Skontaktowana ze mną została dziewczyna , a sprawa dotyczy kota który przebył chlamydę (mam nadzieję choć pewności nie mam). W okolicy jej domu stado kotów dokarmiała starsza karmicielka, wśród kotów pojawiła się chlamydia (około pól roku temu) koty podobno były leczone-podobno bo karmicielka zmarła.Właściciel posesji zadecydował ,że albo koty ktoś zabierze ,albo on problem definytywnie rozwiąże. Wszystkie za wyjątkiem jednego znalazły jakieś miejsca pobytu (kilka ds,kilka dt) został ten jeden. I choć właściciel posesji dał tydzień na znalezienie domu to dziś zmienił zdanie-kot ma być zabrany jutro. W okolicy jest tylko jedna osoba,która może go wziąść do siebie-właśnie ta dziewczyna która do mnie dzwoniła. Problem jest jeden- po pierwsze dysponuje jednym pokojem w którym mieszka z trójką małych dzieci i kotem. O izolacji kota nie ma więc mowy. Jej kot jest szczepiony,ale dzieci są na tyle małe ,że kontaktu z kotem nie da się uniknąć. Kot ma apetyt, ma ładne futro (cytuje to co mi przekazała), jedno oczko ma z bielmem , nie widać wysięku ani z oka ani z nosa. W okolicy jest jeden weterynarz,ale w jego fachowość wątpie-stwierdził że albo kot jest zdrowy albo chory
