tak w skrócie
namówiłam (trochę siłą
) człowieka ze wsi na sterylkę: kocura, kocicy i kociąt w przyszłosci, że ja to zrobię itd.
kocura juz ciachnęłam, kociczka za 2 tygodnie idzie, kociki jak dorosną
a tutaj człowiek mi mówi, że ma nastepna kocicę z kociakami i wszystko dzikie - nie wiem czy to dźwignę
w zamian za to, że kocur, kocica i 4 kociaki wysterylizuję/ juz zaczęłam
ten człowiek po negocjacjach
zgodził się wysterylizowac swoją suczkę
dzisiaj własnie ją odebrał po operacji - sunia jest w bardzo złym stanie, ma chora watrobę, sledzionę i cos jeszcze
szlak mnie tarfia ze złości - teraz mogłaby spokojnie i dostatnio żyć a tutaj ..... szef chciał od razu usuwać ale .....
co za posrany swiat, czas, ......
jestem wściekła
sunieczka jest tak słodka i kochana, że .....
nie podoba mi się, że ciocia Kropka - Kitka, od lata nie przybiera na wadze, mam przeczucie i wrażenie, że cos jest nie tak
je, i to sporo, odrobaczona (ale tutejszy tasiemiec jest atomowy - dopiero anipracid go ubija
) i wciąz wydaje mi się chuda,
wygląda na to, ze musze ja złapac (klatka łapka) i zafundowac jej stres bo ona dzikusek - nie lubię jej niepokoić, Kitka jest taka słodka, spokojna i pokojowa do innych kotów.
No i Borys
Kropek w klatce
i DS Jasia