na tego kota...
Dziś kochane Anie przyjęły chłopaka do lecznicy. Jest przerażony, co Córka skwitowała stwierdzeniem, że: "uważajcie, bo on jest pół dziki" . Córka nie wie, jak kot ma na imię. Córka przywiozła razem z kotem pół kilo chrupków i cztery puszki whiskasa oraz kocią poduszeczkę. Na razie nie wiemy, co będzie z jego oczkami: jedno z nich ma naloty na rogówce, nieduże, ale źrenica jest powiększona - i to jest to lepsze oczko. W drugim - dolna powieka podwija się do środka, drażniąc gałkę oczną tak, że całe spojówki są przerażająco czerwone i leci z nich ropa. Nie chcę myśleć, jak musi go to boleć. Teraz muszę się dobrze postarać, żeby Conan miał fundusze na leczenie i mógł znaleźć nowy wspaniały dom.
Oto Conan:




"uważajcie, bo on jest pół dziki"

Pani Ewa przekazała dla Conana dużo naprawdę wiele wartych fantów. Będzie z nich bazarek, niech się tylko obrobię...